Kierowana przez Patryka Jakiego komisja reprywatyzacyjna zamierza zająć się willą przy ul. Ikara, w Warszawie, w której mieszkał generał Wojciech Jaruzelski z żoną. Jej członkowie chcą, by prokuratura zbadała okoliczności przekazania Jaruzelskim domu na własność. – Oczywiście, że jest to zemsta polityczna. Ale przede wszystkim jest to zabawa historią. Plan jest prosty. Kiedy już z ojca zrobiło się mordercę, to teraz przydałoby się jeszcze zrobić z niego złodzieja – mówi w rozmowie z naTemat Monika Jaruzelska, córka nieżyjącego generała.
Monika Jaruzelska: Mogłabym to odbierać jako pewnego rodzaju ignorancję, bo radny nie sprawdził, jak wygląda sytuacja prawna domu. Natomiast jestem świadoma tego, że nie o ignorancję tu chodzi, bo tak naprawdę jest to sprawa polityczna. Można byłoby takie same roszczenia wysuwać do wielu domów, nawet z tej samej ulicy.
"Super Express” napisał kilka dni temu, że nawet prezes PiS Jarosław Kaczyńskim, wprawdzie już w 1999 roku, ale wykupił na własność swój dom na Żoliborzu na bardzo preferencyjnych warunkach.
Czytałam ten artykuł i nie widzę w tym nic skandalicznego. Tak jak w przypadku domu moich rodziców i tak jak w przypadku tysięcy Polaków, którzy skorzystali z takich możliwości prawnych.
Czy byli właściciele domu przy ulicy Ikara, rodzina Przedpełskich, zgłaszali się do Pani, domagając się zwrotu tej nieruchomości?
Nie. Nigdy się nie zgłaszali. Co więcej, kiedy rodzice kupowali ten dom, to mój ojciec dokładnie sprawdzał kwestie własnościowe. Przedwojenni właściciele, którzy wybudowali ten dom, zrobili to za pieniądze pożyczone od Banku Gospodarstwa Krajowego, czyli przedwojennego banku państwowego i te pieniądze nie zostały zwrócone. Dlatego w 1935 roku została wszczęta egzekucja w związku z niespłaconymi ratami pożyczek. Zaś w 1938 roku dom został kupiony przez panią Przedpełską, która zobowiązała się do spłaty długu, ale do 1939 roku nie zrobiła tego. Przed wybuchem wojny państwo Przedpełscy wyemigrowali z Polski. Po wojnie właścicielem domu, tak czy inaczej, było więc państwo, a dekret Bieruta to tylko uprawomocnił. Wszystko to można sprawdzić. Pan radny mógłby się o tym dowiedzieć z księgi wieczystej nieruchomości miasta Warszawy numer 90420.
Nie. Gdyby radny miał inne intencje niż tylko, żeby zaistnieć, gdyby chciał sprawę prowadzić w jakimś szlachetnym celu czyli, jak mówił, oddania domu byłym powstańcom warszawskim, to porozmawiałby ze mną w cztery oczy. Ale pan Ozdoba nie sprawdził nawet tego, że prawowitymi właścicielami domu jest rodzina Jaruzelskich, tylko zwołał pod nim konferencję prasową. Ta sprawa przypomina trochę szum wokół reparacji wojennych. Rząd niemiecki usłyszał o nich później niż polskie media.
Pani jest więc pewna, że ta nieruchomość została nabyta przez Pani rodzinę zgodnie z prawem?
Z dokumentów wynika, że mój ojciec nabył nieruchomość wpłacając jednorazowo - 10 kwietnia 1979 roku - kwotę 373 tys. 52 zł i nie skorzystał z przysługującej mu zniżki w kwocie 244 tys. 680 zł za zrzeczenie się prawa posiadania kwatery służbowej. Jak również 10 procent bonifikaty z tytułu jednorazowego uregulowania należności finansowej. W efekcie więc na rzecz skarbu państwa wpłynęła kwota ok. 665 tys zł.
Pani mieszka w tym domu?
Pomieszkuję. Został tam 18-letni pies mojej mamy, którym się zajmuję.
Półtora roku temu dom po Pani ojcu przeszukiwała na zlecenie IPN policja. Przed naszą rozmową mówiła Pani, że jedzie do IPN?
Nie ma tu żadnej sensacji. Odbierałam dokumenty, które zostały wtedy zarekwirowane. Siedemnaście kartonów.
Byłam kilkakrotnie pytana, jak przyjmuję zapowiedzi degradacji ojca, czy też o plany jego ekshumacji z Powązek. Podchodzę do tego z dużym spokojem. Gdyby do tego doszło, zareaguję tak, jakby zareagował mój ojciec, czyli z godnością. Godności nie można odebrać.
To jest kwestia historii. Wojciech Jaruzelski zapisał się jako generał i tego odebrać mu nie można. Podobnie jak nie można mu odebrać tego, że urodził się w ziemiańskiej rodzinie. Przypomnę, że pułkownik Kukliński po swojej ucieczce z Polski do USA został przez sąd wojskowy zdegradowany do szeregowca, natomiast do historii przeszedł jako pułkownik. I nie zmieni tego nawet to, że został pośmiertnie awansowany na generała. Zawsze się będzie o nim mówiło jako o pułkowniku Kuklińskim. A Wojciech Jaruzelski dla historii zawsze będzie generałem.
Może to zamieszanie wokół Pani rodziny należy oceniać w kategoriach jakiejś zemsty politycznej?
Oczywiście, że jest to zemsta polityczna. Ale przede wszystkim jest to zabawa historią. Plan jest prosty. Kiedy już z ojca zrobiło się mordercę, to teraz przydałoby się jeszcze zrobić z niego złodzieja.