Antoni Macierewicz od miesięcy pozostawał w wycofaniu, ale wygląda na to, że pozwolono mu wreszcie wrócić do głównego nurtu politycznego. W piątek wiceprezes PiS wystąpił na antenie Polskiego Radia, by w "Sygnałach Dnia" postawić – dość odważną z jego strony – tezę o Lechu Wałęsie i Rosji.
– Lech Wałęsa idzie tą samą drogą w swoisty sposób, jemu właściwy, mówiąc tak i nie, ale w istocie przez cały czas sprzyjając polityce rosyjskiej (...). Jego wypowiedź, że bliżej mu do Moskwy, jest wypowiedzią dobrze charakteryzującą jego drogę życiową i jego punkt widzenia, więc nie należy się temu dziwić – stwierdził Antoni Macierewicz.
W ten sposób wiceprezes Prawa i Sprawiedliwości nawiązał do niedawnego wywiadu, którego Lech Wałęsa udzielił funkcjonariuszom kremlowskiej propagandy z agencji RIA Novosti i serwisu Sputnik. Jak informowaliśmy w naTemat.pl, lider pierwszej "Solidarności" i były prezydent namawiał w tej rozmowie, by "nie kłócić się z Rosją, bo ci trzeci na nas zarabiają".
– My musimy znaleźć rozwiązanie. Musimy ustąpić jeden drugiemu na miarę wielkości. Zrozumieć, a wtedy będziemy razem robić naprawdę dobrą politykę. I nam bliżej do Moskwy niż do Nowego Jorku – ocenił Wałęsa. Dodał też, że "uważa Putina za mądrego człowieka".
W piątek Macierewicz ostro go za to skrytykował i postanowił zwrócić uwagę na pewne zjawisko. – Jest niepokojące rzeczywiście takie narastanie kształtowania się lobby prorosyjskiego, promoskiewskiego w Polsce i jakby tolerancja – oznajmił.
Z tezą tą można byłoby się nawet zgodzić. Problem w tym, iż zabrzmiała ona "nieco" kuriozalnie w ustach człowieka, na którego mocno rzuca się cień kremlowskich powiązań, co opisywał m.in. Tomasz Piątek.
Co więcej, na "narastanie lobby prorosyjskiego" narzeka wiceprezes partii, która do rządu wprowadziła Adama Andruszkiewicza – polityka wymienianego w międzynarodowym raporcie o kremlowskim lobby.