Do wieczornego zdarzenia z udziałem Włodzimierza Czarzastego i funkcjonariusza odniosła się też warszawska policja. Pokazała film, który ma być dowodem winy wicemarszałka Sejmu. Problem w tym, że z nagrania niewiele wynika, a policja musiała użyć stosownych wskazówek i dodatkowego komentarza w celu napiętnowania Czarzastego.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Na udostępnionym przez warszawską policję nagraniu widzimy stojący radiowóz na sygnale oraz za nim Włodzimierza Czarzastego, który rozmawia z policjantem, a następnie z kilkoma innymi mundurowymi, którzy kolejno podchodzą.
W pewnym momencie widać, jak jeden z policjantów zapewne osuwa się i znika za radiowozem, ale na podstawie nagrania trudno stwierdzić, co się tak naprawdę wydarzyło. Tymczasem policja dwukrotnie pokazała na filmie niebieską strzałkę, która ma zapewne świadczyć o dowodzie "przepychania", gdyż dodała do nagrania stosowny komentarz.
"Immunitet jaki posiadacie nie daje prawa do przepychania policjantów i usiłowania przerwania kordonu, który funkcjonariusze tworzą aby zabezpieczyć dany obszar. Nietykalność policjantów ma taką samą wartość jak nietykalność posłów" – czytamy na Twitterze Policja Warszawa.
W kolejnym komentarzu policja dodała jeszcze celem wyjaśnienia: "To nagranie pokazuje zdarzenie z udziałem wicemarszałka Sejmu. W 8 sekundzie widać, jak policjant zostaje odepchnięty. Funkcjonariusz doznał poważnego urazu nogi, wymagał pomocy lekarskiej i założenia gipsu".
Wcześniej głos w sprawie zabrał Włodzimierz Czarzasty, który zdementował to, że miał pobić policjanta. Jak relacjonował, został pchnięty na maskę samochodu i poczuł uderzenie w plecy.
– Panie marszałku, nie chcę podgrzewać emocji, ale to co pan wczoraj zrobił, było bardzo niedobre. Funkcjonariusz jest w szpitalu, ma uszkodzone kolano, rzepkę, więzadła. Będziemy to wyjaśniali, bo to co się wczoraj stało, jest niedopuszczalne – zwrócił się Mariusz Kamiński z sejmowej mównicy do Włodzimierza Czarzastego.