Ta historia jest po prostu przerażająca. Ofiarą jest chory na serce 70-letni mężczyzna. Jaki byłby los pana Zygmunta, gdyby nie niezapowiedziana wizyta przedstawicieli Krajowego Mechanizmu Prewencji Tortur przy Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich? W najlepszym razie można przypuszczać, że skończyłoby się na tych paru siniakach i zamieceniu sprawy pod dywan.
Dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną, polityczną i kryminalną. Autor podcastów z serii "Morderstwo (nie)doskonałe". Wydawca strony głównej naTemat.pl.
– To w ogóle nie jest człowiek – tak o pobitym 70-latku powiedział mł. insp. Tomasz Kuliga, zastępca komendanta powiatowego w Rykach w woj. lubelskim. To w tym komisariacie w środę niezapowiedzianą wizytę złożyli przedstawiciele Krajowego Mechanizmu Prewencji Tortur przy Biurze RPO.
Na ciele świeże siniaku
"Kiedy przyjechali na komisariat w Rykach, dowiedzieli się, że akurat mają tam zatrzymanego, ale – w ocenie komendanta – 'nie jest to w ogóle człowiek'. Bo człowiek nie robi takich rzeczy, jak ten osadzony. Policjanci uważają bowiem, że pan Zygmunt zbezcześcił grób ich kolegi" – czytamy w relacji z wizyty na komisariacie, jaki udostępnił Rzecznik Praw Obywatelskich dr Adam Bodnar.
Przedstawiciele KMPT zażądali rozmowy z zatrzymanym. I już na pierwszy rzut oka zauważyli, że mężczyzna jest pobity. Nie ma przy tym wątpliwości, że obrażenia są świeże.
W wyniku interwencji ekspertów KMPT na komisariat wezwano pogotowie. Ratownicy orzekli, że pan Zygmunt musi zostać pilnie przewieziony do szpitala w Puławach. Po dwóch dniach badań został wypisany i wrócił do domu. – Pozbawienie go wolności nie jest potrzebne w sprawie wykroczenia, której zdaniem policji się dopuścił – czytamy w relacji.
70-latek zgodził się, by w jego sprawie interwencję podjął Rzecznik Praw Obywatelskich. Adam Bodnar jeszcze w piątek złożył zawiadomienie do prokuratury. Jednocześnie wewnętrzne postępowanie ws. wydarzeń na komisariacie w Rykach wszczęła policja.
Ujawniają patologie
W naTemat wielokrotnie pisaliśmy o działalności Krajowego Mechanizmu Prewencji Tortur przy Biurze RPO. Eksperci KMPT nieraz ujawniali patologie panujące w polskiej policji. Ofiarami tych patologii bywali też zresztą i sami funkcjonariusze. W Białymstoku mundurowi skarżyli się, że ich zdrowie narażone jest na niebezpieczeństwo, bo istniał nieformalny zakaz prania materaców i poduszek dla zatrzymanych.
"Materace i poduszki są przesiąknięte różnymi wydzielinami biologicznymi. Wielokrotnie zdarza się, że zatrzymani onanizują się, posiadają rany i inne obrażenia, są zarażeni różnymi bakteriami i wirusami takimi jak HIV, żółtaczka i inne, często są też zawszeni" – pisali policjanci do Komendanta Głównego.
Miał na ciele siniaki. Powiedział, że go pobito na komisariacie. Że zrobili to policjanci. Skarżył się na nadciśnienie, mówił, że miał niedawno zawał, piecze go w klatce piersiowej – ale policjanci na to nie zareagowali.