
Reklama.
Jak napisała komisja w opublikowanym w piątek na stronach MON komunikacie, Taylor "upublicznił swoje wnioski stwierdzając, że bez wątpienia samolot został zniszczony w wyniku eksplozji, jakie miały miejsce najpierw w lewym skrzydle, a potem w kadłubie samolotu Tu-154M w ostatnich sekundach lotu". – Taylor (…) doszedł do powyższych jednoznacznych wniosków po długotrwałych badaniach i po ostatniej wizycie w Warszawie – dodała podkomisja.
Frank Taylor nie ma wątpliwości, że na pokładzie tupolewa musiało dojść do wybuchów, a zniszczenie lewego skrzydła nie mogło być spowodowane "jakąś kolizją z brzozą". Dodatkowo, "ekspert" twierdzi, że "wstrzelenia drzwi samolotu w ziemię nie mogło nastąpić w normalnej katastrofie samolotu uderzającego w ziemie ze zwykłą prędkością".
"Tymi słowami Frank Taylor całkowicie odrzucił wyjaśnienia zawarte w oficjalnym rosyjskim raporcie, że sprawny samolot uderzył w ziemię w wyniku błędu pilota. Rosyjska wersja wydarzeń, ogłoszona zaraz po katastrofie a oficjalnie zaprezentowana w raporcie ze stycznia 2011 roku, była również zaakceptowana przez administrację Donalda Tuska i komisję pod przewodnictwem Jerzego Millera. Z nagrań, jakie opublikowała działająca obecnie Podkomisja wynika, że Jerzy Miller kilka dni po katastrofie przekazał swojej komisji oczekiwania, aby doszła do tych samych wniosków, do jakich dojdzie jeszcze pracująca wówczas komisja rosyjska" – głosi komunikat podkomisji, która podkreśla, że brytyjski naukowiec do powyższych wniosków doszedł "w sposób niezależny".
Dwa tygodnie temu, fragmenty wniosków Taylora opublikowała "Gazeta Polska". Dzisiaj są one dostępne są w całości.
Warto nadmienić, że wspomniany Frank Taylor nie miał dostępu do dowodów rzeczowych, tym bardziej do wraku samolotu i miejsca wypadku. Swoje wnioski opiera na dokumentach, które czytają członkowie podkomisji.