Platforma Obywatelska ogłosiła bojkot TVP po kilku kompromitujących programach stacji w ostatnich tygodniach. PO chce odwołania obecnych władz TVP, w tym Jacka Kurskiego. Bojkotować TVP nie chce za to Robert Biedroń, który nie widzi powodu do opozycyjnej solidarności.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
Biedroń, który tworzy nową partię, nie pójdzie w ślad PO, bo - jak argumentuje - nie ma z obecnym konfliktem nic wspólnego. – Nie będę bojkotował TVP, bo to nie jest moja wojna – powiedział lewicowy polityk na antenie Radia Zet.
– Kiedy słyszę, że mam bojkotować TVP i nie chodzić tam, bo to jest propozycja Platformy Obywatelskiej dla Polek i Polaków, to pytam, czy to rozwiązuje realne problemy w naszym kraju – pytał retorycznie Biedroń.
Lewicowy polityk krytycznie odniósł się do decyzji PO o bojkocie. – Jest dziwaczny. Chciałbym, żeby opozycja zaraziła ludzi nową wizją. Żeby pokazała, że jest lepsza niż PiS. Że nie jest tylko anty-PiS-em – stwierdził.
Największa partia opozycyjna ogłosiła we wtorek bojkot TVP. Zarząd Krajowy zwrócił się do członków partii o całkowite zaprzestanie udziału w programach telewizji publicznej. Dotyczy to zarówno szczebla krajowego, jak i regionalnego. PO trwanie bojkotu uzależnia od odwołania władz TVP, z Jackiem Kurskim na czele.
"Pod rządami PiS telewizja publiczna stała się narzędziem politycznej nagonki oraz partyjnej propagandy. Polityka obecnego zarządu TVP prowadzi do groźnych podziałów społecznych i godzi w poczucie bezpieczeństwa Polaków. Ta sytuacja wymaga naszej stanowczej reakcji" – argumentował Grzegorz Schetyna.