– Musimy pamiętać, że wiele osób, z którymi się stykamy, czerpie wiedzę z jednego, góra dwóch zakłamanych źródeł. Żyją w świecie, w którym wybory w USA wygrał Donald Trump, a za złą sytuację w Polsce odpowiada opozycja – mówi naTemat Małgorzata Trzaskowska. Żona prezydenta Warszawy tłumaczy, dlaczego protestuje i wspiera Strajk Kobiet.
Anna Dryjańska: Przyszła pani na Strajk Kobiet, żeby się polansować?
Małgorzata Trzaskowska: Nie. Od lat chodzę na manifestacje demokratyczne, wspieram protesty kobiet i wolne sądy. Napisałam o udziale w sobotniej demonstracji dlatego, że po raz pierwszy zostałam zamknięta w policyjnym kotle.
To było dla mnie nowe doświadczenie, bardzo znamienne w dniu 102. rocznicy zdobycia praw wyborczych przez Polki.
Co się działo przez te kilka godzin, gdy funkcjonariusze panią zatrzymali?
Rozmawiałam z przyjaciółmi, którzy towarzyszyli mi podczas protestu. To była bardzo dziwna sytuacja, bo z jednej strony policja nawoływała, że mamy się rozejść, a z drugiej nas więziła.
Nie wiem nawet jak to nazwać. Nie byliśmy przecież zatrzymani, a jednocześnie policja odebrała nam wolność poruszania się.
W pewnym momencie kolega podszedł do jednego z policjantów, pokazał mu swój dowód osobisty i powiedział, że chce wyjść. Wtedy policjant na rozkaz dowódcy odwrócił się do niego plecami.
Przypuszczam, że gdyby kolega próbował się przecisnąć, zostałby zaatakowany. Wszelkie próby nawiązania kontaktu z funkcjonariuszami spełzały na niczym.
Napisała pani, że w oczach funkcjonariuszy widziała wstyd.
Tak, bo nie wszyscy się do nas odwrócili. Ci, którzy stali przodem spuszczali wzrok, gdy na nich patrzyliśmy.
W taki sposób nie zachowują się ludzie, którzy nie mają sobie nic do zarzucenia. Policjanci wiedzieli, że to co robią jest złe. Byli zmieszani. Oczy nie kłamią – są zwierciadłem duszy. Policjanci reagowali wstydem nawet na prośby dzieci, które prosiły, by je wypuścili z kotła.
Wreszcie zaczęli nas spisywać, ale robiło to tak niewielu funkcjonariuszy, że trwało to strasznie długo.
Policjant rozpoznał panią podczas spisywania?
Nie wiem. Byłam w czapce, masce i zaparowanych okularach, więc to raczej mało prawdopodobne. Zresztą to nie ma żadnego znaczenia. Uczestniczyłam w Strajku Kobiet jak każda inna osoba.
W internecie pojawiły się komentarze, że powinna pani zająć się dziećmi i że tak nie przystoi.
Ale przecież ja protestuję właśnie dla moich dzieci. Często zresztą towarzyszą mi i Rafałowi podczas manifestacji. Wychodzę na ulicę dla nich.
Chcę, żeby żyły kraju, w którym będą szanowane ich prawa. Gdzie będą miały wolność wyboru, a nie przymus. W kraju, gdzie jest powszechnie uznawany i respektowany trójpodział władzy, a nie wszechmoc partii rządzącej.
Strajk Kobiet dotyczy tych i wielu innych kwestii. Nie wyobrażałam sobie, że mogę nie uczestniczyć w naszym święcie, bo rocznica uzyskania prawa głosu to święto kobiet.
Razem z innymi osobami chciałam pokazać, że walczyłyśmy, walczymy i będziemy walczyć o swoje prawa. Bo demokracja i prawa człowieka wymagają nieustającej czujności. Jak widać – nie są dane raz na zawsze.
Pani może o nie walczyć inaczej. Nie istnieją skuteczniejsze sposoby niż ulica?
Nawet posłowie opozycji mają odcinany głos w Sejmie. Rządzący nie zostawiają ludziom wyboru. Nigdzie ich nie słuchają, więc zostają protesty.
Oczywiście można też robić inne rzeczy. W gronie mądrych kobiet dążymy do budowania wspólnoty. Rozmawiamy, uczymy się od siebie, czasami spieramy. Ale dbamy też o to, by nie dzielić, bo ta wspólnota powinna być jak największa.
Dlatego założyłam fundację Wspólnota Kobiet, której misją jest poprawa jakości życia Polek i ich rodzin. Chcę łączyć Polki ponad podziałami właśnie w kwestiach równania naszych praw, łatwiejszej dostępności do profilaktyki i opieki zdrowotnej, edukacji – także ekonomicznej i demokratycznej czy ochrony powietrza, którym wszyscy oddychamy.
Podczas wielu moich spotkań z kobietami latem, ale i teraz, czuję wielką energię i potrzebę porozumienia, ale także brania tych spraw w swoje ręce.
Zatem – nie tylko protestuję, ale i buduję fundację, zbieramy właśnie pieniądze na uruchomienie działań przez portal zrzutka.pl.
Jak tylko to będzie możliwe, chcemy rozmawiać z kobietami, łączyć organizacje kobiece, pomagać im dzielić się z sobą wzajemnie dobrymi praktykami i naciskać na władzę, żeby zmieniała system i wprowadziła pewne prawne rozwiązania jak dodatek do emerytury dla matek, czy ułatwianie kobietom powrót do pracy po urlopie macierzyńskim czy wychowawczym przez dostęp do darmowych żłobków, czy przedszkoli.
Kobiety mogą wywierać presję na rządzących, a kropla drąży skałę, by powoli takie zapisy robić, żeby nam kobietom było lżej. My, Polki mamy prawo do życia w Polsce demokracji i równości.
Widzi pani miejsce w tej wspólnocie dla polityka PiS, który zleca policji bicie ludzi? Osobę niezachwianie wierzącą w zamach smoleński? Policjanta, który pryska kobietom gazem w oczy?
Myślę, że te rozmowy, nawet jeśli są trudne, powinny trwać. Musimy pamiętać, że wiele osób, z którymi się stykamy, czerpie wiedzę z jednego, góra dwóch zakłamanych źródeł. Żyją w świecie, w którym wybory w USA wygrał Donald Trump, a za złą sytuację w Polsce odpowiada opozycja.
A co do policjantów… Przekraczanie uprawnień jest niedopuszczalne. Staram się patrzeć na to co robią z ludzkiego punktu widzenia: to osoby, które też mają swoje rodziny, kredyty, zobowiązania…
Rozumiem ich strach – mają wszelkie podstawy, by bać się utraty pracy, gdy nie wykonają rozkazu. Tak się dzieje z wszystkimi, którzy nie podporządkują się PiS–owi, a są od niego w jakiś sposób zależni.
Część zwolenniczek i zwolenników Strajku Kobiet obawia się, że gdy PiS straci władzę, dzisiejsza opozycja będzie miała tysiące ważniejszych spraw, niż prawa kobiet. Co pani na to?
Myślę, że politycy doskonale wiedzą, że trzeba będzie nie tylko posprzątać po PiS–ie, ale i pokazać swoją wiarygodność. Młodzi, którzy są dużą siłą obecnych protestów, często jeszcze nie posiadający praw wyborczych, nie dadzą się oszukać. Będą wymagać i ostro rozliczać, a politycy będą musieli temu sprostać. My, wyborcy, nie damy im o tym zapomnieć.
Trzeba tylko wykazać się dużą cierpliwością i determinacją zanim ten moment nadejdzie. Wiele zmienimy, ale trzeba działać razem. I trzeba rozmawiać, bo to od nas zależy przyszłość.
Będzie pani kandydować?
W polskiej polityce miesiąc to lata świetlne. Zupełnie nie myślę o następnych wyborach.