Oszczędne gospodarowanie prawdą staje się powoli znakiem rozpoznawczym premiera Mateusza Morawieckiego. Szczególny ciężar gatunkowy mają jego manipulacje związane z członkostwem Polski w Unii Europejskiej. Po słowach, że to on sam negocjował przystąpienie Polski do UE, premier znowu wprowadził opinię publiczną w błąd. Powiedział, że rząd PiS odzyskał więcej środków niż wynoszą przyznane Polsce środki unijne.
Co takiego stwierdził dokładnie szef rządu? – Ten mały cud gospodarczy na razie jest mały, ale może będzie większy, to dlatego, że pozyskaliśmy więcej środków od bandytów, mafii VAT-owskich, przestępców podatkowych. To jest w budżecie (…), więcej środków od tych bandytów, którzy swobodnie sobie hulali po państwie polskim za czasów PO i PSL; więcej środków odzyskaliśmy niż środki unijne – stwierdził premier (jego słowa cytuje polsatnews.pl).
Propaganda sukcesu
Natomiast podczas sobotniego spotkania z mieszkańcami Ryk (woj. lubelskie) podkreślił, że "z UE rocznie średnio do Polski - na programy dla rolników, programy drogowe, czy kolejowe - wpływa około 25-27 mld złotych". – My z samego uszczelnienia podatków w przyszłym roku będziemy mieli może nawet około 50 mld złotych, (czyli) niemal dwa razy więcej – mówił Morawiecki.
Dziennikarz Tomasz Bielecki podał na Twitterze garść faktów, które znalazł na stronach… rządu PiS. "Polska od początku maja 2004 (wejście do UE) do końca sierpnia 2018 otrzymała z Unii 102,8 mld euro na czysto. W 2017 to było 7,6 mld euro na czysto (ok. 11,2 mld transferów z budżetu UE minus ok. 3,6 mld euro polskiej składki)” – podkreślił.
A więc z powszechnie dostępnych danych wynika, że od przystąpienia Polski do UE Polska otrzymała na czysto 102,8 mld Euro, co daje ok 442 mld zł.
"Tyle to nawet VATu nie wpłynęło do budżetu od początku obecnej kadencji Sejmu. Od listopada 2015 do budżetu państwa wpłynęło 430,7 mld zł VAT” – komentował inny internauta Rafał Mundry. "Premier mówi, że z UE mamy rocznie średnio 25-27 mld zł. Tymczasem jest to średnio ok 55-60 mld zł, W tym roku, do sierpnia, otrzymaliśmy już 9,6 mld € tj. ok 41 mld zł” – wyjaśniał.
Warto też wspomnieć, że od wejścia Polski do Unii Europejskiej do końca 2017 r. napłynęły do Polski inwestycje bezpośrednie o wartości 642,6 mld zł lub – jak kto woli – 157,4 mld euro. Także polskie firmy inwestowały za granicą – łącznie 58,8 mld euro.
Poseł PO Zbigniew Konwiński z komisji śledczej ds. wyłudzeń VAT ocenia, że premier kolejny raz mija się z prawdą. – Niech w takim razie premier pokaże wykaz podmiotów, od których PiS odzyskał jakiekolwiek pieniądze i ile z tego wpłynęło do budżetu. Oczywiście nie pokaże takiego wykazu. Według raportu PricewaterhouseCoopers luka vatowska w latach 2016-17 była rekordowa i wyniosła ponad 90 mld, ale z danych w 2018 roku wynika że ona się zwiększa. Poza tym to, że istnieje taka luka nie oznacza, że te pieniądze zostały odzyskane – tłumaczy Konwiński.
"Jak kłamstwo smoleńskie"
– Z VAT-em i tą głośną luką jest trochę tak jak z kłamstwem smoleńskim. Jesteśmy od trzech lat karmieni tym nowym kłamstwem. Mamy do czynienia z jakąś kreatywną księgowością, która ma pokazywać że wpływy z VAT rosną – podkreśla poseł PO.
Dodaje, że z lukami VAT mają problem wszystkie państwa UE, ale żadne nie walczy z nimi przy pomocy propagandy. – Wpływy z VAT rosną w dobie dobrej koniunktury gospodarczej, jak dochodzi do załamania tej koniunktury, to jeszcze bardziej załamują się wpływy z VAT – tłumaczy.
– Wszyscy są oczywiście grzeczni, ale słowa polskiego premiera nie są traktowane poważnie i świadczą o standardzie klasy politycznej w Polsce. Ambasady piszą przecież raporty po takich wypowiedziach. To są kolejne krople, które przelewają czarę – zaznacza nasz rozmówca.
– Skoro uszczelnienie luki VAT przyniosło korzyści państwu, to skupmy się na tym, a nie mówmy, że chcemy więcej środków z UE, bo przecież jednocześnie pan Morawiecki powiedział, że PiS będzie walczyło o znacznie wyższe środki z budżetu UE. Premier polskiego rządu nie sprawia w ten sposób dobrego wrażenia.
Z kolei dr. Tomaszowi Kubinowi, ekspertowi od integracji europejskiej z Uniwersytetu Śląskiego brakuje twardych danych. – Można policzyć dokładnie, ile pieniędzy dostaliśmy z UE, ale na chwilę obecną nikt nie wyliczył w sposób nie budzący wątpliwości kwoty,która wynika ze ściągalności VAT. Nie da się więc tego porównać – ocenia.
"Kiedy premier mówi prawdę?"
Przypomnijmy, że Polska jest największym spośród krajów Unii Europejskiej beneficjentem transferów unijnych – przede wszystkim funduszy spójności (za to budujemy autostrady, mosty, połączenia gazowe z zagranicą itd.) oraz dopłat bezpośrednich dla rolników.
Może się to jednak zmienić w nowej perspektywie budżetowej. Pojawiały się już wstępne wyliczenia, że w latach 2021-27 Polska miałaby otrzymać 64,4 miliarda euro. Warto zauważyć, że w obecnej perspektywie mieliśmy do wykorzystania 83,9 mld euro. Możemy więc stracić niemal jedną czwartą środków: 23,3 proc.