
Nasz bloger zrelacjonował wczorajszą akcję policji w poznańskim squacie. Policjanci byli agresywni, użyli siły w stosunku do protestujących, później na komisariacie. To nie pierwszy raz, kiedy policja przekracza granice.
W ruch poszedł gaz (żelowy?), dwie z osób demonstrujących pod wejściem zostało pobite. Kiedy zostały odwiezione do szpitala udali się za nimi policyjni tajniacy, którzy po udzieleniu pomocy na izbie przyjęć dokonali zatrzymania. (...) w stosunku do zatrzymanego została użyta siła na komisariacie. CZYTAJ WIĘCEJ
Akcja w Poznaniu
Policja ma na swoim koncie kilka głośnych wpadek. Była już akcja antyterrorystów na Śląsku z wtargnięciem do przypadkowego mieszkania i wybiciem zębów właścicielowi, kilka dni temu poznańska policja pobiła 17-letniego niewinnego chłopaka.
Zdaniem naszego blogera poznańska policja ma poważny problem. "W ostatnich tygodniach całe miasto obserwowało jej bezczynność podczas, gdy samozwańczy zarządcy kamienicy na Stolarskiej terroryzowali lokatorów śmiejąc się z ich wołania o pomoc. Dopiero wyjątkowy nacisk mediów lokalnych i krajowych doprowadził do podjęcia działania. Wcześniej dotkliwie pobito niewinnego człowieka podejrzewanego o udział w awanturze w klubie, gdzie po godzinach bawili się poznańscy antyterroryści. Wszystko w przeciągu kilku letnich miesięcy" – podkreśla Mikołaj Iwański.
Czytaj również: Policja przypadkiem zdemoluje dom i wybije zęby. Do błędów się przyzna, ale za szkody płać sam
Przyzwolenie na przemoc
Według ekspertów policjanci nadużywają przemocy. Pisaliśmy już o tym, że są grupą zawodową, która bardzo często stosuje przemoc w domu. Nasza rozmówczyni, Marta Wiercińska, psycholog i psychoterapeutka z Centrum Psychoterapii Genesis, wieloletni biegły sądowy, nazwała ich wtedy "katami". Tam przemoc widoczna jest jednak też w akcjach jak ta w Poznaniu.
Według niego, policjanci nadużywają środków bezpośredniego przymusu. – Boją się, że jak raz ich nie zastosują to okaże się, że trafili na bandytę. Wtedy policjant będzie bardzo nienarażony – uważa prezes stowarzyszenia "Wokanda".
Zanim dojdzie do tragedii
Policjant to zawód niewątpliwie niebezpieczny i stresujący. Zatrzymania, negatywne nastawienie społeczeństwa, wyzwiska, burdy, zatrzymania zasikanych i totalnie pijanych obywateli. To może męczyć, może też wystawiać na sporą próbę cierpliwość człowieka.
Może warto przyjrzeć się jakości tej usługi publicznej zanim dojdzie do tragedii. Jestem pewien, że gdyby nie liczna obecność dziennikarzy na dzisiejszej eksmisji do tej tragedii mogłoby dojść. Osobiście wolałbym, żeby ci nieźle opłacani i dobrze zabezpieczeni solidnymi przywilejami emerytalno-socjalnymi funkcjonariusze służby państwowej nie musieli być na każdym kroku pilnowani przez dziennikarzy. Po prostu można od nich wymagać czegoś więcej niż od dresiarzy ucieszonych posiadaną siłą.
Prezes "Wokandy" podkreśla, że wielu policjantów pod wpływem stresu działa odruchowo. – Jestem policjantem, mam władzę, nic mi nie zrobią. Mogę zaatakować. Po takich sytuacjach, jak w Poznaniu policjanci powinni przechodzić szkolenie. Muszą mieć świadomość, że nie są bezkarni, że mundur nie usprawiedliwia nadużywania siły – zaznacza.

