To on wykreował niesamowitą atmosferę serialu. Scenograf "Czarnobyla" wybudował nawet reaktor
Bartosz Świderski
11 czerwca 2019, 12:12·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 11 czerwca 2019, 12:12
– Staraliśmy się za wszelką cenę uniknąć wrażenia, że oglądamy film akcji z lat 80. Nie ma więc u nas iskrzących przewodów ani punktowo wybuchających pożarów – mówi scenograf "Czarnobyla" Luke Hall. On również dołożył sporo cegiełek do zbudowania niesamowitej atmosfery serialu.
Wywiad dla prasy międzynarodowej przeprowadzony w Londynie w marcu 2019 r.
Jak wyglądała praca nad scenografią serialu?
Najpierw przejechaliśmy się po Litwie, żeby zobaczyć jakie obiekty mamy tam do dyspozycji i dowiedzieć się więcej na temat samej epoki i przedstawionych w serialu wydarzeń. Będąc na miejscu zdaliśmy sobie sprawę, że musimy wybudować sporo elementów scenografii i szukaliśmy odpowiednich lokalizacji na Ukrainie, bo w Kijowie jest dużo osiedli z lat 80., które niewiele się od tego czasu zmieniły.
A jak zaprojektowałeś sam reaktor?
Wzorowaliśmy się na litewskiej elektrowni Ignalina, która jest konstrukcyjnie bardzo podobna do Czarnobyla. Dzięki temu wiedzieliśmy, jak rozplanować wnętrza, które głownie składają się z korytarzy i klatek schodowych.
Elektrownia została wybudowana w ekspresowym tempie z bardzo tanich materiałów. Do jej wzniesienia wykorzystano tony betonu. Większość systemów bazuje na technologii analogowej, co było dla nas sporym zaskoczeniem.
Z ignalińskiej elektrowni pozwolono nam zabrać fragmenty prawdziwego, ale niewykorzystanego wcześniej grafitu, żeby użyć go na naszym planie. Staraliśmy się za wszelką cenę uniknąć wrażenia, że oglądamy film akcji z lat 80. Nie ma więc u nas iskrzących przewodów ani punktowo wybuchających pożarów, bo Johan [Renck - reżyser - red.] chciał nakręcić serial, w którym z pozoru nie ma nic przerażającego.
Czy duża część akcji serialu toczy się na terenie elektrowni? Czy zobaczymy w nim też biura, hotele i inne budynki?
Jeśli dobrze pamiętam, mieliśmy około 158 planów zdjęciowych. Część scen rozgrywa się w mieszkaniach w Prypeci, w centrum miasta Prypeć, w kilku miejscach w Moskwie, w więzieniu, na Kremlu... Wiele z planów zbudowaliśmy sami, ale szukaliśmy też odpowiednich lokalizacji i kilka takich miejsc udało się nam znaleźć.
Co było największym wyzwaniem?
Byłem zaskoczony, że tak trudno jest znaleźć autentyczne przedmioty z okresu ZSRR, głównie meble i ubrania. Ludzie bardzo chcą zapomnieć o tym okresie, ukryć go, zakopać, zasłonić budynki, które zostały wtedy wybudowane. Bardzo często myszkowaliśmy po bazarze w Kijowie, gdzie na straganach udało się nam kupić wiele ciekawych przedmiotów, które zostały później wykorzystane przez nas na planie jako rekwizyty.
Czy zbieranie dokumentacji sprawiało ci przyjemność?
Jej kompletowanie przypomina trochę pracę detektywa, ale o dziwo udało się nam znaleźć sporo niezłych materiałów filmowych na YouTube i bardzo dużo zdjęć z Czarnobyla. Odwiedziliśmy czarnobylskie muzeum w Kijowie i spotkaliśmy się z żyjącymi jeszcze świadkami wybuchu. Prawdziwa historia pozwoliła nam odtworzyć realia pewnej epoki w tej części świata, na którą nałożyliśmy później kolejną bardzo realistyczną i naturalistyczną warstwę.
W Ignalinie nakręciliśmy niemal wszystkie zdjęcia reaktora przed eksplozją, żeby pokazać gigantyczną skalę tego kompleksu. Na pozostałych planach zdjęciowych musieliśmy sami stworzyć scenografię. Ponieważ nie mogliśmy rozstawić kamer w sterowni, zbudowaliśmy jej replikę w hali zdjęciowej, gdzie mogliśmy sami decydować kiedy i w jakiej kolejności nakręcimy ujęcia. Grafit na podłodze jest prawdziwy.