Jak to o nas świadczy, jeśli w najpopularniejszych filmikach w polskim internecie jest w tym momencie jeden, w którym pijany facet molestuje dziewczynę, a w drugim dziewczyna wymiotuje na podłogę, a inni mają z tego niezły ubaw? Kontrowersyjne reality show "Warsaw Shore" już dawno powinno zniknąć z anteny MTV, a jednak jego popularność rośnie wprost proporcjonalnie do poziomu żenady.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
Napisz do mnie:
bartosz.godzinski@natemat.pl
To nie żaden wstyd, że wielu z nas obejrzało chociaż jeden odcinek polskiej edycji popularnego programu z USA. Ciekawość zwyciężyła, bo chcieliśmy sprawdzić, jak daleko została przesunięta granica dobrego smaku. Ponad dekadę temu w "Big Brotherze" w Sękocinie, ogólnopolskim skandalem była scena seksu w jacuzzi z Frytką w roli głównej czy naga Monika Sewioło pod prysznicem, której "szokujące" fotki wyciekły do sieci. Teraz takie rzeczy są na porządku dziennym, a sympatyczni bohaterowie zostali zastąpieni przez prymitywnych, napalonych imprezowiczów. Myślałem, że nikt już tego nie ogląda. Byłem w ogromnym błędzie.
Wymiotowanie w top 10 Średnio program ogląda 100 tys. widzów. To i tak nic w porównaniu z wyświetlaniami w serwisie YouTube. W tym momencie jednym z najpopularniejszych filmików oglądanych w kraju nad Wisłą jest ten, w którym jedna z uczestniczek - Magda... wymiotuje w łazience. Wszystko jest oczywiście pokazane bez cenzury "Z takim impetem to poleciało, ja p***dole", "Nigdy nie widziałam takiego... wytrysku" - komentują inni. Co ciekawe, Magda miała możliwość zwymiotowania do stojącego obok klozetu, ale zrobiła to na podłogę.
Film już ma około 150 tys. wyświetleń, a internauci komentują "Dzięki takim sytuacjom mam coraz większe obrzydzenie do kobiet", "toż to większa patologia niż u Magicala", a potem jest tylko gorzej i nie wypada już cytować. Obrzydliwe wideo jest teraz na jest 8. miejscu najlepiej pnących się w górę filmików w Polsce. Gratulacje.
Stifler - człowiek zagadka
Stifler to wytatuowany, tleniony gość, który co chwilę gdzieś mi miga w serwisach społecznościowych. Jest, wydawać by się mogło, totalnym zaprzeczeniem czarującego, szarmanckiego mężczyzny, o którym (chyba) marzą kobiety. Cały czas łazi pijany, jego wypowiedzi nie są szczytem erudycji, a jego życie skupia się na podobnej rzeczy, co u bohatera filmu "American Pie", od którego ma ksywę. Hitem YouTube'a staje się właśnie filmik, na którym pijany próbuje "poderwać" koleżankę z programu - Marzenę.
Tak tłumaczy się gość, który ma 170 tys. fanów na Facebooku i jest w top 20 użytkowników polskiego Snapchata.
W filmiku liczy na to, że jego kumpel Alan mu ją odstąpi, bo chce... wiadomo co. Obmacuje więc Marzenę ("Nosisz stanik? Mogę dotknąć? A już mi staje"), mydli oczy sprośnymi, durnymi tekstami ("Potem już mogę mieć kilka na liczniku, ale chciałbym ciebie pierwszą") - robi to wszystko przeciwko czemu walczyły kobiety w akcji #metoo. Widzom to się najwyraźniej podoba, bo już obejrzeli filmik 150 tysięcy razy.
Cały podryw nie miał upragnionego przez Stiflera finiszu – uwaga wulgarny cytat – "Wszystko skończyło się na waleniu konia. Najpierw ona mi waliła i potem jej się chyba znudziło, więc musiałem sam dokończyć". Nie tym razem, ale już kolejnym Stifler dopiął swego kwitując elegancko "i doszło do aktu seksualnego". Wszystko rzecz jasna widać, choć pod kołdrą. A ja myślałem, że Trybson, który w pierwszej edycji zaciągał dziewczyny do łóżka tekstem "du ju łona goł to maj sliprum?" był szczytem żenady.
Kolejny popularny filmik ze Stiflerem to ten, w którym bezceremonialnie zabiera inną uczestniczkę do sypialni (i to już w pierwszym odcinku nowej serii) i pokazuje jej penisa. "Jest dość gruby, długi, więc daję okejkę" - mówi Kamila. Samego "aktu seksualnego" nie ma, bo towarzystwo jakoś się rozeszło i chyba chodziło o samą demonstrację "męskości", ale filmik, który niedawno został wrzucony na YT ma już ponad pół miliona wyświetleń.
Rzecz jasna wchodząc na te filmiki czy komentując je, sami przyczyniamy się do rosnącej popularności programu. Jednak jak inaczej sprawdzić, czym dziś "jara się" młodzież? Dopóki się tego nie zobaczy, trudno w to uwierzyć. Tymczasem, MTV Polska przoduje wśród kanałów młodzieżowych właśnie za sprawą "Warsaw Shore", dzięki zakończonej już 7. edycji programu wyprzedzało 4fun.tv czy zamkniętą już Vivę.
MTV - Mnie To Wali
Czasem lubię się przyglądać patologii w internecie. To bardzo pouczające doświadczenie i utwierdzające w przekonaniu, że w sumie to jestem całkiem normalny. Nie lubię tylko, gdy pewne patologiczne zachowania stają się czymś niezwykle popularnym, a w konsekwencji: normalnym. Wystarczy się przejść w weekend do pierwszej lepszej dyskoteki, by zobaczyć, że sceny z "Warsaw Shore" nie są zbyt oderwane od rzeczywistości, a bohaterowie aż tak nie różnią się od tych na parkiecie. Sam już nie wiem, czy to MTV kreuje takie trendy, czy raczej je relacjonuje. Faktem jest, że ten upadek moralności postępuje.
Nikt jednak nie zabije kury znoszącej złote jaja. Jak podaje portal wirtualnemedia.pl - "Wpływy reklamowe wokół premierowych odcinków „Ekipy z Warszawy 7” emitowanych w telewizji wyniosły 510 tys. zł". MTV od zawsze słynęło z kontrowersyjnych programów. Jednak taki "Beavis i Butt-head" przy polskim "Warsaw Shore" jest wręcz programem edukacyjnym, z którego można nauczyć się wiele o muzyce i poznać sporo zespołów. Nowa formuła uwielbianego przeze mnie kiedyś kanału już totalnie do mnie nie trafia. Starość? To spójrzcie na te wymowne tytuły, które widnieją na stronie, jako powiązane linki do odcinków przebojowego programu.
Ciąg dalszy nie nastąpi?
Seria ma aż 8 sezonów (najnowszy ruszył 3 września) i kilka spin-offów. Zastanawia mnie, dlaczego aż tyle. Program był nieraz krytykowany przez media, a jednak ma się coraz lepiej i powstaje sezon za sezonem. Strona Rady Etyki Mediów nie działa. Pytam więc Krajową Radę Radiofonii i Telewizji, czy zajmowała się tym programem. Okazuje się, że tak, ale bez rezultatów. W 2013 KRRiT wzięło pod lupę "Warsaw Shore" we współpracy z Czechami i Holandią. – Najpierw czeski, a później holenderski regulator nie widzieli wedle tamtejszych przepisów naruszeń ani prawnych, ani koncesyjnych – zapewnia rzeczniczka prasowa Krajowej Rady, Teresa Brykczyńska.
Co ciekawe, w momencie pisania artykułu do KRRiT wpłynęła skarga na obecny sezon – dotyczy propagowania spożycia alkoholu. "Bez alkoholu nie ma zabawy" – czytamy w skardze. "W każdym jednym odcinku znajduje się ten przekaz, czasami wręcz wymawiany dosłownie przez uczestników. Zarzut dotyczy bezpośredniego namawiania przez uczestników "Warsaw Shore" do spożywania alkoholu".
"Tolerowana i automatycznie promowana jest przemoc fizyczna pomiędzy uczestnikami" – w skardze skierowanej do KRRiT nie ma mowy o seksistowskich zachowaniach, a wręcz molestowania uczestniczek. Podejrzewam, że będzie to jednak poruszone w raporcie Krajowej Rady. Dowiedziałem się, że baczniej przyjrzy się tej kontrowersyjnej produkcji. Poczekamy, zobaczymy.
"Może i nie jest jakaś taka zajebista, twarz pozostawia wiele do życzenia. To jest silniejsze ode mnie, od razu jak na nią patrzę to tak mi, może nie staje, ale jest lekkie drgnięcie w k*tasie."
Skarga do KRRiT
"Co gorsze te imprezy często oficjalnie adresowane są dla młodzieży od 16LAT, co potwierdzają plakaty reklamowe. Zapisy wideo z tych imprez nie pozostawiają złudzenia co do aktywnego zachęcania nieletnich do spożywania alkoholu. Program z pewnością sponsorowany jest przez "branżę" i mimo, że nie promuje konkretnej marki promuje spożywanie alkoholu, często do upadłego i jest skierowany na wzrost sprzedaży produktów alkoholowych w barach, klubach, etc."