
W tej rozmowie padło parę naprawdę mocnych ocen. Monika Olejnik zaprosiła do "Kropki nad i" biskupa Tadeusza Pieronka, który niejeden raz pokazał, że nie po drodze mu z "dobrą zmianą". Nie ma przy tym wątpliwości, że jest w swoich poglądach raczej odosobniony w Episkopacie.
REKLAMA
"Nie przesadzając – to jest rodzaj diabła, który na mszę dzwoni. Jak ściana, o którą się groch rzuca" – w ten sposób bp Pieronek określił postawę władz, do której nie trafiają takie apele, jak ten niedawny, z jakim wystąpił prymas abp Wojciech Polak. Bp Tadeusz Pieronek odpowiadał na pytania dotyczące m.in. stanowiska rządu w kwestii przyjmowania uchodźców oraz praworządności. Ubolewał, że "dobra zmiana" – jego zdaniem – posługuje się językiem propagandy.
Jeszcze mocniejsze słowa padły, gdy Monika Olejnik wróciła do wydarzeń sprzed miesiąca i awantury o sądy. Jarosław Kaczyński nazwał wówczas opozycję "zdradzieckimi mordami" i oskarżył o "zabójstwo brata". Bp Pieronek przyznał, że był zbulwersowany tą wypowiedzią.
Wypowiedź człowieka, który uważa się być naczelnikiem państwa, a który zachowuje się jak człowiek po narkotykach. Inaczej tego nie potrafię wytłumaczyć.
Duchowny od dawna uchodzi za "lewackiego hierarchę" – biskup Pieronek uważa, że w Polsce już mamy dyktaturę.
