W programie TVP "Studio Polska" Barbara Husiew, wiceprezes stowarzyszenia "Stop Bankowemu Bezprawiu” oskarżyła premiera Morawieckiego o to, że jako były prezes BZ WBK jest moralnie odpowiedzialny za śmierć jej męża i los jej rodziny. Z bankiem, w którym ma kredyt we frankach szwajcarskich, kobieta walczy w sądzie. W rozmowie z naTemat Husiew opowiada, co chciała osiągnąć swoim wystąpieniem w programie na żywo.
Barbara Husiew, wiceprezes stowarzyszenia "Stop Bankowemu Bezprawiu": Bardzo różnymi. Ale wiele osób chyba zaczyna otwierać oczy, że premier polskiego rządu jest banksterem i kłamcą. Na wypowiedziane przez mnie słowa są potwierdzenia w dokumentach. O tym, że premier jest kłamcą i jest moralnie odpowiedzialny za sytuację mojej rodziny, powiedziałam z pełną odpowiedzialnością i świadomością. Takich rodzin jak moja, które rozpadły się m.in. przez pana Morawieckiego i innych byłych i obecnych prezesów banków, jest bardzo dużo.
Chciała pani w taki sposób zwrócić uwagę na problem osób, które posiadają kredyty hipoteczne.
Tak, tylko to było moim celem. I nie chodzi tylko o frankowiczów, ale również osoby, które mają kredyty w innych walutach, w złotówkach też. Kredytobiorcy są traktowani w Polsce jak ludzie drugiej kategorii. Swoje za uszami mają tutaj i PO, i PiS. Bierność państwa jest porażająca. Nikt nie słucha naszych argumentów o łamaniu konstytucji, o tym że banki nie respektują polskiego prawa.
Mało tego sądy orzekają niezgodnie z dyrektywami UE. Politycy problemy kredytobiorców próbują zamieść pod dywan, ale podczas zbliżających się wyborów możemy być języczkiem u wagi i znowu będą obiecywać złote góry. Mają Polaków za idiotów, którym można wmówić wszystko. Na szczęście ludzie zaczynają to widzieć.
Ktoś z TVP może stracić pracę za to, że publicznie oskarżyła pani premiera?
Redaktorzy są niewinni, bo nie wiedzieli co ja chcę powiedzieć i w jakim kontekście. Postanowiłam wziąć udział w tym programie bo dowiedziałam się, że tematem będą problemy frankowiczów i raport NIK, który nas dotyczy. Jak wiadomo "Studio Polska” to jest studio otwarte więc żadne zaproszenia nie są potrzebne. Moje wystąpienie było spontaniczne, prowadzący nie mieli pojęcia co powiem.
A nie boi się pani jakiś osobistych reperkusji za to co powiedziała?
Liczę się z tym, że jakieś reperkusje ze strony rządzących mnie spotkają. Nie chcę przeceniać swojej osoby i sytuacji. Ale psychicznie jestem przygotowana na to, że ktoś może zechcieć mnie zdyskredytować. Bo wiem - choć się tego nie spodziewałam- że moje słowa odbiły się szerokim echem.
Rozmawialiśmy kilka miesięcy temu gdy premier Morawiecki powiedział, że jego były bank BZ WBK "był jednym z nielicznych, który nie udzielał kredytów we frankach szwajcarskich”.
Skłamał, co go dyskwalifikuje jako premiera. Dokumenty mówią co innego. Ja mam umowę kredytową z 16 października 2008 roku.
Pan Morawiecki w wywiadzie, którego udzielił w tym samym roku stwierdził, że BZ WBK zaczął udzielać tych kredytów tylko i wyłącznie po to by nie zostać w tyle za konkurencją. Czyli sam sobie z czasem zaprzeczał.
Chce pani wezwać premiera na świadka w swojej sprawie z bankiem.
Po wakacjach zamierzam złożyć do sądu odpowiedni wniosek. Chciałabym żeby premier Morawiecki stanął przed sądem i powiedział jak było naprawdę z tymi umowami kredytowymi.