"Premier Mateusz Morawiecki gorąco zachęca Fransa Timmermansa – który za wszelką cenę chce debatować w Parlamencie Europejskim nad praworządnością w Polsce – by się przyjrzał bardzo uważnie przykładowi sądu w Krakowie, gdzie sędziowie wystąpili przeciwko prezes powołanej przez ministra sprawiedliwości" – napisała "Gazeta Polska Codziennie” zajawiając wywiad z szefem rządu. O tym, co mogą oznaczać takie słowa premiera Morawieckiego naTemat rozmawia z
z sędzią Beatą Morawiec, byłą prezes krakowskiej "okręgówki", prezes Stowarzyszenia Sędziów Themis.
Premier Morawiecki powiedział w wywiadzie dla "Gazety Polskiej”, który ukaże się w środę, że "w krakowskim sądzie działała zorganizowana grupa przestępcza” i że będzie namawiał Fransa Timmermansa, komisarza UE ds. rządów prawa żeby bardzo dokładnie przyjrzał się temu przypadkowi.
Sędzia Beata Morawiec: Dopóki nie przeczytamy całego wywiadu nie będziemy go komentować. Wyrwane z kontekstu wypowiedzi mogą wprowadzać społeczeństwo w błąd. Być może dotyczy to - jeśli można spróbować pozytywnie odnieść się do tych słów - dyrektorów aresztowanych w związku z toczącą się sprawą kryminalną.
Mam nadzieję, że z całego kontekstu wypowiedzi premiera będzie wynikało, że o to mu chodziło. Jeżeli miałoby się potwierdzić, że szef rządu mówił o sędziach Sądu Okręgowego w Krakowie, w sposób przedstawiany aktualnie w Internecie, to będziemy rozważać podjęcie wszelkich możliwych środków prawnych. Oczywiście przy uwzględnieniu faktu, że pan premier nie jest posłem.
Mówi się o buncie sędziów w Krakowie, o tym, że wypowiedzieli posłuszeństwo prezes Pawełczyk-Woickiej. Za wotum nieufności dla nowej prezes głosowało niedawno aż 71 sędziów, tylko 9 było przeciw a 5 wstrzymało się od głosu.
To oznacza, że w Sądzie Okręgowym w Krakowie istnieje duży konflikt, ale nie żaden bunt. Ten konflikt wynika z faktu braku umiejętności zarządzania zespołem przez panią prezes. Nie jest prawdą, że posiadanie tytułu magistra daje człowiekowi predyspozycje, czy też kompetencje do wykonywania funkcji zarządczych.
Prezes musi rozmawiać z ludźmi. Musi rozumieć, że nie zarządza dziećmi w przedszkolu tylko ludźmi wykształconymi, światłymi, którzy potrafią analizować i wyciągać wnioski i podejmują kilka razy dziennie "życiowe, istotne dla całego społeczeństwa decyzje. Jeżeli ludzi się nie szanuje i traktuje się ich jak małe dzieci, to w pewnym momencie tak zarządzani wyrażają wotum nieufności.
Poza zarzutem o braku kompetencji pani prezes sędziowie napisali w oświadczeniu o przeprowadzanych czystkach i próbach ich zastraszania.
– To są prawdziwe zarzuty. Sędziowie wskazali w specjalnej uchwale na konkretne przypadki takich praktyk. Prezes nie może temu zaprzeczyć. Natomiast umiejętność zarządzania zespołem polega również na umiejętności przyznawania się do błędów i osiąganiu kompromisów. A jeżeli chce się osiągnąć z ludźmi kompromis, to trzeba z nimi rozmawiać.
Prezes powinna spotkać się z zespołem, którego jej decyzje bezpośrednio dotykają, czyli np. z wydziałami, w których odwołano przewodniczących na skutek osobistych animozji z panią prezes, sędziów, którym nie da się zarzucić niczego w ramach sprawowanych przez nich funkcji. Nie było żadnych merytorycznych powodów do ich odwołania ponad to, że pani prezes przestała mieć do nich zaufanie jako członków Kolegium Sądu Okręgowego bądź z innych nie merytorycznych powodów.
Nowa prezes postrzegana jest przez pryzmat polityczny, także przez podwładnych.
Próbujemy tłumaczyć działania pani prezes w każdy dostępny sposób. Okoliczności polityczne zdecydowanie wpływają na ocenę jej zachowań. Pani Pawełczyk-Woicka czuje ogromne poparcie w Ministerstwie Sprawiedliwości.
Miesiąc temu dostaliśmy odpowiedź na pozew. Aktualnie przygotowujemy pismo procesowe ustosunkowujące się do jego treści i czekamy na wyznaczenie terminu pierwszej rozprawy.
Gdyby okazało się, że premier Morawiecki wiąże krakowskich sędziów z grupą przestępczą, aferą korupcyjną, to też będą, jednostkowo podejmowane decyzje związane z ochroną dóbr osobistych?
Myślę, że gdy będziemy już rozważać wszczęcie kroków prawnych, to nie będą to działania jednostkowe, ale pozew zbiorowy. Ale najpierw musimy poznać kontekst słów premiera Morawieckiego. Nie wiemy co on naprawdę powiedział w wywiadzie.