
Po Magdalenie Ogórek te uwagi spływają jak po kaczce, przynajmniej takie usiłuje sprawiać wrażenie na wizji. To nie pierwszy raz, gdy ktoś jej w programie na żywo wytknął, że jeszcze całkiem niedawno nie udawała dziennikarki, lecz brała czynny udział w polityce i to po zupełnie innej stronie barykady. Czy w takiej sytuacji z punktu widzenia polityków opozycji w ogóle jest sens przychodzić do jej programów, udając, że tę rozmowę prowadzi dziennikarka, a nie działaczka partii? Goście programów Magdaleny Ogórek zapewniają, że te wizyty są bardzo potrzebne.
Magdalena Ogórek i jej poglądy
Posłanka Lewicy Anita Kucharska-Dziedzic w rozmowie z naTemat przyznaje jest zadowolona z tego, co udało się jej powiedzieć w poniedziałkowym wydaniu programu "Minęła 20" w TVP Info. Dyskusja dotyczyła politycznych transferów, a powodem było niespodziewane odejście posłanki Koalicji Obywatelskiej Pauliny Hennig-Kloski do ruchu Szymona Hołowni.Przemiana Magdaleny Ogórek
To nic nadzwyczajnego, że wraz z wiekiem, z doświadczeniami, ze zmianami zachodzącymi w świecie, poglądy ludzi ewoluują. Przy czym - wszystko okej, jeśli faktycznie jest to ewolucja, a nie rewolucja. Jeśli ktoś zmienia swoje polityczne upodobania niemal z dnia na dzień, to można przypuszczać, że jest to efekt jakiejś niestabilności emocjonalnej lub koniunkturalizmu.– Jeden cytat, panie pośle, jeden cytat – odpowiadała Ogórek.
Po co opozycja w TVP
– Faktycznie, część zwolenników nawet nie tyle opozycji, co normalnego demokratycznego państwa, zadaje nam to pytanie: po co chodzicie do TVP? Trzeba jednak pamiętać, że jest spora rzesza widzów, którzy nie mają dostępu do innych programów informacyjnych – tak swój udział w programach Magdaleny Ogórek czy Adriana Klarenbacha wyjaśnia w rozmowie z naTemat poseł KO Aleksander Miszalski.Wychodzę z założenia, że pójście tam - nawet, jeśli czuję się jak w paszczy lwa - jest jednak szansą, żeby wygłosić swój pogląd i próbować przekonywać do swoich racji. Oczywiście jest to utrudnione ze względu na atmosferę, jaka tam panuje: zazwyczaj trzech czy czterech na jednego i manipulujący redaktor, ale jednak mam tam parę minut na swobodną wypowiedź. Nawet jeśli paru wyborców dostrzeże, że nie jesteśmy tacy, jak nas próbuje przedstawić TVP, to i tak warto.
Posłanka Anita Kucharska-Dziedzic (nota bene - doktorat pisała o wolności słowa i cenzurze w czasach PRL) w rozmowie z naTemat przyznaje, że zupełnie nie interesuje jej, czy na Magdalenie Ogórek jej uwagi zrobiły jakiekolwiek wrażenie. – Mam tylko nadzieję, że widzowie przypomnieli sobie o jej przeszłości. Poza tym nie mówiłam tylko o pani Ogórek. Przypominałam też choćby sprawę politycznej korupcji prowadzonej przez PiS, o kuszeniu Renaty Beger z Samoobrony. Wierzę, że ten komunikat dotarł do widzów – podkreśla posłanka.
Mam za sobą przykre doświadczenie z jedną z rozgłośni radia publicznego. Tam przed emisją tak zmontowano moją wypowiedź, aby zaprezentować mnie jako osobę niekompetentną. W programach na żywo można mnie zakrzyczeć, można mi przerywać, można mi wyłączyć mikrofon, ale wypowiedzi nie da się zmanipulować. Kilka miesięcy temu udało mi się na wizji powiedzieć, że policja nielegalnie zatrzymała posła Lewicy Macieja Kopca i kilka innych osób. I choć redaktor prowadzący mnie zagłuszał, to i tak ta wiadomość poszła w świat.
Rozmowy w TVP
Kucharska-Dziedzic przyznaje, że rozmowy w TVP Info do łatwych nie należą. Trudno dokończyć zdanie, bo politykom opozycji prowadzący niemal non stop przerywają. I tylko im. Ma nadzieję, że choć część widzów to zauważa i w związku z tym mają pewne refleksje.A co do przeszłości Magdaleny Ogórek – warto przypomnieć jeszcze jeden fakt. Gdy o jej współpracy z SLD przypomniał dziennikarz narodowego Polskiego Radia 24, został ukarany zawieszeniem. To było już trzy lata temu, ale wiele osób pamięta ten fakt – bo to dowód, jak wielkie są wpływy redaktor Ogórek w obozie "dobrej zmiany".
