
Jeszcze niedawno był przedstawiany w mediach jako dyrektor powstającego w Warszawie przy ulicy Rakowieckiej Muzeum Żołnierzy Wyklętych. Teraz sam przedstawia się jako jeden z twórców muzeum. Faktycznie kieruje spółką Mazovia, która tą placówkę buduje, a w wolnych chwilach pisze kontrowersyjne artykuły historyczne dla prawicowych tygodników. Za Arkadiuszem Karbowiakiem, człowiekiem wiceministra sprawiedliwości Patryka Jakiego, ciągną się jednak "naziolskie" poglądy z przeszłości, z których nigdy się do końca nie rozliczył.
REKLAMA
W czwartek Karbowiak jako jeden z zaproszonych gości weźmie udział w promocji kolejnej książki publicysty "Do Rzeczy” Piotra Zychowicza.
Na promocji książki Zychowicza
To prawicowy publicysta i pisarz znany z co najmniej prowokacyjnych tez historycznych. Ma na swoim koncie m.in. "Pakt Ribbentrop-Beck. Czyli jak Polacy mogli u boku III Rzeszy pokonać Związek Sowiecki” oraz głośny kilka miesięcy temu artykuł, w którym dowodził, że "Hitler był lewakiem, III Rzesza była państwem lewicowym, a NSDAP była typowym ludowym demokratycznym ugrupowaniem, które reprezentowało interesy proletariatu”.
To prawicowy publicysta i pisarz znany z co najmniej prowokacyjnych tez historycznych. Ma na swoim koncie m.in. "Pakt Ribbentrop-Beck. Czyli jak Polacy mogli u boku III Rzeszy pokonać Związek Sowiecki” oraz głośny kilka miesięcy temu artykuł, w którym dowodził, że "Hitler był lewakiem, III Rzesza była państwem lewicowym, a NSDAP była typowym ludowym demokratycznym ugrupowaniem, które reprezentowało interesy proletariatu”.
Najnowsza książka Zychowicza nosi tytuł ”Skazy na pancerzach”, i tym razem kontrowersyjny historyk "odbrązawia” w niej niektórych tzw. żołnierzy wyklętych. Na zaproszeniu na promocję książki Karbowiak został przedstawiony jako "jeden z twórców Muzeum Żołnierzy Wyklętych w Warszawie"(dyrektorem muzeum jest Jacek Pawłowicz).
W październiku Karbowiak wypowiadał się w "Newsweeku” jako dyrektor muzeum, którego powstanie PiS ogłosiło dwa lata temu. Ma być gotowe w całości dopiero w 2020 r., przed wyborami. Koszt inicjatywy szacowany jest na 300 mln złotych.
Pytany przez dziennikarza tygodnika o Brygadę Świętokrzyską Narodowych Sił Zbrojnych, która zawarła "tymczasowy pakt o nieagresji z Niemcami” (pięć miesięcy wycofywała się z Polski razem z Wehrmachtem), Arkadiusz Karbowiak odparł: — Ja uważam, że to dobrze, że współpracowali z Niemcami, bo współpracowali w jednym celu: wybijali komunistów.
Buduje muzeum "wyklętych"
W rzeczywistości Karbowiak, były wiceprezydent Opola i były dyrektor Miejskiego Zarządu Dróg w tym mieście nie jest dyrektorem powstającego muzeum Żołnierzy Wyklętych, ale stoi na czele Mazowieckiej Instytucji Gospodarki Budżetowej MAZOVIA, która na zlecenie Ministerstwa Sprawiedliwości buduje muzeum w areszcie przy ul. Rakowieckiej. Inwestycję osobiście pilotuje Patryk Jaki. Nikt nie ma wątpliwości, ze muzeum będzie utrwalać politykę historyczną PiS.
W rzeczywistości Karbowiak, były wiceprezydent Opola i były dyrektor Miejskiego Zarządu Dróg w tym mieście nie jest dyrektorem powstającego muzeum Żołnierzy Wyklętych, ale stoi na czele Mazowieckiej Instytucji Gospodarki Budżetowej MAZOVIA, która na zlecenie Ministerstwa Sprawiedliwości buduje muzeum w areszcie przy ul. Rakowieckiej. Inwestycję osobiście pilotuje Patryk Jaki. Nikt nie ma wątpliwości, ze muzeum będzie utrwalać politykę historyczną PiS.
Jakie były ( a może nadal są?) poglądy Karbowiaka, a więc jednego z architektów tak ważnego dla prawicy muzeum i zaufanego kolegi Jakiego? Był czas, że dzielił się nimi na łamach rewizjonistycznych, negujących Holokaust pisemek skrajnej prawicy takich jak "Stańczyk”, czy "Szczerbiec”.
Pytanie o poglądy Karbowiaka wydaje się być na miejscu skoro politycy PiS i prawicowi publicyści uważają, że głośny materiał "Superwizjera” TVN na temat neonazistów w Polsce "był prowokacją TVN" i sprowadzają aferę do grupki idiotów z Wodzisławia Śląskiego czyli "marginesu marginesów".
O tym, że skrajna prawica czuje się pod rządami PiS jak pączek w maśle napisała środowa "Gazeta Wyborcza” i zaalarmowała, że polscy neonaziści wcale nie czują się marginesem, ale za to czują się bezkarni i w najbliższą sobotę mają zlot na Mazurach. A 21 kwietnia - z kolegami z Niemiec, Hiszpanii i Stanów Zjednoczonych - będą świętować na Dolnym Śląsku 129. urodziny Führera.
Ale wróćmy do Karbowiaka. Po raz pierwszy zbulwersował opinię publiczną w 2010 roku. Jako wiceprezydent Opola z rekomendacji Platformy Obywatelskiej (warto przypomnieć, że Jaki też należał kiedyś do PO) "przypomniał" ulubioną tezę neonazistów, że proces zbrodniarzy hitlerowskich w Norymberdze był rzekomo "zbrodnią dokonaną w majestacie prawa”.
"W Norymberdze odprawiono sąd zwycięzców nad zwyciężonymi, łamiąc podstawowe zasady prawa, a Rudolf Hess, zastępca Hitlera, nie powinien był dostać dożywocia”– twierdził Karbowiak w młodzieńczych czasach. Jego wypowiedzi z archiwalnych numerów "naziolskich” pisemek zaczynają jednak znowu krążyć po Twitterze.
Prof. Andrzej Paczkowski, historyk na łamach "Nowej Trybuny Opolskiej” określał poglądy Karbowiaka, które przypomniano mu jeszcze w czasie sprawowania funkcji wiceprezydenta miasta Opole, jako "rodzaj niemieckiego nacjonalizmu”.
"Obrońca nazizmu"
– Jeśli ktoś broni nazizmu, bardzo trudno posądzić go, że jest polskim nacjonalistą (…) To jest zwyczajny negacjonizm, czyli zaprzeczanie nazistowskim zbrodniom ludobójstwa, wybielanie hitleryzmu i Trzeciej Rzeszy wbrew oczywistym faktom historycznym – tłumaczył m.in. Paczkowski. Profesor oceniał, że takie poglądy są głównie pochodną antysemityzmu i antypolonizmu. O tym co pisał Karbowiak w przeszłości można przeczytać więcej m.in. dzięki NTO.
– Jeśli ktoś broni nazizmu, bardzo trudno posądzić go, że jest polskim nacjonalistą (…) To jest zwyczajny negacjonizm, czyli zaprzeczanie nazistowskim zbrodniom ludobójstwa, wybielanie hitleryzmu i Trzeciej Rzeszy wbrew oczywistym faktom historycznym – tłumaczył m.in. Paczkowski. Profesor oceniał, że takie poglądy są głównie pochodną antysemityzmu i antypolonizmu. O tym co pisał Karbowiak w przeszłości można przeczytać więcej m.in. dzięki NTO.
Zdaniem Karbowiaka – "ostatnią bitwą" II wojny światowej (określenie D. Irvinga, skazanego za "kłamstwo oświęcimskie") był proces norymberski. Potem bolszewiccy i amerykańscy demoliberałowie przeprowadzili plan "denacjonalizacji Europy".
W efekcie protestów wywołanych przez publikacje "Nowej Trybuny Opolskiej" prezydent Opola Witold Zembaczyński nałożył wtedy na swego zastępcę karę rocznego zakazu publicznych wystąpień na tematy niezwiązane z zakresem obowiązków.
Ale to stare teksty. Ostatnio Karbowiak wrócił do publikowania w "Do Rzeczy Historia”, którym kieruje wspomniany na początku tego artykułu Zychowicz. W jednym z ostatnich tekstów Karbowiak nazwał zbrodniarzy z UPA "partyzantami” i dowodził, że obrońcy Birczy żołnierze LWP dopuścili się na nich zbrodni. Wywołało to oburzenie kresowiaków.
W 2011 roku Karbowiak był współautorem idei ustanowienia przez Sejm Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Chcieliśmy porozmawiać z nim na temat jego "byłych i współczesnych poglądów", ale był dla nas nieuchwytny.
Tylko krowa nie zmienia poglądów
Gwoli rzetelności dodajmy, że gdy wyszły na światło dzienne jego teksty sprzed lat bronił się, że "nie posiada już takich poglądów" i że dobór cytatów z jego artykułów był zmanipulowany.
Gwoli rzetelności dodajmy, że gdy wyszły na światło dzienne jego teksty sprzed lat bronił się, że "nie posiada już takich poglądów" i że dobór cytatów z jego artykułów był zmanipulowany.
"Chciałem przeprosić wszystkich, którzy mogli poczuć się dotknięci treściami zawartymi w moich artykułach, bowiem nie było to moją intencją. Słowa te szczególnie kieruję do kombatantów walczących z narodowo-socjalistycznym i komunistycznym totalitaryzmem" - pisał w specjalnym oświadczeniu Karbowiak. Ale po jego ostatniej aktywności widać, że ciągnie wilka do lasu, a może chodzi tylko o rozgłos?
