
Dr Gajlewicz wspomina sytuację, gdy jedna studentka anonimowo nasłała na niego prawnika za to, że nie zdała egzaminu, bo według niej nie miał prawa postawić dwójki.
– Wielu z nich już na starcie wychodzi z założenia, że skoro płaci, to działa to na zasadzie kupienia dyplomu. Prowadzący musi zaliczyć i już, a on przecież płaci jedynie za to, że wszedł w całą procedurę uzyskania tytułu naukowego – mówi naTemat dr hab. Michał Gajlewicz, wykładowca z 40-letnim stażem, który prowadzi zajęcia na obu rodzajach uczelni: państwowych i prywatnych.
Dr Gajlewicz wspomina sytuację, gdy jedna studentka anonimowo nasłała na niego prawnika za to, że nie zdała egzaminu, bo według niej nie miał prawa postawić dwójki. Wielu studentom wydaje się, że na przedmiot można przyjść "z marszu", bo uda się go zaliczyć na tzw. zdrowy rozsądek. Ten zdrowy rozsądek kończy się zazwyczaj dwójami i wtedy mamy sytuację z akapitu wyżej.
Dla mnie, jako wykładowcy najbardziej niestosowne i przykre są sytuacje, kiedy studenci przychodzą na egzamin po prostu kompletnie nieprzygotowani
Jednym z najgorszych grzechów, który charakteryzuje żaków XXI wieku to ignorancja i brak jakiegokolwiek zainteresowania ogólniejszymi sprawami.
– Mam ludzi na studiach humanistycznych, czyli powinni interesować się tym, co dzieje się na świecie. Tymczasem przejawiają kompletny brak zainteresowania historią, bieżącą polityką, czy sytuacją gospodarczą, wolą popatrzeć na kolor majtek celebrytek. To zdecydowany regres w stosunku do tego co było kiedyś – słyszymy.
A studenci lenie i obiboki są fantastycznymi partnerami do rozmowy. Wykład to przecież dialog wykładowcy z żakami. Tym drugim ktoś wmówił że moga robić co chcą, pozytwne oceny dostaje się za nic. No i dziwią się że nie wszędzie dotarła owa moda.
Absolwent wyższej uczelni nie może być niewychowanym burakiem i lekceważyć egzaminatora złym ubiorem, zarostem itp.Tak było zawsze i tak być musi.Kto ma być wzorcem zachowań jak nie inteligent.Niestety, ostatnio jest na ogół odwrotnie.Studia nie idą w parze z dobrym wychowaniem co widać i słychać na ulicach i w miejskiej komunikacji.
Powtarzającym problemem są tzw. dzieci z bogatych domów. Historia z życia wzięta: Wykładowca egzaminuje chłopaka z bardzo bogatego domu. Na egzaminie usiadł niechlujnie, bokiem do profesora. Nie odpowiedział na żadne pytanie, a poproszony, żeby powiedział co wie skwitował: ten przedmiot mnie nie interesuje i nie mam nic do powiedzenia.
Zakaz jedzenia
Wśród adeptów uczelni zanika kultura osobista. Władze Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie na drzwiach auli wydziału prawa i administracji umieściły kartkę z prośbą do studentów: "W salach wykładowych nie jemy i nie pijemy. Gumę do żucia zostawiamy w koszu na śmieci" CZYTAJ WIĘCEJ
Każdy kto był na kilku wykładach wie, że wykładowcy są w stanie zrozumieć, iż ktoś może nie być zainteresowany danym przedmiotem. Wtedy można albo nie przychodzić na zajęcia, albo przynajmniej nie przeszkadzać. Zamiast tego na wykładzie studenci głośno dyskutują, oglądają filmy czy grają w gry na komputerze.
Kiedyś studiowanie to był przywilej, dziś magistra ma każdy. Studenci wiedzą, że mogą sobie pozwolić na taki olewający stosunek, bo między uczelniami trwa walka o studenta.
Podobnie uważa dr hab. Mariusz Zawodniak: – Dla mnie jako wykładowcy najbardziej niestosowne i przykre są sytuacje, kiedy studenci przychodzą na egzamin po prostu kompletnie nieprzygotowani. Nie wiem na co właściwie liczą. To jest dla mnie największy brak szacunku. Liczą na piękne oczy i a nuż się uda – mówi.
Fragment kodeksu etyki jednej z uczelni
1. Relacje między studentami i pracownikami powinny opierać się na poszanowaniu powszechnie akceptowanych zasad kultury osobistej, dobrego wychowania i uczciwości.
2. Student traktuje pracowników naukowych z szacunkiem, zachowując stosowny dystans i przestrzegając obyczajów akademickich.
3. Student powinien w sposób adekwatny reagować na przejawy zachowań nieetycznych pracowników, przeciwdziałając negatywnym zjawiskom w życiu akademickim.
CZYTAJ WIĘCEJ
Przyczyn takich zachowań dr Gajlewicz doszukiwałby się w tym, że w dzisiejszych czasach niesamowicie obniżono kryteria przyjęć na studia.