Nasz bloger zrelacjonował wczorajszą akcję policji w poznańskim squacie. Policjanci byli agresywni, użyli siły w stosunku do protestujących, później na komisariacie. To nie pierwszy raz, kiedy policja przekracza granice.
Zdaniem naszego blogera poznańska policja ma poważny problem. "W ostatnich tygodniach całe miasto obserwowało jej bezczynność podczas, gdy samozwańczy zarządcy kamienicy na Stolarskiej terroryzowali lokatorów śmiejąc się z ich wołania o pomoc. Dopiero wyjątkowy nacisk mediów lokalnych i krajowych doprowadził do podjęcia działania. Wcześniej dotkliwie pobito niewinnego człowieka podejrzewanego o udział w awanturze w klubie, gdzie po godzinach bawili się poznańscy antyterroryści. Wszystko w przeciągu kilku letnich miesięcy" – podkreśla Mikołaj Iwański.
To dotyczy jednaj nie tylko poznańskiej policji. Niedawno w jednym z podwarszawskich szpitali (dane do wiadomości redakcji) na zdjęcie rentgenowskie przyszła matka z córką. Chodziło o zdjęcie głowy. Kobieta odebrała córkę z komisariatu i twierdziła, że to tam doszło do urazu. Zapowiedziała też, że "tej sprawy tak nie zostawi".
Czytaj również: Policja przypadkiem zdemoluje dom i wybije zęby. Do błędów się przyzna, ale za szkody płać sam
Lekarze pracujący na szpitalnych oddziałach ratunkowych przyznają, że policjanci obchodzą się dosyć ostro np. z pijanymi, w tym również nastolatkami. Wielu młodych zachowuje się agresywnie pod wpływem środków odurzających, policjanci zmagają się z nimi codziennie, więc lekarze nie dziwią się, że tracą czasem cierpliwość.
Jest jednak różnica między ostrzejszym językiem czy nawet szturchnięciem, kiedy zatrzymany jest agresywny, a użyciem siły, niekontrolowanym wybuchem policjanta czy skatowaniem zatrzymanego.
Przyzwolenie na przemoc
Według ekspertów policjanci nadużywają przemocy. Pisaliśmy już o tym, że są grupą zawodową, która bardzo często stosuje przemoc w domu. Nasza rozmówczyni, Marta Wiercińska, psycholog i psychoterapeutka z Centrum Psychoterapii Genesis, wieloletni biegły sądowy, nazwała ich wtedy "katami". Tam przemoc widoczna jest jednak też w akcjach jak ta w Poznaniu.
– Przypadków, w których policja nadużywa siły nie brakuje. Nie powiedziałbym, że jest ich więcej niż kiedyś, ale bez wątpienia są bardziej nagłaśniane – potwierdza Marcin Marszołek, prezes stowarzyszenia "Wokanda", które pomaga osobom poszkodowanym również w akcjach z udziałem policji czy straży miejskiej.
– To oburzające. W policji istnieje przyzwolenie na stosowanie przemocy. Zdarzyło się? Trudno. To mieści się w tych 3-5 proc. przypadków błędów, więc mu tak być. Nic się z tym nie robi. Nie przeprowadza się w związku z tym szkoleń, nie wyciąga się wniosków – podkreśla prezes stowarzyszenia "Wokanda".
Jeszcze przymus czy już przemoc
Według niego, policjanci nadużywają środków bezpośredniego przymusu. – Boją się, że jak raz ich nie zastosują to okaże się, że trafili na bandytę. Wtedy policjant będzie bardzo nienarażony – uważa prezes stowarzyszenia "Wokanda".
Policja w okolicznościach, kiedy akcja dotyczy zatrzymania groźnego przestępcy, ma ustawowe prawo użyć siły i środków przymusu. Są to m.in. siła fizyczna, chwyty obezwładniające, pałki służbowe.
Do "Wokandy" rocznie zgłasza się20-30 osób poszkodowanych przez policję. Niektóre z nich za przemoc uznają również, przetrzymywanie 10-12 godzin na komisariacie bez przesłuchiwania. – Takich, które zostały pobite czy w stosunku do których służby nadużyły przemocy, mamy kilkanaście rocznie – dodaje Marszołek.
Zanim dojdzie do tragedii
Policjant to zawód niewątpliwie niebezpieczny i stresujący. Zatrzymania, negatywne nastawienie społeczeństwa, wyzwiska, burdy, zatrzymania zasikanych i totalnie pijanych obywateli. To może męczyć, może też wystawiać na sporą próbę cierpliwość człowieka.
Policjanci mają spory margines stosowania różnych form przymusu przy zatrzymaniu. Być może niektórzy nie czują, kiedy przekraczają granicę między przymusem a przemocą. Być może potrzebne są inne testy psychologiczne przy przyjmowaniu do tego zawodu.
Prezes "Wokandy" podkreśla, że wielu policjantów pod wpływem stresu działa odruchowo. – Jestem policjantem, mam władzę, nic mi nie zrobią. Mogę zaatakować. Po takich sytuacjach, jak w Poznaniu policjanci powinni przechodzić szkolenie. Muszą mieć świadomość, że nie są bezkarni, że mundur nie usprawiedliwia nadużywania siły – zaznacza.
W ruch poszedł gaz (żelowy?), dwie z osób demonstrujących pod wejściem zostało pobite. Kiedy zostały odwiezione do szpitala udali się za nimi policyjni tajniacy, którzy po udzieleniu pomocy na izbie przyjęć dokonali zatrzymania. (...) w stosunku do zatrzymanego została użyta siła na komisariacie. CZYTAJ WIĘCEJ
Może warto przyjrzeć się jakości tej usługi publicznej zanim dojdzie do tragedii. Jestem pewien, że gdyby nie liczna obecność dziennikarzy na dzisiejszej eksmisji do tej tragedii mogłoby dojść. Osobiście wolałbym, żeby ci nieźle opłacani i dobrze zabezpieczeni solidnymi przywilejami emerytalno-socjalnymi funkcjonariusze służby państwowej nie musieli być na każdym kroku pilnowani przez dziennikarzy. Po prostu można od nich wymagać czegoś więcej niż od dresiarzy ucieszonych posiadaną siłą.