
Rano szpital, wieczorem impreza. By- passy, cukrzyca, nowotwory i 90 lat na karku nie mogą stanąć na przeszkodzie, by bawić się do białego rana. Seniorzy wiedzą, że z życiem nie ma co zwlekać. I trzeba korzystać, próbować, poznawać, smakować. A o chorobach i bólu zapominać. – Nasz czas jest błogosławiony. To się nazywa okres wolności. Wolno ci wszystko – tak o starości mówi 89-letnia Stenia.
– A że musiałeś przyjechać.. Tak to ja bym tam był – odpowiada z zawodem 82-letni Erysław, jeden z największych amantów w Dancingu Międzypokoleniowym. Wyprzedza go tylko ponad 90-letni Henryk, dla którego 50 latki są zbyt stare. A numery do dużo młodszych zapisuje w kajecie. A potem cierpliwie z telefonem w dłoni, próbuje szczęścia.
– A to od nas ktoś? – docieka 76-letnia Ela.
– Nikt tu nie mówi o jakichś wielkich amorach, ale chętnie poszedłbym z nią na dobrą kolację, aby mile porozmawiać – mówi Leszek i ubolewa, że nie wziął od niej numeru telefonu. Choć ta piękność wykosiła już dwóch mężów.
– To ja może zagadam do dziewczyn z produkcji, załatwią numer – szuka rozwiązania Paulina, najmłodsza w tym gronie, córa a zarazem matka Dancingu.
Ideą Dancingu jest przełamywanie stereotypów związanych z postrzeganiem starości
Ponadto: walka z wykluczeniem społecznym ze względu na wiek, łączenie pokoleń. Dancing uczy tolerancji i odwagi, inspiruje do rozwijania swoich pasji niezależnie od wieku. Pomysłodawczynią i organizatorką Dancingu Międzypokoleniowego jest Paulina Braun. Prowadzi start up w ramach działań Akademickich Inkubatorów Przedsiębiorczości w Warszawie. Bazowym działaniem jest organizacja eventów tanecznych. Imprezy odbywają się w modnych, młodzieżowych klubach. Kolejnymi działaniami Dancingu jest stworzenie Senior Djs Academy (seniorzy uczą się zawodu didżeja) i agencji castingowej. Czytaj więcej
Eryk (82 lat). Król melanżu, który nie ma czasu się zestarzeć
Eryk, a właściwie Erysław, to absztyfikant jakich mało. Na dzień dobry całuje w rękę i od progu flirtuje. Szczęścia próbował nawet w telewizyjnym show – "Pierwsza randka". Ale rozeszło się po kościach, bo ona nie była w typie Eryka.
– Szkoda, że cię nie znałem, szkoda – wypala, wieszając kurtkę. I oczywiście puszcza do mnie oczko. Szóstka w totka to był przypadek. Eryk niechcący lekko trącił rurę hydrauliczną. I ta spadła i przygniotła mu palca, dlatego poszedł na tygodniowe zwolnienie. A że nudziło mu się w domu, to skreślił kupon. I nazajutrz okazało się, że wygrał prawie milion. – Wtedy za te pieniądze można było mieć mieszkanie na Saskiej Kępie i siedem fiatów 125 – obrazuje. On kupił auto i pojechał nim do Bułgarii.
Aj, słuchaj, w tej chwili zapłaciłem za mieszkanie, załóżmy tysiąc złotych, po odliczeniu, światła, wody i to co zostaje… Jak 18 biorę emeryturę, to do końca miesiąca już stracę. I szukam jak dalej żyć.
Traci się tych stałych kolegów, co się z nimi spotykało na kawę, piwo. A to już wszyscy są w takim wieku i nie każdy ma taki swobodny układ. Praktycznie tych starych kolegów to już nie mam.
Ela (76 lat). Rozkręca imprezy i nie jest smutasem
Dostrzegam Elę już przez okno restauracji, do której za moment wejdzie ubrana jak pani wiosna. I skradnie całą uwagę. Ma jasne włosy, które mocno kontrastują z czerwoną marynarką i fioletowym kaszkietem. Ten musi się jej się bardzo podobać, bo nie rozstaje się z nim nawet w knajpie. Przez szyję przewiązała szal, ale i korale. Usta pomalowała na perłowy róż. – Jak się odpowiednio ubieram, jakąś sukieneczkę, to nie wyglądam na 76 lat. Ja jestem kolorystką – zaczyna nieśmiało, gdy komplementuję jej strój. Ale otwiera się z każdą minutą rozmowy. Choć do tego, że Kazik za nią gania sama się nie przyzna. Później "wsypią" ją znajomi z Dancingu.
A jak zobaczyli, że my się bawimy, że to fajnie wychodzi, to też się rozkręcili, ale to dopiero po 24:00. My na dancingu byliśmy do 4 rano. A potem szybciutko przespać się i znów do teatru na spotkanie międzypokoleniowe.
Leszek (67 lat). Ma zacięcie aktorskie i duszę, która się nie starzeje
W teledysku raperów Otsochodzi i Pelson zaciąga się, jak stary palacz. Zamyślona mina, zmarszczone czoło i gęsty papierosowy dym. Gra strażnika. W klipie do piosenki "Szacunek za Klasyk" widać go przez parę dobrych sekund. Ale na premierze pani reżyser pochwaliła go: "nikt tak, jak pan Leszek nie pali papierosów". – A ja w życiu nigdy nie paliłem. Wczułem się w rolę i to aż za mocno – odpowiada szczerze, uśmiechając się.
Pytam go, jak to się stało, że ja ze swoją "nienachalną" urodą zostałem wybrany? A on na to : '..widziałem w panu pewnego rodzaju osobowość. Ja nie kręcę filmów miłosnych, w związku z tym amanci zupełnie nie są mi potrzebni. Oni mają gorzej niż pan... Ja potrzebuję ludzi, którzy mają jakąś charyzmę i trochę charakteru..'
pójść do fryzjera, wyczyścić buty, oddać garnitur do pralni, odsztyftować się. I dopiero wtedy mogę iść – skrupulatnie podkreśla. Ale za to ile Leszek ma wrażeń i ile ciekawych ludzi poznaje. Na planie jednego z nagrań spotkał Helenę Norowicz. – Spotkania z nią nie zapomnę do końca życia. Ona w spojrzeniu miała tyle zmysłowości, że naprawdę niejedna młoda dziewczyna mogłaby jej pozazdrościć. Było w tym coś wyjątkowego. Dla takich momentów zawsze warto ruszać się z domu i wychodzić do ludzi.
Stenia (89 lat): Dzisiaj sobie nie pozwalam na ból
Stenia, a właściwie to Stanisława, gości mnie w domu w przeddzień swoich 89 urodzin. Z tej okazji wyprawia dla znajomych aż cztery przyjęcia. Tym razem będzie bez tańców, ale za to z dobrym jedzeniem i miłym towarzystwem. Stenia ma wielu przyjaciół, choć przeważnie są oni od niej młodsi. – Niestety nie mam już koleżanek w moim wieku, one albo siedzą w domu i są już niechodliwe, albo w ogóle już ich nie ma. Mam natomiast młodsze towarzystwo, które mnie akceptuje. Nie mam żadnych oporów, jestem podobno bezwstydna – mówi z uśmiechem.
Często rozkręcamy imprezy, bo wy młodzi jak leci muzyka, to macie jakiś opór, wstyd, by wyjść i zatańczyć. My natomiast nie mamy nic do stracenia, więc wychodzimy i tańczymy. Nam nie jest potrzebny dopalacz czy coś, co nas energetyzuje. My mamy to w sobie. I od razu jesteśmy gotowi do dobrej zabawy.
To znaczy udaję, że mnie nic nie boli, nigdy nie opowiadam o swoich chorobach. I zawsze mówię, że jestem panią i właścicielką swojego ciała. To ja decyduję, czy może mnie coś boleć czy nie. Dzisiaj sobie nie pozwalam, by mnie cokolwiek bolało, bo wychodzę i mam sporo spraw do załatwienia.
