Czapeczki z folii aluminiowej to za mało. W czasach wprowadzania "zabójczej" technologii 5G sprzedawcy oferują nawet warte kilkaset złotych bokserki i baldachimy ekranujące, które rzekomo mają nas chronić przed promieniowaniem elektromagnetycznym. Sprawdziłem, co można kupić w Polsce, czy to rzeczywiście pomaga i jak wygląda rozmowa z konsultantem firmy tytułującej się mianem "Pogromców 5G"
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
Napisz do mnie:
bartosz.godzinski@natemat.pl
Według ostatniego raportu firmy BCMM – badania marketingowe, 3 procent Polaków uważa, że źródłem koronawirusa są sieci 5G. Teoria o szkodliwości tej technologii narodziła się przed pandemią, więc można sądzić, że ogólnych przeciwników następcy 4G jest więcej. Oprócz tego są osoby, które m.in. skarżą się na elektroniczne tortury lub boją się kontroli umysłu dokonywanej przez służby specjalne. Nic więc dziwnego, że powstają firmy, chcące zarobić na technofobii.
Nie każde promieniowanie jest szkodliwe
Przejdźmy od razu do źródła strachu: pola elektromagnetycznego (PEM). Wytwarzają je praktycznie wszystkie urządzenia, które nas otaczają - smartfony, telewizory, komputery, rutery, anteny, ale też i zwykłe kable, w których płynie prąd (w naturalnym środowisku występują m.in. statyczne i wolnozmienne pole magnetyczne i elektryczne ziemskie). W polu elektromagnetycznym przemieszczają się jego wzbudzenia - fale elektromagnetyczne. I tu właśnie leży pies pogrzebany.
Fala elektromagnetyczna zwana jest też promieniowaniem elektromagnetycznym, a słowo "promieniowanie" kojarzy nam się głównie ze skutkami katastrofy w Czarnobylu. Na zasadzie skojarzeń wnioskujemy: promieniowanie=śmierć. To nieprawda. Nie każde promieniowanie doprowadza do rozkładu ciała, ale i nie każde jest też bezpieczne dla człowieka.
Promieniowanie dzielimy na niejonizujące i jonizujące. To drugie jest mega-niebezpieczne, bo rozbija atomy lub cząsteczki. Promieniowaniem jonizującym są np. promieniowanie rentgenowskie. Jednak jeśli potrafimy z niego korzystać, to okazuje się pomocne w medycynie np. przy robieniu prześwietleń, kiedy coś nam się złamie.
Promieniowanie niejonizujące, jak sama nazwa wskazuje, nie wywołuje jonizacji, czyli energia promieniowania jest zbyt mała do emisji elektronu z atomu lub cząsteczki. Jest więc z reguły bezpieczne dla ludzkiego organizmu. Promieniowanie niejonizujące to np. fale radiowe i światło widzialne.
Technofobia bierze się przede wszystkim z błędnego rozumowania tego, czym jest promieniowanie elektromagnetyczne - nie każde jest szkodliwe, a niektóre rodzaje potrafią nawet leczyć (np. naświetlanie promieniami UV przy rehabilitacji), a także samej nazwy sieci 5G. Nie odnosi się ona do częstotliwości pracy, a oznacza następcę technologii 4G (czwarta generacja). Ta jest obecnie powszechnie dostępna od 2008 roku i opiera się na łączności radiowej 1,8 GHz.
Niewiedza i denializm naukowy jest skrzętnie wykorzystywany przez biznes. Rzecz jasna zasady wolnego rynku pozwalają na sprzedawanie praktycznie wszystkiego (z oczywistymi wyjątkami), a jeśli ktoś chce to kupować, to nie powinniśmy tego krytykować. Nie wszyscy jednak podchodzą do tego etycznie. Warto więc pokazywać, czy sprzęt, które ma nas ochronić przed 5G, ma w ogóle sens.
Jednym z podstawowych i najprostszych elementów ekwipunku ruchu anty-5G są czapeczki z folii aluminiowej. Mają naśladować w działaniu klatkę Faradaya, która "chroni" swoje wnętrze przed pojawieniem się w nim pola elektrostatycznego. Żeby jednak takie rozwiązanie blokowało nasz mózg przed "szkodliwymi" falami, musielibyśmy opatulić folią nie tylko czubek głowy.
"Każda powierzchnia metalowa o wysokim przewodnictwie, w tym np. folia aluminiowa, ma właściwości tłumiące pole elektromagnetyczne. Jednak, żeby folia aluminiowa zadziałała jako ekran to musiałby pan się nią owinąć cały i szczelnie zasłonić wszelkie otwory. Dlatego o foliowej czapce radzę zapomnieć. Nie pomoże" –powiedział WP Rafał Pawlak, Kierownik Zakładu Badań Systemów i Urządzeń, Instytut Łączności - PIB.
Na nomen omen fali popularności "hełmów" z folii aluminiowej, powstał polski wynalazek - A-Czapka, która rzekomo zapewnia ochronę "przed Mikrofalą GSM, 4G, 5G i Wi-Fi". I do tego ma atrakcyjny wygląd, który nie wywoła salw śmiechu na ulicy.
Portal speedtest.pl wziął na warsztat ów designerską czapkę wykonaną niemal w połowie ze srebra. Redaktor stwierdził, że faktycznie może odbijać 98 proc. energii elektromagnetycznej. "Oznacza to, że poziom ekranowania wynosi zaledwie 17 dB. Jest to bardzo słaby wynik. Podobny poziom tłumienia fal zapewnia gruba ściana. Osoby, które zajmują się telekomunikacją wiedzą, że 17 dB nie zapewnia zupełnego odcięcia od fal elektromagnetycznych. Dlatego jestem skłonny stwierdzić, że gdybyście włożyli do A-CZAPKI swój telefon, to nie miałby on problemów z połączeniem do sieci Wi-Fi i LTE" – czytamy w artykule.
Biznes promieniuje
Czapki to nie wszystko. W sklepach internetowych znajdziemy też specjalną bieliznę dla panów. Szorty ekranujące za ponad 300 zł z włóknami miedzi i srebra (stąd ta cena). Podobno skutecznie chronią przed promieniowaniem elektromagnetycznym i mają wyższy poziom ekranowania niż czapka (30 dB).
Szorty ekranujące zostały z pewnością stworzone do ochrony "klejnotów" przed promieniowaniem ze smartfonów w kieszeni spodni. Problem w tym, że nie ma badań dowodzących szkodliwego działania tych fal na płodność mężczyzn. To podgrzewanie zawartości moszny ma negatywny wpływ. Zatem szorty z metalowymi wkładkami mogą mieć zupełnie przeciwny skutek - zamiast chronić przed PEM, podgrzeją atmosferę krocza.
Jest też i coś dla pań - mata ekranująca, którą można nosić niczym spódniczkę. Jest dodatkowo wyposażona w przewód uziemiający - "im dłużej pozostajemy uziemieni, tym lepiej dla naszego organizmu". Mata może nas nawet wyleczyć z depresji, która, według producenta, ma źródło w promieniowaniu elektromagnetycznym...
Z kolei na chińskim Aliexpress możemy zakupić wielofunkcyjny baldachim ekranujący (podobne i o wiele droższe są też dostępne u polskich sprzedawców), który nie tylko zablokuje promieniowanie, ale również bakterie i komary. Szkoda, że nie osłoni nas przed koronawirusem, prawda?
Opisy produktów często sieją dodatkową panikę, by zachęcić do kupna. Np. "Tarcza Energii Skalarnej Quantum" znaleziona na Allgero to "odpromiennik w nano technologii, który chroni mózg i cały organizm przed zabójczym wpływem promieniowania elektromagnetycznego z telefonów, komputerów".
"Redukuje o 96% absorpcję szkodliwego promieniowania przez organizm! Dzięki temu ustąpią bóle głowy i brak koncentracji. Będziesz spać dużo lepiej i obudzisz się wypoczęty" – czytamy dalej, a jako bonus: tarcza rzekomo wydłuża żywotność baterii.
W sklepach znajdziemy też farby ekranujące, które - niepodziewanie - mają zastosowanie w przemyśle, choć są oczywiście sprzedawane też jako broń w walce z 5G. 5 litrów takiej farby kosztuje ponad 1000 złotych. Maluje się nimi ściany, by blokować promieniowanie.
– Fale elektromagnetyczne można ekranować. Po to się przecież buduje klatki Faradaya w pomieszczeniu, gdzie prowadzi się różne pomiary, czy w szpitalnym pokoju z rezonansem magnetycznym. Warstwa metalu ekranuje pole elektromagnetyczne. W zależności od tego czy jest to jednolita warstwa, czy siatka z dużymi czy małymi oczkami, tłumione są różne częstotliwości – mówi naTemat Dariusz Aksamit, fizyk medyczny. Prowadzi również stronę Facebooku i kanał na YouTube "Na Fali Nauki".
– Działanie farby w mieszkaniu jest techniczne możliwe, ale czy pozbawienie zasięgu telefonu lub wi-fi ma jakiś sens? Moim zdaniem jest to wyciąganie pieniędzy od przestraszonych, naiwnych ludzi. Dlatego, czy działają naprawdę, czy nie, to dla mnie rzecz wtórna. Jeśli działają to bardzo utrudniają życie – dodaje.
Zadzwoniłem do firmy chroniącej przed 5G
Napisałem do firm sprzedających farby anty-5G. Pod pseudonimem, z błędami ortograficznymi, opisałem problemy zdrowotne z nową technologią na sąsiadującym kampusie
(jednak faktycznie na Politechnice Łódzkiej uruchamiana jest sieć 5G). Dodałem też koronawirusowy akcent - jedna z teorii spiskowych mówi, że pandemia została wywołana przez 5G.
Inna firma odpisała dyplomatycznie, bez podawania stawki za badanie. Ale w sumie też nie zaprzeczyła, jakby takie farby mogły chronić np. przed koronawirusem.
"Niestety trudno jest nam ustosunkować się do Pana problemu, gdyż temat promieniowania elektromagnetycznego jest indywidualny i złożony. Nasze farby ekranują PEM wysokich częstotliwości i są sprawdzone zarówno laboratoryjnie, jak i w praktyce".
Powstają już pierwsze firmy wyspecjalizowane w zwalczaniu 5G. Jeden z użytkowników Reddita wrzucił zdjęcie ulotki, która reklamuje swoje usługi.
Postanowiłem tam zadzwonić zdezorientowany, by dowiedzieć się, czy moje zmyślone mieszkanie na warszawskich Kabatach jest narażone na promieniowanie z anten telefonii komórkowych. Oto zapis rozmowy z konsultantem:
Dzień dobry. Chciałbym się dowiedzieć, co oferujecie. Ponieważ mieszkam na Kabatach i na blokach jest sporo tych anten i słyszy się tyle o tym promieniowaniu elektromagnetycznym.
Proszę pana, najpierw trzeba zmierzyć poziom promieniowania, jak ono wygląda u pana w mieszkaniu. Jeśli są duże wartości, to wtedy można coś zrobić.
Ale co na przykład i ile by to kosztowało?
Nie powiem panu, jakby to u pana wyglądało. Szedłbym w kierunku moskitier ekranujących, to by wystarczyło. A po co pan chce to robić?
No czytam o tym i u was na stronie też jest napisane, że jest to szkodliwe.
Są osoby, które są szczególnie wrażliwe na promieniowanie elektromagnetyczne.
A co z tym koronawirusem?
Ale co z nim?
Napisane jest na stronie, że promieniowanie zwiększa podatność na wirusy.
Nie jest tak napisane. Jeśli ma pan osłabiony organizm, to na wszystko jest pan podatny, prawda? Jeśli się pan nie wysypia, to może mieć pan gorszą odporność.
Czyli telefonia komórkowa jakoś wpływa na to?
Niech pan sobie poczyta jakieś badania w internecie i niech wtedy pan do nas zadzwoni, jak stwierdzi pan, że jest to panu potrzebne.
"Skutki bezprzewodowej łączności 5G dla zdrowia ludzkiego"
EPRS | Biuro Analiz Parlamentu Europejskiego
Do promieniowania jonizującego (od średniej do wysokiej częstotliwości) zaliczane są promieniowanie ultrafioletowe, rentgenowskie i gamma. Energia z promieniowania jonizującego może uszkodzić ludzkie komórki i spowodować raka. Promieniowanie niejonizujące ma niższą częstotliwość i większą długość fal. Wielu ekspertów uważa, że promieniowanie niejonizujące ma jedynie skutki termiczne, czyli ogrzanie tkanki, oraz że przy wysokim poziomie narażenia na takie promieniowanie może dojść do uszkodzenia struktur biologicznych wrażliwych na temperaturę, w tym organizmów ludzkich. Czytaj więcej
Pole elektromagnetyczne a człowiek
Ministerstwo Cyfryzacji
Najlepszym podsumowaniem badań nad wpływem promieniowania EM na układ rozrodczy są dwie dokonane przed kilkoma laty metaanalizy dostępnych doniesień na temat jego wpływu na jakość spermy. Stwierdzono, że ekspozycja na pole emitowane przez telefon komórkowy ma negatywny wpływ na ruchliwość plemników i ich żywotność, ale nie obniża ich liczebności, przy czym autorzy wiążą obserwowane obniżenie jakości nasienia ze wzrostem temperatury jąder. Uważają jednak, że wzrost temperatury spowodowany jest nagrzewającym się telefonem, a nie wynika z bezpośredniego działania PEM na tkanki. Czytaj więcej