Reklama.
Już w czwartek Lech Wałęsa informował za pośrednictwem Twittera, że piszą do niego obywatele i proszą, aby przyjechał do Sejmu. Były prezydent wówczas napisał, że rozważa taką decyzję. W piątek rano podał dokładną datę wizyty – przyjedzie do Sejmu w poniedziałek 21 maja. Po tej informacji bardzo szybko pojawiło się pytanie, czy Wałęsa podzieli los Wandy Traczyk-Stawskiej i Janiny Ochojskiej, które nie zostały w ostatnich dniach wpuszczone do Sejmu w ramach obowiązującego od 25 kwietnia zniesienia jednorazowych przepustek przez marszałka Marka Kuchcińskiego, czy też zostanie potraktowany jak kardynał Kazimierz Nycz czy też szefowie Polskiej Fundacji Narodowej, których zakaz nie dotyczył.
W mediach społecznościowych szybko pojawiło się wyjaśnienie, że do takiej sytuacji po prostu nie ma prawa dojść. "Panie Prezydencie, proszę pamiętać o Zarządzeniu nr 1 Marszałka Sejmu. Parafrazując: Nawet jeśli nie chcą Pana wpuścić to muszą" – napisał politolog Adam Kądziela na swoim Twitterze. Na potwierdzenie swoich słów zamieścił screen z zarządzenia Marszałka Sejmu, w którym wyraźnie możemy przeczytać, że "byli prezydenci Rzeczpospolitej Polskiej wchodzą na tereny i do budynków oraz wjeżdżają na tereny bez okazywania jakichkolwiek dokumentów". Zatem Wałęsa nie ma żadnej potrzeby, aby prosić Marka Kuchcińskiego o zgodę.
W następnych wpisach na Twitterze były prezydent wyraził przekonanie, że marszałek Sejmu i Kancelaria Sejmu docenią powagę sytuacji, skoro z protestującymi mógł się spotkać ekscelencja kardynał Kazimierz Nycz. Po czym dodał: "Bardzo wszystkich Panstwa prosze w poniedziałek pod Sejmem o zachowanie spokoju i obywatelskiej powagi. Sprawa jest bardzo powazna i emocje nie sa wskazane" (pis. oryg.).