Weta prezydenta Dudy zadziałają na nich mobilizująco, czy demobilizująco? Dziennikarze sympatyzujący z PiS i kluby "Gazety Polskiej” wzywają do wielkiej demonstracji poparcia dla rządu i zmian w sądownictwie. Ma to być odpowiedź na obywatelskie protesty w obronie trójpodziału władzy, które w ostatnich dniach odbywały się w wielu polskich miastach. Tych dużych i tych małych.
Poza klubami "GP” prawica zamierza wyprowadzić na ulice "rodzinę" Radia Maryja i związkowców z "Solidarności”. Nie wiadomo tylko, czy planów nie pokrzyżuje organizatorom zapowiedź prezydenckich wet wobec ustaw o SN i KRS.
"Niech w niedzielę 30 lipca o 15 w godz. miłosierdzia będzie to modlitwa za Polskę. Chcemy zaprosić do niej Jarosława Kaczyńskiego, Radio Maryja i "S" – napisał Sakiewicz, cytowany przez portal niezależna.pl. – Chcemy pokazać, tak jak 18 grudnia, że nie można obalić polskiej demokracji na ulicy – argumentował redaktor naczelny "Gazety Polskiej". Przypomnijmy, że wtedy związani z PiS publicyści wmawiali swoim odbiorcom, że opozycja zorganizowała pucz w Sejmie i przed Sejmem.
Także bracia Karnowscy reprezentujący konkurencyjne wobec mediów Sakiewicza środowisko medialne apelują do wyborców PiS, by wyszli na ulice, ale... 29 lipca w sobotę. "Czas na wielki marsz zwolenników Dobrej Zmiany! Próbie zastraszenia Polaków trzeba się przeciwstawić" - napisał Jacek Karnowski na swoim portalu wpolityce.pl. Według niego, "celem opozycji jest zastraszenie nie tylko rządzących ale i wszystkich Polaków".
Marzenia o "marszu miliona"
"Wywołanie wrażenia, że wszyscy, ale to wszyscy, są przeciwko rządowi. Że to rewolucja. A przecież to sami swoi, z jakimś dodatkiem” - tłumaczy swoim czytelnikom Karnowski. "Za chwilę zacznie się gra pt. PiS traci poparcie, a potem: większość jest przeciwko rządowi, a potem: czas na wcześniejsze wybory. O ile wcześniej nie zrealizują swojego marzenia o polskiej wersji krwawego Majdanu” – ostrzegał złowróżbnie.
Karnowski wezwał zwolenników PiS by przeciwstawili się "tej próbie sterroryzowania Polaków obrazami tysięcy ludzi z lampkami (tysięcy! nie setek tysięcy, i nie milionów!). "Potrzebny jest wielki marsz zwolenników rządu (...) taki marsz, który Prawo i Sprawiedliwość planowało w styczniu, ale z którego, wobec przygasania protestów, wycofało się po cichu” – napisał dziennikarz. "Jeśli marsz miliona w końcu ma przejść przez Warszawę, to właśnie teraz. Najlepiej za tydzień w sobotę 29 lipca”.
Nie wiadomo jak zachowają się wyborcy PiS i czy stawią się na wielką manifestację poparcia dla rządu. Dla twardego elektoratu PiS i karnych przedstawicieli klubów "GP” prezydent wetując ustawy sądowe zdradził ich obóz. Szef państwa zapewne spotka się ze sporym hejtem w obozie dobrej zmiany. Ale wielu prawicowych, bardziej umiarkowanych zwolenników PiS apelowało do prezydenta o weto.
Kluby "GP", czyli żołnierze PiS
List do głowy państwa w sprawie weta napisał publicysta Rafał Ziemkiewicz. Do niepodpisywania przepisów przekonywali go także m.in. Igor Janke oraz Agnieszka Romaszewska. Publiczne wątpliwości w sprawie ustaw sądowych wyrażali także wicenaczelny tygodnika "wSieci" Piotr Zaremba oraz inny prawicowy publicysta Łukasz Warzecha.
Ale to członkowie klubów "Gazety Polskiej" są prawdziwymi "żołnierzami" PiS. W Polsce jest około 400 klubów "GP”, które nie raz już pokazały swoją siłę. Nawet poza granicami Polski otwarto ich już 80.
"To Prawdziwa siatka pełna nastawionych ideowo ludzi. Gotowych zawsze i wszędzie stawić czoła lewakom, liberałom i wszystkim, którzy podniosą rękę na PiS” – pisała na łamach naTemat Katarzyna Zuchowicz. Najwięcej klubów "GP” powstało zaraz po katastrofie smoleńskiej. Ich członkowie byli karmieni teorią spisku i zamachu. Teraz łatwo im więc wmówić, że za protestami opozycji stał inny spisek – astroturfingu i Rossmanna.
Już raz plany spaliły na panewce
Już w styczniu 2017 roku prawicowe media zapowiadały zorganizowanie wielkiej manifestacji poparcia dla rządu, w której brać miały udział środowiska związane z Radiem Maryja, Klubami "Gazety Polskiej" i "Solidarność". Szef związku Piotr Duda zapowiadał, że zwolenników opozycji przykryją czapkami. Cała para poszła jednak w gwizdek, a do demonstracji nie doszło.
Czy podobnie będzie tym razem? Po wetach prezydenta protesty opozycji zapewne ucichną, a wtedy zwolennicy PiS będą mogli kolejny raz wycofać się rakiem ze swoich planów.