
Reklama.
Wiktor Zborowski jest jedną z 18 osób, która została zaszczepiona poza kolejnością, przed wieloma pracownikami ochrony zdrowia, którzy mieli zostać zaszczepieni, jako pierwsi, ponieważ codziennie walczą z koronawirusem i są grupą najbardziej narażoną na zakażenie.
"Z puli dodatkowych dawek szczepionki zaszczepionych zostało 300 pracowników szpitali WUM oraz grupa 150 osób obejmująca rodziny pracowników, pacjentów będących pod opieką szpitali i placówek WUM, w tym znane postaci kultury i sztuki (18 osób), które zgodziły się zostać ambasadorami powszechnej akcji szczepień" – czytamy na stronie Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.
Kiedy ta informacja trafiła do mediów, wiele osób oczekiwało, że nazwiska "znanych postaci ze kultury i sztuki" zostaną ujawnione. Najpierw przyznali się do tego Krystyna Janda i Leszek Miller, a w sobotę 2 stycznia dziennikarz Polsat News Mateusz Maranowski ujawnił, że sprawa dotyczy także Krzysztofa Materny, Wiktora Zborowskiego, Andrzeja Seweryna i Marii Seweryn.
Czytaj także: Miller już się zaszczepił. Polacy pytają, jak to możliwe, skoro nie jest medykiem
Maria Seweryn żałuje
Chwilę przed Wiktorem Zborowskim głos zabrała także Maria Seweryn, która wyjaśniła, że nie planowała szczepienia w tym czasie.– Tak, zaszczepiłam się. Nie sądziłam, że będzie afera z tego powodu, a teraz żałuję. (...) Ponieważ mój ojciec porusza się o kulach, pojechałam z nim na szczepienie. Nie było nikogo poza nami, pani doktor mnie zaprosiła i powiedziała, że 'skoro już pani jest, niech pani wejdzie, jest otwarta dawka. Ja z tego skorzystałam. Nie miałam poczucia, że to nieetyczne, ponieważ zrozumiałam to tak, że dawka się zmarnuje. Jadąc tam, nie myślałam, że mi się to przytrafi – zaznaczyła w rozmowie z Polsat News