Coraz częściej i donioślej wybrzmiewa głos prymasa Polski. I jest to głos Kościoła otwartego albo po prostu – głos zdrowego rozsądku w polskim politycznym piekiełku. Prymas abp Wojciech Polak wzywał ostatnio do szanowania ładu konstytucyjnego, ostro krytykował nacjonalizm, protestował przeciwko wykorzystywaniu wiary i religii do celów politycznych i zdecydowanie opowiadał się za przyjmowaniem uchodźców. Mówił, jak jego wielcy i słynni poprzednicy piastujący prymasowskie tytuły. Czy głos abp. Polaka w nomen omen katolickiej Polsce będzie się kiedyś liczył bardziej niż głos ojca Rydzyka, albo najważniejszych biskupów z Episkopatu?
Można w ciemno założyć, że gdyby ktoś chciał zrobić anonimową ankietę wśród przypadkowych Polaków na temat tego, kto jest nuncjuszem apostolskim w Polsce, kto prymasem, kto stoi na czele Episkopatu, a kto kieruje Radiem Maryja, to najwięcej pozytywnych odpowiedzi padłoby na ostatnie pytanie. A najmniej na dwa pierwsze.
Ale wymienienie nazwiska prymasa Polski, choć formalnie jest najwyższym rangą duchownym katolickim w Polsce - i pomimo tego, że jest bardzo charakterystyczne - mogłoby nastręczyć wielu trudności nawet zdeklarowanym katolikom. Pokazuje to też jaką drogę przeszedł polski instytucjonalny Kościół w ostatnich kilkudziesięciu latach.
Ale trzeba przyznać, że głos prymasa Polaka, najmłodszego dostojnika tej rangi w Europie, wybrzmiewa coraz donioślej i jest coraz uważniej słuchany. – Bo jest to głos pozytywnie wyróżniający się wśród polskich biskupów. Polski Kościół w swojej masie wypowiada się w oderwaniu od rzeczywistości, od demolowanej demokracji. A obecny rząd przyznający się do katolicyzmu rozmija się z głosem głowy Kościoła, czyli z głosem papieża Franciszka – mówi w rozmowie z naTemat prof. Stanisław Obirek, były jezuita, obecnie wykładowca w Ośrodku Studiów Amerykańskich na Uniwersytecie Warszawskim.
– Nie chodzi tylko o stosunek do uchodźców, ale również do pluralizmu, do demokracji, do wszystkiego tego, co od trzech lat papież Franciszek powtarza jako sposób realizacji założeń Soboru Watykańskiego II. – mówi Obirek. – Rząd PiS razem z Kościołem mówią głosem z epoki przedsoborowej – dodaje.
Dlatego, według prof. Obirka, "w tym kontekście nawet nieśmiały głos prymasa Polaka wybrzmiewa niemal jako głos męża stanu”. – A więc kontekst przydaje jego wypowiedziom znaczenia. Przyznajmy niezbyt rewolucyjnym wypowiedziom – podkreśla Obirek.
W ostatni weekend abp Polak przemawiając na Jasnej Górze m.in do prezydenta Andrzeja Dudy, premier Beaty Szydło, marszałków Sejmu i Senatu zaapelował by "szanować ład konstytucyjny, który jest gwarantem naszego współistnienia, a nie nadwyrężać go czy wręcz omijać”.
"Szanujmy ład konstytucyjny" Jego słowa zostały dość powszechnie odebrane jako wrzucenie kamyczka do ogródka głowy państwa. Bo to prezydent Duda podczas zorganizowanej kilka dni temu pod swoją egidą konferencji: "Konstytucja dla obywateli, nie dla elit" deprecjonował obowiązującą ustawę zasadniczą. Mówił m.in., że "obecna konstytucja jest konstytucją mniejszości". Wcześniej przekonywał, że "to konstytucja okresu przejściowego", i używał innych lekceważących określeń, choć przecież przysięgał, że będzie stał na straży tej konstytucji.
Słowa prymasa musiały zaskoczyć prezydenta i liderów PiS, ale wypowiedziane jako kontrapunkt do specjalnego przesłania papieża Franciszka z okazji obchodów 300-lecia koronacji jasnogórskiego obrazu Matki Bożej Częstochowskiej, nie powinny dziwić.
– Myślę, że takie akty powinny być w Kościele, a nie w Sejmie. Pan Bóg nie domaga się od nas jakichś aktów strzelistych, nie domaga się od nas deklaracji, nie domaga się od nas tego, byśmy wobec innych manifestowali w słowie to, że jest taka czy inna rzeczywistość, rocznica, ale domaga się od nas przede wszystkim chrześcijańskiej postawy – mówił w jednym z wywiadów.
Szerokim echem, nie tylko w Kościele, odbiły się także jego słowa na temat nacjonalistów i nacjonalizmu. – Aprobata do tego typu myślenia jest niewłaściwa, a wręcz heretycka, tak nie może być. To odciąga od tego co jest istotą chrześcijaństwa – mówił abp Polak i przestrzegał przed "wkradaniem się" w chrześcijaństwo nacjonalizmu i fundamentalizmu.
– Kościół jest miejscem, w którym trzeba głosić ewangelię i tylko ewangelię – akcentował z kolei innym razem komentując zakaz wystąpień publicznych dla ks. Jacka Międlara, który wygłosił kontrowersyjne kazanie podczas mszy św. z okazji 82. rocznicy powstania ONR.
Przepraszał za pedofilów w sutannach
Wcześniej był też członkiem Papieskiej Rady ds. Duszpasterstwa Migrantów i Podróżujących oraz Komisji Wspólnej Przedstawicieli Rządu RP i KEP – to jemu Kościół powierzył na przykład negocjacje z rządem w sprawie likwidacji Funduszu Kościelnego.
Zrobiło się o nim głośno we wrześniu 2013 roku, gdy polski Kościół zmagał się z licznymi oskarżeniami o pedofilię wśród księży (m.in. sprawa abp. Józefa Wesołowskiego i księdza Wojciecha Gila). Podczas zorganizowanej wówczas konferencji prasowej z ust bp Polaka padło ważne słowo “przepraszam”.
Obecny prymas Polski z uznaniem wypowiadał się wówczas także o roli mediów, które piętnują przypadki pedofilii w Kościele. – Wielką zasługą dziennikarzy jest to, że wyciągając takie trudne sytuacje, pokazujecie, żebyśmy byli na to zło uważni, żebyśmy pamiętali, że nie jesteśmy jako Kościół wolni od tego zła – podkreślał.
Choć w sprawach światopoglądowych np. w kwestii demonizowania “ideologii gender” jego poglądy nie odbiegają od innych biskupów, to na jego korzyść przemawia fakt, że raczej zachowuje równy dystans do głównych obozów politycznych.
Prymas bardzo dobrze czuje się za to z młodzieżą. Niedawno spędzał tydzień wakacji z młodymi ludźmi w ekumenicznej wiosce w Taizé. I robił to w takim stylu, że chwaliły go nawet antyklerykalne profile.
Dlaczego głos prymasa nie jest w dzisiejszej Polsce głosem dominującym? – Historycznie funkcja prymasa była prawie równa z intrrexem, czyli z zastępującym króla. Ta funkcja była bardzo znacząca. Dawny blask przywrócił jej prymas Wyszyński, który z powodów politycznych odgrywał rolę przeciwnika nieakceptowanego przez Polaków reżimu w PRL – tłumaczy Obirek.
"Głos męża stanu"
– Szczególnie w latach 60, kiedy się licytowali z Gomułką kto jest duchowym przywódcą narodu. Potem po odklejeniu stanowiska prymasa od przewodniczącego Episkopatu co nastąpiło po okresie sprawowania tego urzędu przez abp Glempa nastąpiło obniżenie realnej rangi tego urzędu. Rzeczywiście Polacy mieliby pewnie trudności ze wskazaniem że prymasami byli np. abp Kowalczyk, czy abp Muszyński. Ich rola była zdecydowanie marginalizowana. Tytuł prymasa stał się bardziej honorowy niż faktyczny – dodaje.
Prof. Obirek ma jednak nadzieję, że abp Polak i "jego głos męża stanu" przywróci dawny blask stanowisku prymasa. –To też zależy od osobowości hierarchy – zaznacza. – W Polsce niestety tak jest, że za sprawą mediów w Kościele słychać częściej głosy wyraziście upolitycznione, jak głos ojca Rydzyka. Głosy rozsądku też się pojawiają, ale są w mniejszości – konstatuje.
Szkoda tylko, że zwykłe głosy rozsądku w Kościele są często głosami wołających na puszczy.