– Tylko kogo to interesuje? – pyta ze smutnym uśmiechem Piotr Richter, były członek Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych i jeden z bohaterów nowego reportażu TVN24. Autorzy "Czarno na Białym" pokazali, że latanie w Polsce stało się bardziej niebezpieczne, a doprowadziła do tego władza. Oto 6 rzeczy, które warto wiedzieć.
W TVN24 ukazał się materiał Piotra Świerczka i Grzegorza Łakomskiego o wzroście ryzyka w polskim lotnictwie związanym m.in. z upartyjnieniem Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych (PKBWL);
Dziennikarze wyemitowali nagranie z incydentu, gdy kontroler lotów przez kilka minut nie odpowiadał na komunikaty pilota samolotu pasażerskiego;
Wiceminister Marcin Horała zignorował prośby dziennikarzy o wypowiedź.
1. Nawet wielkie lotniska obsługuje 1 kontroler lotów
– Warszawo, tu Blue Panorama 6247, zniżamy się – tymi słowami 30 grudnia 2020 r. zwrócił się do wieży kontroli lotów na lotnisku Okęcie pilot włoskich linii. Odpowiedziała mu jednak głucha cisza. I tak przez kilka minut, mimo ponagleń ze strony pilota. Jak dowiadujemy się z "Czarno na Białym", na największym polskim lotnisku dyżurował wtedy tylko 1 kontroler.
Zajmował się innymi samolotami? Poszedł po szklankę wody? Korzystał z toalety? Tego nie wiadomo. Wiadomo jednak, że ryzykowna praktyka obsadzania nawet dużych lotnisk zaledwie jednym kontrolerem lotów staje się coraz bardziej powszechna.
Forsuje to Polska Agencja Żeglugi Powietrznej, mimo że sprzeciwiają się temu kontrolerzy, którzy wskazują, że za redukcje personelu w końcu niestety zapłacą pasażerowie. I że ceną będzie ich życie. Tak jak w 2002 roku podczas zderzenia samolotów nad Überlingen (Niemcy). PAŻP w komunikacie, który wydała po emisji reportażu zapewnia, że nie ma się czym martwić.
2. Ekspert, który badał złamanie procedur w samolocie Dudy, już nie pracuje w PKBWL
Lipiec 2020 roku. Epidemiczna kampania prezydencka jest na finiszu. Andrzej Duda oblatuje kraj embraerem 175 PLL LOT. Tuż przed drugą turą wyborów wybucha skandal – TVN24 i "Gazeta Wyborcza" opisują, że samolot Andrzeja Dudy, swego czasu ministra w kancelarii prezydenta Lecha Kaczyńskiego, bez żadnego trybu wystartował z lotniska w Babimoście koło Zielonej Góry.
Konkretnie: wzbił się w powietrze po godzinach pracy kontrolera lotu, przy pustej wieży, wbrew podstawowym zasadom bezpieczeństwa. Na pilotów mieli naciskać wpływowi pasażerowie. Brzmi znajomo?
Piotr Richer, doświadczony członek Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych, który badał tę sprawę, już się tym nie zajmuje. Minister infrastruktury Andrzej Adamczyk przeciął jego dochodzenie nie powołując go na następną kadencję.
3. PKBWL została upartyjniona przez PiS
Prawo i Sprawiedliwość tuż po wygranych wyborach w 2015 roku zlikwidowało stronę rządową prezentujące fakty o katastrofie smoleńskiej, a więc że była klasycznym przykładem wypadku typu CFIT (kontrolowany lot ku ziemi).
Władza powołała za to "zamachową" podkomisję Antoniego Macierewicza i wzięła się za prawdziwych ekspertów. Zmieniła prawo tak, by uzależnić od siebie członków PKBWL, o których być albo nie być decyduje po upływie ich kadencji minister infrastruktury.
Partia przedstawiała to jako zwiększenie niezależności komisji. W praktyce jednak zyskała narzędzie do pozbywania się doświadczonych badaczy. Ich miejsce zajęły osoby o znacznie mniejszej wiedzy, ale za to bardziej dyspozycyjne.
A przecież podstawowym zadaniem PKBWL jest wyciąganie wniosków z katastrof i wprowadzanie takich zmian, by już nie dochodziło do podobnych wypadków. Wiedza i doświadczenie członków komisji są więc kluczowe dla bezpieczeństwa pasażerów.
4. PKBWL ma ponad 3 razy mniejszy budżet niż "zamachowa" podkomisja Macierewicza
Jak informują Piotr Świerczek i Grzegorz Łakomski, różnica między budżetem Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych, a podkomisją Antoniego Macierewicza jest kolosalna. Podczas gdy "zamachowe" gremium byłego ministra obrony narodowej w 2020 roku otrzymało od rządu 2 mln 750 tys. zł, komisja, która ma naprawdę wyjaśniać wypadki, otrzymała zaledwie 850 tys. zł.
Liczby mówią same za siebie, ale warto pokazać ludzki wymiar tego niedoinwestowania: członkini PKBWL przez 2 lata nie mogła się doprosić o dofinansowanie szkolenia.
5. Bliscy ofiar wypadków są pozostawieni bez odpowiedzi
Niezakończone, ślimaczące się badania katastrof – w tym małych samolotów i motolotni – to jeden z owoców czystki z PKBWL. Za pisanie raportów odpowiadają ludzie, którzy nie mają w tym doświadczenia – stąd opóźnienia, których efektem jest zarówno większe cierpienie osób, które straciły bliskich w wypadku lotniczym, jak i trudności w uzyskaniu ewentualnego odszkodowania.
6. Władza nie odpowiada na pytania mediów
Kwestią, która powinna niepokoić pasażerów jest ignorowanie przez władzę pytań dziennikarzy o bezpieczeństwo lotów. Zdawkowa wypowiedź ministra infrastruktury, że wszystko jest w najlepszym porządku, można liczyć w sekundach. Odpowiedzialny za lotnictwo wiceminister Marcin Horała w ogóle zignorował wielokrotne prośby autorów reportażu.
Zamiast tego po emisji materiału kpił z niego na Twitterze, zapewniając w serii wpisów, że jest bezpiecznie. Pozostaje tylko pytanie: dlaczego kontrolerzy lotów, którzy muszą pracować za dwóch, w ujawnionych przez telewizję dokumentach alarmują, że czasami już nie ogarniają ile i jakich samolotów jest w powietrzu.