Na ostatniej gali "Gazety Polskiej” wicepremier Beata Szydło została przywitana oklaskami na stojąco i owacją tylko trochę ustępującą tej dla prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Jeździ po całej Polsce, spotyka się z wyborcami i jest bardzo aktywna w mediach. Nowa rola polityczna Beaty Szydło na pewno nie będzie się ograniczać do pracy w cieniu premiera Morawieckiego. Spekuluje się, że była premier może zostać jedną z głównych twarzy kampanii samorządowej PiS, albo pociągnąć kampanię partii do Parlamentu Europejskiego.
Już dziś widać, że Szydło nie powiedziała ostatniego słowa w polityce, a zarówno w partii, jak i wśród tzw. ludu pisowskiego, ma wiernych fanów.
"Premier Morawiecki nie mógł nawet w połowie liczyć na tak ciepłe przyjęcie” – napisał na Twitterze dziennikarz "Rzeczpospolitej” Jacek Nizinkiewicz komentując wspomnianą już galę "Gazety Polskiej”.
Utworzono dla niej stanowisko
– Bardzo dużo ról jest mi przypisywanych. Bardzo się cieszę, że doceniono moją pracę, skoro jest w tej chwili dyskusja, co jeszcze mogłabym robić – mówiła w radiowej Jedynce sama Szydło, która jako wicepremier bez teki jest obecnie szefową Komitetu Społecznego Rady MInistrów. To nowe stanowisko, utworzone specjalnie dla niej.
Komitet jest organem pomocniczym Rady Ministrów i premiera. Poza przewodnicząca Beatą Szydło, w jego skład wchodzą szefowie wybranych resortów, ale Szydło ściągnęła też do pracy w tym gremium swoich najwierniejszych współpracowników m.in. byłego rzecznika rządu Rafała Bochenka. Komitet ma się zajmować się "inicjowaniem i koordynowaniem działań związanych z poprawą sytuacji rodzin i wspierania aktywności zawodowej w Polsce”.
– W tej chwili chcę się skoncentrować na kwestiach społecznych. Mam ambicję, żebyśmy przygotowali dobry program, dobrą strategię społeczną na kolejne lata. Jestem w rządzie, więc chcę, żebyśmy wszyscy w rządzie zakończyli w tej chwili ten program, który realizujemy od dwóch lat i dlatego też postanowiłam dalej pracować w rządzie i wspierać Mateusza Morawieckiego, który ma naprawdę trudną sytuację, niełatwą, ze względu na całe w tej chwili otoczenie zewnętrzne Polski i to jest mój cel. Kończymy kadencję, a potem każdy z nas będzie miał zadania na kolejne lata” – mówiła w Polskim Radiu Szydło.
Według prof. Rafała Chwedoruka, politologa z Uniwersytetu Warszawskiego, nie ulega wątpliwości, że kapitał popularności jaki zgromadziła przez ostatnie lata Szydło może służyć jej i PiS-owi przez kilka kampanii wyborczych.
– Objazdy po kraju oczywiście wiążą się nie tyle z jej indywidualną karierą co, jak sądzę, z potrzebami PiS-u i wykorzystaniem jej wciąż żywej popularności w świadomości społecznej, zwłaszcza w kontekście zbliżających się wyborów samorządowych, w których PiS wypada zazwyczaj dużo słabiej niż w parlamentarnych. Pomoc ogólnokrajowych polityków może więc być w kampanii niezbędna na najniższych szczeblach samorządu – ocenia w rozmowie z naTemat Chwedoruk.
Jeździ po kraju i bryluje w mediach
Jaka przyszłość czeka Szydło w polityce? – Będzie liczyła na to, że po utrzymaniu dotychczasowej pozycji albo po zostaniu europosłanką stanie się politykiem, który w jakimś momencie kryzysowym dla PiS-u okaże się potrzebny czy wręcz niezbędny do działań wyprowadzających rząd z kryzysu – tłumaczy politolog.
– Dlatego, jak sądzę, Beata Szydło będzie musiała od czasu do czasu o sobie przypominać. Przypominać zarówno w taki sposób, że będzie się angażowała w powszechnie identyfikowane działania partii, czy rządu, w którym jest teoretycznie na eksponowanym stanowisku. Ale także będzie zobligowana by w czymś się od czasu do czasu nie zgodzić z którymś ze znanych polityków rządzącej koalicji. By podkreślić swój szczególny status – dodaje Chwedoruk.
Szybko odpowiedział jej Marek Suski, szef gabinetu politycznego premiera Morawieckiego z pretensjami, że szef rządu o tym pomyśle dowiedział się z mediów. – To indywidualny pomysł Beaty Szydło – prostował Suski.
Ale podobno Morawicki miał nawet osobiście interweniować u Jarosława Kaczyńskiego w sprawie zachowania byłej premier.
Warto przypomnieć, że już zmuszenie Szydło by w ramach rekonstrukcji rządu podała się do dymisji wzbudziło ogromne kontrowersje w elektoracie PiS. Prawicowi publicyści pisali wręcz o "świństwie, które uczyniono matce narodu”.
Niedawno "Newsweek” napisał, że Szydło, choć od rekonstrukcji rządu minęło już sporo czasu, nadal jest przybita i rozgoryczona. Podobno nie pogodziła się ani z utratą stanowiska, ani z tym, że jej szefem został podwładny. Szczególnie zły ma być jest mąż Edward. Sama była premier odpowiedziała dziennikarce tygodnika na Twitterze przekonując, że ma się bardzo dobrze, a jej współpracownik nazwał artykuł „stekiem bzdur”. Cała ta sytuacja pokazuje, że Szydło jest bardzo przewrażliwiona na punkcie swojego politycznego wizerunku.
Ma spory kapitał społeczny
– Polityczny komfort Szydło – poza tym ze jest w partii, która przez najbliższe lata będzie miała duży wpływ na politykę, polega też na tym, że była premier kojarzy się z tym co większość Polaków lubi, czyli z egalitaryzmem, sprawiedliwością społeczną itd. Poza tym, ona wywodzi się z regionu, który zasługuje na miano polskiego swing state między Krakowem i Katowicami, gdzie prawica jest nadreprezentowana co jest dodatkowym czynnikiem gwarantującym pozostanie w polityce – tłumaczy Chwedoruk.
Ale zapewne ambicje Szydło - po dwóch latach kierowania rządem - są dużo większe niż tylko utrzymywanie się w krajowej polityce. Najczęściej spekuluje się o ty, że za półtora roku po wyborach do Europarlamentu, mogłaby objąć jakieś prestiżowe stanowisko w Brukseli. Na przykład polskiego komisarza w Komisji Europejskiej.