
Połowa polskich uczniów do pomocy w nauce wybiera youtuberów - tak wynika z badania przeprowadzonego przez platformę Brainly. Wirtualnych nauczycieli dzieciaki najchętniej oglądają właśnie w popularnym serwisie społecznościowym. Twórcy filmów udowadniają, że szkolna wiedza jest ciekawa. – Dzieciaki przecież z natury lubią się uczyć – wyjaśnia naTemat medioznawca dr Jacek Wasilewski. Polski system edukacji... działa wbrew naturze.
Na Youtube znajdziemy pełen przekrój vlogerów - od prowadzących patologiczne transmisje celebrytów, po tworzących wartościowe treści edukatorów. Na szczęście tych pierwszych ubywa, a ci drudzy rosną w siłę. Influencerzy uważają, że stanowią uzupełnienie, a nie konkurencję dla nauczycieli czy podręczników.
Niestety internet jak wiadomo to również wielki śmietnik informacyjny, pełen fake newsów i fałszywych informacji. Na tym polu to właśnie nauczyciele i rodzice mają ogromne pole do popisu, bo nie wszyscy uczniowie weryfikują czytane rewelacje.
Zawsze staramy się, żeby warstwa merytoryczna była sprawdzana przez specjalistę w danej dziedzinie, w materiałach używamy przyjaznego języka - nie pojawiają się skomplikowane słowa, które nie byłyby wyjaśniane. Jeżeli to możliwe robimy doświadczenia, żeby coś wytłumaczyć i oczywiście wprowadzamy dawkę humoru. Są to elementy, które sprawdzają się w materiałach popularnonaukowych zarówno dla widzów wieku szkolnego jak i starszych.
To, że uczniowie wolą oglądać fajny filmik na YouTube, niż słuchać przez 45 minut nauczyciela lub ślęczeć nad podręcznikiem, nie jest niczym zaskakującym. Czy trend powinien niepokoić? Medioznawca, dr Jacek Wasilewski, wyróżnia trzy powody takiego stanu rzeczy.
Polscy nauczyciele często protestują. Związane jest to z warunkami pracy i motywacją tej grupy zawodowej. – Nauczyciele są przeciążeni obowiązkami, zmieniają się programy nauczania, występuje niepewność zatrudnienia – wylicza dr Jacek Wasilewski.
– Uwaga nauczyciela podzielona jest na trzydzieściorgu dzieci, musi kontrolować czy wszyscy nadążają i tworzyć dystans, by mu nie weszły na głowę. Bloger jest pod tym względem bardziej atrakcyjny – przyznaje medioznawca. Czy to źle? – Twórcom filmów na YouTube zależy na oglądalności, bo na tym zarabiają. Jednocześnie muszą być ciekawi i wiarygodni, bo na tym bazuje ich popularność – tłumaczy dr Wasilewski.
W dawnych czasach słowo "lekcja" oznaczało "czytanie dzieła". Razem z nauczycielem interpretowało się fragmenty tekstu mistrza i opisywało w zeszycie. – Podręcznik ma różne wykresy, mapki, zdjęcia i pomaga w uczeniu się. Jednak to nie jest to samo co opowieść i interakcja – wyjaśnia medioznawca.
