Prezydent-elekt Joe Biden wygłosił przemówienie w Delaware, w którym odniósł się do zamieszek w Waszyngtonie. Jego słowa dają wgląd w to, jak będzie wyglądała kadencja 47. prezydenta Stanów Zjednoczonych. Z pewnością będzie znacznie różniła się od prezydentury Donalda Trumpa.
Dziennikarka, najczęściej piszę o trendach, mediach i kobietach. Czasem bawię się w poważne dziennikarstwo, czasem pajacuję. Można się pomylić.
Joe Biden zaznaczył, że nie uważa zamieszek w Waszyngtonie za protest, ale raczej za akt terroryzmu wewnętrznego, bo manifestujący nie sprzeciwili się jemu, ale demokracji.
Przemówienie Joe'go Bidena w Delaware
– Wczoraj doszło do ataku na naszą demokrację, na parlament - cytadelę wolności. Doszło do ataku na rządy prawa, na jedno z najświętszych przedsięwzięć demokracji – mówił, mając na myśli podważanie wyników wyborów.
Dodał, że amerykańskie instytucje demokratyczne nie są reliktem, ale podstawą tego ustroju.
– Nie ma prezydenta, który byłby królem. Ani kongresem, który ma być izbą lordów. Sądownictwo nie służy do ochrony prezydenta. Sprawiedliwość służy ludziom, a nie politykom". (...) Przez 4 lata byliśmy świadkami, jak Donald Trump się przechwalał: to moi sędziowie, to moi generałowie. Chcę to powiedzieć jasno: podczas mojej kadencji żaden sędzia nie będzie "moim sędzią". Macie być lojalni względem narodu, nie względem mnie – grzmiał z mównicy Biden.
Na tym krytyka Trumpa się jednak nie skończyła. Biden uznał, że obecnie urzędujący prezydent usiłował wykorzystać tłum, co jest tym bardziej niedopuszczalne, że działał wbrew woli ponad 160 milionów Amerykanów, którzy wyrazili swoją wolę, głosując.
W przemówieniu 78-latka znalazło się też miejsce na osobistą historię. Gdy media pokazywały tłum szturmujący Kapitol, wnuczka Bidena studiująca na Uniwersytecie Pensylwanii (tym samym, na którym uczyła się córka Trumpa – Tiffany) wysłała dziadkowi sms-a.
"Gdyby to była grupa Black Lives Matter, nastąpiłaby fala natychmiastowych zatrzymań. I zostaliby oni potraktowani zupełnie inaczej niż ten tłum zbirów szturmujących Kapitol" - napisała przyszła prawniczka.
Biden skomentował wiadomość następująco: "Wszyscy wiemy, że to prawda. I to jest niedopuszczalne. Całkowicie nie do przyjęcia".