
Akcja "billboardy z Lichocką", za którą stoją Bartosz Kramek i Maciej Mycielski, spotkała się z szerokim odzewem w całym kraju. Jej inicjatorzy poinformowali naszą redakcję, że posłanka wysłała im wezwanie przedsądowe o naruszenie dóbr osobistych. Reprezentuje ją mecenas do zadań specjalnych ludzi PiS – Maciej Zborowski.
REKLAMA
Kramek i Mycielski przesłali naTemat.pl wezwanie, które otrzymali od pełnomocnika Lichockiej. W treści pisma czytamy, że posłanka PiS domaga się od organizatorów akcji usunięcia związanych z nią zbiórek pieniędzy, publikacji przeprosin na Facebooku i przesłania ich na podany w wezwaniu adres oraz wpłaty 40 tys. zł na rzecz Fundacji Rak'n'Roll – wygraj życie.
"Zakłamanie rzeczywistości"
W uzasadnieniu Zborowski nazywa billboardy "wybiórczym i zmanipulowanym przedstawieniem informacji w sposób oczywistym zmierzającym do zakłamania rzeczywistości i promowania nienawiści". "Opinia publiczna uzyskała niekompletny i selektywny obraz zarówno otaczającej ją rzeczywistości, jak i osoby Joanny Lichockiej. Zdjęcia przedstawiają posłankę w sposób prześmiewczy, stawiając ją w niekorzystnym świetle i obarczając 'winą' za stan polskiej służby zdrowia" – wyjaśnia mecenas.Podkreśla, że Lichocka została wykorzystana jako twarz władzy, która pieniądze podatników – które można by przeznaczyć choćby na onkologię – wydaje na swoją tubę propagandową. "Sposób, w jaki przedstawiono Joannę Lichocką, rażąco narusza jej dobre imię, godność, cześć i reputację" – czytamy w podsumowaniu, w którym wskazano też na bezprawność tych działań.
Zborowski przekazał też, że w przypadku niezastosowania się do wezwania, polityk zobligowała go do podjęcia dalszych kroków prawnych, "nie wykluczając drogi sądowej i skierowania pozwu o ochronę jej dóbr osobistych".
Inicjatorzy gotowi na proces
W ręce naszej redakcji trafił także komentarz Kramka i Mycielskiego do otrzymanego pisma. "Wydaje się, że pani poseł zakończyła kwarantannę polityczno-medialną i postanowiła przypomnieć Polakom o swoim przyjacielskim pozdrowieniu. Z przyjemnością jej w tym pomożemy – zadeklarowaliśmy już gotowość do spotkania się w sądzie" – pisze Kramek. Dodaje, że roszczenia uważa za bezpodstawne, a przeprosiny nie należą się Lichockiej, ale społeczeństwu i pacjentom oddziałów onkologicznych."Trudno też byśmy nie uważali jej za reprezentantkę własnej partii, która podjęła decyzję o miliardowym wsparciu propagandy TVP, kosztem służby zdrowia – pomimo ogromnych kontrowersji społecznych. Joanna Lichocka była sprawozdawczynią i co za tym idzie – twarzą tego projektu" – podkreśla Kramek. I wyraźnie zaznacza: "absolutnie nie uważamy, byśmy naruszyli jej dobra osobiste".
Mycielski porusza inną kwestię. "Jesteśmy bardzo ciekawi, w jaki sposób swoje zachowanie wyjaśni Joanna Lichocka, kiedy sprawa trafi na drogę sądową – czy będzie to 'odgarnianie włosów z policzka', pocieranie zdrętwiałego miejsca, czy gest pokoju pod adresem koleżanek i kolegów z ław sejmowych? Posłanka znajdowała się w miejscu pracy, powinna mieć świadomość jak szeroko relacjonowane są obrady Sejmu i jakiej odpowiedzialności podlegają funkcjonariusze państwowi" – zastanawia się.
W swoim komentarzu podsumowuje również dotychczasowy przebieg akcji. "Nasza spontaniczna akcja zaczęła się od jednego billboardu na przedmieściach Suwałk. Nie mieliśmy pojęcia, że spotka się z takim odzewem – ponad 5000 darowizn, które przełożyło się na prawie 400 nośników w całym kraju, z których ponad 170 zawierało pozdrowienie posłanki Lichockiej" – informuje.
Adwokat ludzi PiS
Przedstawiony na billboardach "gest Lichockiej" posłanka zaprezentowała podczas sejmowego sporu ws. przeznaczenia 2 mld zł na media publiczne. Opozycja opowiadała się za wsparciem finansowym oddziałów onkologicznych. Gdy Sejm odrzucił weto Senatu, Lichocka "pozdrowiła" przeciwną opcję środkowym palcem. Początkowo tłumaczyła, że przesuwała palcem pod okiem, ale w końcu przeprosiła za swoje zachowanie.Kramek i Mycielski należą do Fundacji Otwarty Dialog, która w przeszłości miała na pieńku z służbami. Cała akcja – zorganizowana pod szyldem Spontanicznego Sztabu Obywatelskiego – jest jednak prywatną inicjatywą i, jak podkreślili w przesłanej nam wiadomości, nie ma związków z fundacją.
Mec. Maciej Zaborowski kojarzony jest z opcją rządzącą, z czego, jak przyznawał w rozmowie z naTemat.pl, zdaje sobie sprawę. – W swojej pracy zajmuję się sprawami z zakresu prawa prasowego i dóbr osobistych. I po prostu w życiu jest tak, że ci ludzie polecają mnie dalej. Tak to działa – tłumaczył. W przeszłości reprezentował m.in. Zbigniewa Ziobrę, Patryka Jakiego czy Cezarego Gmyza. Był też pełnomocnikiem syna byłej premier Beaty Szydło – Tymoteusza Szydło.
