Dziennikarz "Wprost" dotarł do maila rozesłanego współpracownikom fundacji Krystyny Jandy. Nie ma w nim mowy o akcji promocyjnej, do której odwołują się zaszczepieni artyści. Dyrektorka wyjaśniła, że "był tylko propozycją zebrania grupy chętnych na szczepienia zgodnie z kolejką w przyszłości”.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
Napisz do mnie:
bartosz.godzinski@natemat.pl
"Miała być potrzebna i mądra akcja, a wyszło koszmarnie. (...) Ja nie czułem, że się gdzieś wpycham czy sobie coś załatwiam. (...) WUM wystosował takie zaproszenie do teatru do Kryśki Jandy i teatr to koordynował" – powiedział Wiktor Zborowski w rozmowie z Polsat News. Jest jedną z osób spoza "grupy 0", która się zaszczepiła. Oprócz niego na liście jest sama Krystyna Janda, Michał Bajor, czy Leszek Miller.
Marcin Dobski z "Wprost" opublikował screen maila o krótkim tytule "Szczepionki", z którego wynika, że akcję koordynował nie teatr, a Fundacji Krystyny Jandy Na Rzecz Kultury. Nie ma też na nim widocznej daty wysłania. Należy więc wziąć pod uwagę scenariusz, że może chodzić o dwie zupełnie różne rzeczy i ujawniona wiadomość nie ma związku z akcją w szpitalu WUM.
"Istnieje szansa, że będziemy mieli możliwość zaszczepić współpracowników. Proszę o znak, jeśli ktoś z Państwa chciałby być zaszczepiony, stworzymy listę i jeśli będzie to możliwe, to umówimy Was na szczepienia. Ponieważ grupa jest spora proszę postępować wg instrukcji: Odesłać do mnie w odpowiedzi na tego maila imię i nazwisko oraz nr PESEL” – czytamy w wiadomości podpisanej przez dyrektorkę fundacji Alicję Przerazińską. Określiła sprawę jako "pilną" i prosiła o zgłoszenia do 6 stycznia.
Dziennikarz skontaktował się z dyrektorką fundacji Jandy. Wyjaśniła, że mail był jedynie "propozycją zebrania grupy chętnych na szczepienia zgodnie z kolejką w przyszłości”. Podkreśliła, że chciała sporządzić listę chętnych - jako zakład pracy.
"Szczepienia miały być wykonywane zgodnie z obowiązującą kolejnością i nigdy nikomu nie obiecywaliśmy ani wcześniejszych szczepień, ani nie zapewnialiśmy, że one na pewno będą" – podkreśliła Przerazińska. Napisała też, że akcja promocyjna z aktorami-seniorami miała ruszyć w styczniu, ale nie była związana z wysyłanym przez nią mailem.