Nowy rok szkolny oficjalnie zaczyna się dzisiaj, więc wszystko powinno być dopięte na ostatni guzik. Jednak, jak się okazuje, reforma edukacji, którą szkołom, nauczycielom, rodzicom i samorządom zafundowała minister Anna Zalewska pokrzyżowała zwyczajowy tok przygotowań szkół do roku szkolnego. Postanowiliśmy sprawdzić, jak szkoły w całej Polsce poradziły sobie ze zmianami.
Reforma edukacji minister Zalewskiej to nie tylko zmiany programowe i administracyjne, ale też organizacyjne i techniczne. To właśnie one pochłaniają najwięcej energii i pieniędzy. Czasu na zakup nowych ławek, krzeseł, pomocy dydaktycznych czy remont łazienek było naprawdę niewiele, nie mówiąc o pieniądzach, których samorządy nie dostały (większość z nich dostała niewiele więcej niż 10 procent całych wydatków).
Wybraliśmy losowo pięć szkół podstawowych (bo tam zachodzi najwięcej zmian) w całej Polsce i spytaliśmy czy są gotowe na przyjęcie uczniów. Co więc usłyszeliśmy w szkołach?
Szkoła Podstawowa nr 9 w Łomży
Dyrektor Bożena Dziekońska mówi, że kierowana przez nią placówka jest w pełni przygotowana do nowego roku szkolnego. – Zdążyliśmy ze wszystkimi remontami i jesteśmy gotowi na przyjęcie dzieci i młodzieży. Jeżeli chodzi o meble i pomoce dydaktyczne dla nowych klas to jesteśmy w o tyle dobrej sytuacji, że łączymy się z sąsiadującym gimnazjum, więc zdecydowaną większość potrzebnych pomocy dydaktycznych czy mebli przyjęliśmy od naszych sąsiadów – mówi dyrektor szkoły, która dodaje, że są w zupełności przygotowani do roku szkolnego.
Szkoła Podstawowa nr 12 w Gdańsku
W Gdańsku już prawie wszystkie prace się zakończyły. Prawie, bo jak mówi dyrektor Iwona Furmańczuk, czekamy jeszcze na jeden transport nowych ławek i krzeseł, który nie zdążył do nich dojechać. – Ale z resztą zdążyliśmy na czas – wyjaśnia. Jednak jak przyznaje, w ciągu dwóch miesięcy w szkole trwał jeden wielki remont, który kosztował naprawdę duże pieniądze. – Przyznam, że w tym roku przepracowałam całe wakacje – mówi dyrektor szkoły.
Władze Gdańska także przyznają, że jeszcze nie wszystko jest gotowe. Chodzi tu głównie o prace remontowe i dowóz zamówionych mebli. Jak mówi Piotr Kowalczuk, zastępca prezydenta Gdańska ds. polityki społecznej, jest jeszcze trochę pracy w tym zakresie. – Na pewno nie będzie tak, że co do dnia uda się zakończyć wszystkie prace. Uważam jednak, że samorząd i dyrektorzy szkół wykonali ogromną pracę – dodaje.
Gimnazjum nr 56 w Warszawie
A właściwe Szkoła Podstawowa nr 391, bo w to przekształciło się żoliborskie gimnazjum. Jak przyznaje przedstawicielka szkoły: Wszystko jest przygotowane i wymienione. W weekend były jeszcze ostatnie prace porządkowe – mówi. Jednak jak przyznaje, remonty i zamieszanie trwało przez całe wakacje, a tempo musiało być bardzo szybkie.
Przedszkole nr 32 w Gorzowie
Tu nie zdążono z przystosowaniem dodatkowych pomieszczeń dla trzylatków po powrocie dzieci sześcioletnich. Na szczęście w sąsiednim gimnazjum, a raczej już szkole podstawowej, znalazły się dwie sale, które tymczasowo mogą posłużyć dla powracającej "zerówki". Nie wiadomo, kiedy dzieci będą mogły wrócić do "właściwego" przedszkola.
"Nie było innego wyjścia"
Wszyscy dyrektorzy szkół z którymi rozmawialiśmy przyznają, że dostosowanie swoich placówek do zmian było bardzo trudne. Były problemy nawet z zakupem mebli, bo żaden producent nie był aż w tak dużym stopniu przygotowany za zwiększenie zamówień, niedokończone są też niektóre pracownie przedmiotowe. Nie ma także wszystkich podręczników – brakuje ich w wydawnictwach, a dodruk i transport zajmie nawet dwa tygodnie.
Jak widać, część szkół uporała się ze zmianami, ale są placówki gdzie jeszcze nie wszystko dopięto na ostatni guzik. Gdyby chodziło tylko o spóźniony dowóz mebli, problem ten można rozwiązać w jeden wieczór, jednak w niektórych placówkach nie zakończyły się jeszcze remonty łazienek, a są miejsca, gdzie rok szkolny zacznie się tydzień później! Samorządy także nie otrzymały pełnego zwrotu kosztów dostosowania szkół do nowych warunków. A wszystko to w imię "reformy", która przeprowadzana jest w błyskawicznym tempie i bez szerokich uzgodnień z najbardziej zainteresowanymi. Wydaje się, że zapomniano także o najważniejszym: kto w edukacji jest najważniejszy. Powinny być to dzieci i młodzież, a na razie to politycy.