
Telewizja Publiczna nie chciała reklamy książki Tomasza Piątka o Macierewiczu, więc reklama przyszła na antenę sama – poprzez posła Adama Szłapkę z Nowoczesnej. Reakcja TVP na zachowanie posła była przewidywalna, ale przede wszystkim była antytezą misji mediów publicznych. – Kompletnie nie rozumiem tej reakcji, widać książka jest objęta w TVP tak dużym zakazem – mówi w rozmowie z naTemat poseł Szłapka.
Podstawą do odmowy emisji spotu reklamowego jest fakt, że treść reklamy (niezależnie od zawartości samej książki) sugeruje, że książka w negatywnym świetle ukazuje A. Macierewicza, stanowiąc wyraz jedynie poglądów autora.
– Na razie nie mam rachunku – mówi mi ze śmiechem poseł Nowoczesnej. – Dużo czytam, nie pierwszy raz byłem w telewizji z książką, czasem lubię coś polecić widzom. Tym bardziej, że słowa w TVP o tej ważnej publikacji nie było. A do niektórych nie dociera nic innego niż TVP – podkreśla.
To przecież oni mnie zaprosili. W tych tematach mam swoje zdanie, pytali mnie też o pozycję Polski i to, co się dzieje w Polsce, o procedurę praworządności. Uznałem, że Antoni Macierewicz prowadzi złą politykę i podparłem się książką. Nie widzę w tym nic złego.
Na ewentualną płatność jest gotowe... wydawnictwo Arbitror, które jest "odpowiedzialne" za gorącą publikację. "Prowadzący groził panu posłowi obciążeniem opłatą za reklamę – nasze wydawnictwo podtrzymuje chęć wykupienia reklam w TVP, prosimy o ten rachunek, biuro reklamy ma do nas kontakt, załatwimy to według życzenia" – napisał (pół żartem, pół serio) na facebookowym profilu wydawnictwa jego prezes Marcin Celiński.
Poseł Szłapka zwrócił uwagę na fakt polityczny i publicystyczny. Ocenianie decyzji TVP z punktu widzenia logiki biznesowej czy korporacyjnej nie ma sensu. Jedyna logika, która tam jest, to ta polityczna. Spot jest już na YouTube, każdy może zobaczyć, czy ten spot wnosi jakieś negatywne emocje. Jest poświęcony tylko i wyłącznie informacji.
– Zaimponował mi pan poseł. Odwaga i szybka reakcja na dyskryminację, jaką TVP zastosowało w stosunku do mojej książki – mówi naTemat Tomasz Piątek, autor książki, która budzi tyle emocji.
Stwierdzili, że spot jest jedynie wyrazem poglądów autora, podczas gdy w filmie reklamowym pada sformułowanie "setki sprawdzonych źródeł, oficjalne dokumenty, archiwa IPN, wyłania się z nich prawda". W spocie jest mowa o tym, że książka jest na oficjalnych dokumentach i sprawdzonych źródłach. Nie wiem co trzeba mieć w głowie, żeby po takim spocie napisać coś takiego.
Oczywiście zatarg z Telewizją Polską to nie jedyny problem wydawnictwa i Tomasza Piątka. – Konsultujemy się z prawnikami. Ja wysłałem pozew przeciw "Gazecie Polskiej", bo Dorota Kania określiła moją książkę jako stek kłamstw z pomówieniami, podczas gdy książka zawiera kilkaset przypisów i odniesień. To oficjalne dokumenty i publikacje renomowanych mediów. Ona nie podała nawet jednego argumentu – mówi Piątek.
