To, co w środę wieczorem usłyszeli widzowie "Faktów po faktach" od Konstantego Radziwiłła, może napawać grozą. Piotr Kraśko zasypał byłego ministra zdrowia, a obecnie wojewodę mazowieckiego pytaniami na temat planów rządu w walce z pandemią. Co usłyszał w odpowiedzi? "Nie wiem, o co panu chodzi". O zgrozo!
Piotr Kraśko swoją rozmowę z Konstantym Radziwiłłem zaczął z wysokiego "C". Zapytał byłego ministra zdrowia, na co mają nastawiać się Polacy. Przypomniał słowa Anthony'ego Fauciego z Narodowego Centrum Chorób Zakaźnych Stanów Zjednoczonych, który powiedział w marcu, że do końca roku może umrzeć 200 tys. Amerykanów.
Co na to samorządowiec z PiS? – Wszyscy ci, którzy dzisiaj tak ochoczo i bardzo kategorycznie przewidują przyszłość, powinni się zastanowić, dlatego że tak naprawdę zarówno w marcu, jak i teraz stosunkowo mało wiemy na temat tego, co nas może czekać i to nie w perspektywie długiej, tylko kilkutygodniowej, a już tym bardziej kilkumiesięcznej – odparł Radziwiłł.
Czujecie już, co to oznaczało? Wychodzi na to, że rząd nie ma planu i prognoz, albo ma i nie chce się nimi podzielić. Oczywiście były szef resortu zdrowia za czasów PiS zaznaczał, że trzeba być gotowym na różne scenariusze, a te są zależne od różnych czynników. Mimo to Kraśko nadal "dociskał" wojewodę.
– No dobrze, ale właściwie, dlaczego nie wiemy, jaki będzie scenariusz? Dane z dziś mówią, że zmarło już ponad 200 tys. Amerykanów. Dlaczego my nie potrafimy przewidzieć, co się wydarzy? – zapytał Radziwiłła.
Ten znowu jak mantrę chciał powtarzać to samo. W końcu odparł, że "jedni trafiają [z prognozą - red.] lepiej, inni gorzej". Kraśko nie przepuścił mu i musiał spuentować pytaniem: "Ale jak to? To Amerykanie potrafią przewidzieć, a my nie?".
Atak na Budkę i wybory
Wtedy polityk PiS przeszedł do obrony i wyciągnął słowa Borysa Budki, który chciał organizować wybory na jesieni. – Jak przypomnieć wypowiedzi niektórych osób sprzed kilku miesięcy, to teraz wychodzi, że przeczą samym sobie, bo mówili, że można przeprowadzić wybory jesienią – stwierdził Radziwiłł.
Ale i na to był przygotowany dziennikarz TVN, który podsumował, że "Borys Budka nie bierze pensji premiera, ministra czy wojewody mazowieckiego". Za to wojewoda nie potrafił odpowiedzieć przed kamerą, jakie scenariusze ma w zanadrzu PiS. Dziennikarz nawet podał mu w podpowiedzi, czy mogą to być trzy warianty uzależnione od liczby zakażonych.
Radziwiłł jednak szedł w zaparte i stwierdził, że "nie da się wpędzić w taki ślepy zaułek przewidywania przyszłości". – Robimy wszystko, żeby tych zachorowań było jak najmniej. [...] Trudno jest przewidzieć, jaki będzie skutek tych naszych działań – odpowiedział Radziwiłł, jakby Kraśko zmuszał go do wróżenia z fusów, a nie prosił go, żeby wyjawił plan rządu.
– Są modele matematyczne, które przewidują rozwój epidemii zależnie od tego, czy dzieci pójdą do szkoły, czy też zostaną w domu. Dlaczego pan mówi o ślepym zaułku przewidywania przyszłości?– zapytał Kraśko.
Ale Radziwiłł znowu swoje "o różnych, niepewnych wariantach" i o tym, "że rząd przygotowuje się na różne okoliczności i wtedy będzie działał". Kraśko nie wytrzymał i odkrył karty. Powiedział politykowi, do czego zmierza i dosłownie wyjaśnił mu, że pyta o scenariusze, żeby pokazać Polakom, jakie stoi przed nimi zagrożenie.
I nawet po takim wykładzie Radziwiłł obstawał przy swoim...
– Nie wiem, do czego pan zmierza, ale jeszcze raz powtarzam, że nie ma pewnego scenariusza dalszych wydarzeń i musimy być przygotowani, żeby w różnych okolicznościach zareagować jak trzeba, przy okazji mając na uwadze skutki gospodarcze tej epidemii. Dlatego wybieramy, jak mówił dzisiaj premier, tę drogę środka – tłumaczył polityk PiS.
Po tym dziennikarz powiedział DOSŁOWNIE "To może ja ułatwię..." i zacytował wypowiedź ministra zdrowia ws. lockdownu. Zapytał Radziwiłła, czy są pewne pułapy liczby zakażeń, po której rząd powie, że luzuje obostrzenia, lub tez wprowadza lockdown? Tak, żeby Polacy rozumieli, na jakiej podstawie rząd podejmuje decyzje.
W odpowiedzi usłyszał jedynie, że "rząd podejmuje na podstawie nieustannej analizy sytuacji i ta jest cały czas robiona", ale że raczej nie będzie lockdownu.
Szpital na Narodowym
Być może dlatego Kraśko zmienił temat i zapytał, kiedy zapadła decyzja na temat szpitala na Narodowym. I tutaj znowu złoty strzał, bo polityk po raz kolejny musiał uciekać od odpowiedzi.
– Ta decyzja zapadła wówczas, kiedy było widać, że epidemia rozwija się, że zakażeń jest coraz więcej – odpowiedział Radziwiłł. Ciśnie się na usta słynny cytat z "Killera" autorstwa naczelnika Mieczysława: "Wiem, ale nie powiem". Dlatego też Kraśko dopytywał o konkrety. – Czy to było dwa tygodnie temu? – zapytał.
– Oczywiście taki scenariusz zakładaliśmy już wiele miesięcy temu, dlatego, że widać było, że różne są rozwoje sytuacji w różnych krajach i po różne mechanizmy, w tym także po takie szpitale tymczasowe sięgano – odparł samorządowiec.
I znowu dziennikarz przywołał przykład z USA, no bo skoro "dawno temu", to w kwietniu taki szpital powstał w USA na stadionie Madison Square Garden. Czy wtedy już pojawiły się takie plany? A no nie, bo według Radziwiłła było wtedy za mało zakażeń.
Podchwycił to Kraśko i pokazał politykowi na liczbach: w kwietniu było 2 tys. zakażonych łącznie i wprowadzono zakaz wstępu do parku. Teraz mamy 10 tys. zakażeń i jest inaczej. Zapytał, jak Polacy mają rozumieć te obostrzenia i ich sens?
– Staramy się to tłumaczyć. Teraz jest czas dyscypliny społecznej, żeby przestrzegać tych obostrzeń i zaleceń – powiedział wojewoda mazowiecki.
Dobrze wiedzieć, że u sterów stoją ludzie z planem.