Takiego wyniku Konfederacji Wolność i Niepodległość nikt się chyba do końca nie spodziewał. Komitet zrzeszający ugrupowania oraz sympatyków skrajnej prawicy, według sondażu exit poll, zdobył 6,4 proc. poparcia, chociaż w niektórych sondażach był on pod progiem wyborczym. Jeden z liderów Konfederacji, Janusz Korwin-Mikke, podziękował za niego wyborcom oraz... TVP.
Ostatni sondaż przed wyborami dawał Konfederacji Wolność i Niepodległość prawie 8,6 proc. poparcia wyborców. Okazuje się, bazując na wynikach exit poll, że trochę się pomylono, bo koalicja skrajnej prawicy dostała 6,4 proc. To daje im w tej chwili 13 posłów w Sejmie. W swoim stylu wynik skomentował Janusz Korwin-Mikke.
– W Wielkiej Brytanii obowiązuje do tej pory prawo karzące śmiercią magów, wróżbitów i przepowiadaczy pogody. Nie wiem, czy dotyczy ono również tych, co robią prognozy [wyborcze - red.]. Ale ostatnio mieliśmy 6,1 proc., a wyszło 4,5 proc. Więc nie chciałbym, żeby jutro rano to samo się stało. Ja bym się w tej chwili nie cieszył – powiedział podczas wieczoru wyborczego w sztabie Konfederacji Janusz Korwin-Mikke.
W jego przemówieniu nie zabrakło szpili wbitej TVP, z którą Konfederacja przy końcówce kampanii miała kilka zatargów i wygrała kilka procesów. I to do Telewizji Polskiej Korwin-Mikke skierował swoje najgorętsze podziękowania.
– Nigdy nie było takiej współpracy wśród ludzi o tak różnych poglądach. Graliśmy jako drużyna i mam nadzieję, że te wyniki to potwierdzą. Chciałbym podziękować telewizji pisowskiej. Polacy nienawidzą, jak kogoś się krzywdzi i dzięki telewizji udało nam się też ten wynik zdobić. Dziękuję Jackowi Kurskiemu! – szydził Korwin-Mikke.
"Jak Państwo niewątpliwie dostrzegli na wieczorze wyborczym od chwili ogłoszenia exit-polls byłem pesymistą - i wykrakałem. Jednak ja bym to i owo sprawdził. Ponieważ atakowano nas jako ruskich szpionów, ludzie chyba niechętnie przyznawali się, że na nas głosowali? A jednak exit polls były znacznie wyższe od podanych wyników" – pisał wtedy na Facebooku Korwin-Mikke.