– To się może przełożyć na wynik. Najlepiej mówić bajki i opowiadać o marzeniach – powiedziała była posłanka PiS w rozmowie z Telewizją Narew. Brzmi znajomo?
– To jest taka pewna manipulacja – stwierdziła Bernadeta Krynicka. – To jest być może prawdziwa polityka, żeby mówić ludziom to, co chcą usłyszeć. Opowiadać bajki i wtedy może się wygra – podkreślała była posłanka PiS.
Nagranie pochodzi z początku grudnia. W rozmowie z Telewizją Narew była posłanka, która stała się symbolem braku empatii w czasie protestu osób niepełnosprawnych w Sejmie, mówiła o potencjalnych szansach swojego powrotu do sejmowych ław.
– Cieszę się, że nie będę zasiadać w ławach sejmowych z panią Jachirą – stwierdziła, po czym dodała, że o nikim nie wypowiada się pogardliwie. Posłanka na koniec oceniła swój wyborczy rezultat. – Mieliśmy bardzo silną listę, a ja zrobiłam świetny wynik. I z tego bardzo się cieszę – zakończyła.
Po przegranej w wyborach parlamentarnych Krynicka otrzymała kierownicze stanowisko w Szpitalu Wojewódzkim w Łomży. Łomżanie dość krytycznie przyjęli tę wiadomość, wspominając lata, kiedy mieli do czynienia z opieką medyczną w wydaniu byłej posłanki PiS. W przeszłości Bernadeta Krynicka pracowała jako pielęgniarka.
"Kto miał styczność z tą Panią, wie doskonale jaką klasę reprezentuje. Ja wynosząc 5-letnie dziecko z gabinetu pielęgniarskiego płakałam razem z córką, która krzyczała, że chce umrzeć i że więcej tam nie wróci. Także miej nas Boże w swojej opiece. Amen" – można było przeczytać w jednym z komentarzy w mediach społecznościowych.