Bo jak niby z takiej ludzkiej, przyziemnej perspektywy wyjaśnić powrót
Donalda Tuska do polskiej polityki? Nie mówię tutaj o kwestiach patriotycznych, moralnych czy o poczuciu obowiązku. Bardziej chodzi tu o to szambo, z którym nowy
przewodniczący Platformy Obywatelskiej musi się teraz borykać.
Od początku pod górkę
Jeszcze zanim oficjalnie oznajmił, że wrócił do polskiej polityki, już usłyszał ze swojego obozu politycznego,
od posła Franciszka Sterczewskiego, że "będzie ulotki pomagał roznosić". Ba! Jeszcze zanim ustalił wewnątrz Platformy, jaką będzie pełnił rolę, to już dostał
cios ze strony Rafała Trzaskowskiego, który sam zadeklarował, że on chętnie weźmie odpowiedzialność za PO, jeśli Borys Budka zrezygnuje.