Ilona Felicjańska zapowiada: "Niestety skończyły się czasy Ilonki, która zrobi wszystko, czego chcą ludzie. Teraz Ilonka robi to, co chce." Tworzy, śpiewa, pozuje i nie przejmuje się krytyką. Mimo negatywnych recenzji wierzy w swój sukces i w to, że ludzie oraz media w końcu przekonają się do niej. Mówi, że ma parcie na szkło, lecz inne niż kiedyś, z bardziej ludzkim obliczem. Poznajcie Ilonę 2.0, która czuje się silniejsza dzięki swoim dawnym błędom.
Tworzysz. Razem ze swoim przyjacielem Yossarianem Malewskim nagrywacie dużo klipów. Wydaje ci się to ważne?
Tak, teraz tworzę. I wiesz co jest najlepsze? To, że tworzę wspólnie z innymi ludźmi. Jest tylu wspaniałych, kreatywnych ludzi, którym się chce. Gdybyś wpadł kiedyś na plan, nie uwierzyłbyś, że tak ogromną pracę można wykonać tylko z pasji.
Masz stałą ekipę, z którą współpracujesz?
Wszyscy ludzie, z którymi pracuję, mają w sobie siłę, żeby robić coś więcej. I ja chcę w tym uczestniczyć. Yossarian jako pierwszy pokazał mi inne podejście do takich działań. Robimy dużo i wiem, że każda kolejna rzecz jest coraz lepsza. Jest wielu ludzi, którzy chcą działać, ale nie mają odwagi, bo wiedzą, że spotka ich za to krytyka.
Wiele osób uważa, że teledyski, w których występujesz, to totalne gnioty i kolejny dowód na to, że nie potrafisz znaleźć swojego miejsca w show-biznesie. Co o tym sądzisz?
Bawi mnie ta sytuacja. Nigdy nie powiedziałam, że zamierzam śpiewać czy nawet, że śpiewam – udzieliłam głosu w tym utworze. I tyle. Uważam zresztą, że utwór jest bardzo dobry.
Będę grała – to jest moje marzenie i wyzwanie na najbliższy czas. Wiem, że dużo muszę się nauczyć i robię to. Jeśli przeszkadza komuś myśl, że będę aktorką, przykro mi. Mogę polecić dobrego terapeutę żeby, pomógł uporać się takiej osobie z problemem. Powiem więcej, jeśli pojawi się projekt, który uznam za ciekawy, to znów użyczę swojego głosu. Tak, jak to robiłam w filmach przed klipem „Silniejsza”, o czym wielu ludzi nie wie lub nie chce pamiętać.
Spotykasz się z pozytywnym odbiorem swojej twórczości?
Teledysk do piosenki „Kołysanka” ma swoje grono sympatyków. Tyle że tym projektem media nie zainteresowały się tak bardzo, jak „Silniejszą”. Na świecie jest wiele modelek, które zaczynają grać w filmach, śpiewać, robić inne rzeczy. Z całą siłą muszę oświadczyć, że nadal będę robiła to, co chcę – pozowała do zdjęć, grała w filmach, pomagała młodym twórcom, brała udział w akcjach charytatywnych. Możecie spać spokojnie. Będziecie mieli o czym pisać i co krytykować!
Z osoby bardzo pozytywnie postrzeganej przez media stałaś się znienawidzoną gwiazdą, czy – jak wolą określać cię dziennikarze – "upadłą gwiazdą". Czytasz artykuły i komentarze na swój temat? A jeśli tak, to co o nich myślisz?
Czasem czytam, czasem nie. Artykuły często mnie denerwują, kiedy są kłamliwe. Komentarze bolą, ale już się przyzwyczaiłam. Wiesz, ludzie często nie zdają sobie sprawy z tego, jak bardzo krzywdzące są ich opinie wydawane na podstawie nieprawdziwych informacji. Nie ich wina. Ale przyznam, że zastanawiałam się nad tym, co powiedziałeś o „upadłej gwieździe”... Może nasze media tego potrzebują? Na pewno jest jakaś przewrotność w tym, że akurat ja, tak jak powiedziałam, bardzo zabiegałam o sympatię mediów i ludzi. Wydawało mi się że wszyscy powinni mnie lubić. Może ten kontrast tak działa?
Z pewnością stałaś się łatwiejszym „łupem”.
Zamykając temat, jeśli mam być upadłą gwiazdą, mogę obiecać jedno: będę najmniej nudna upadłą gwiazdą!
Jak oceniasz bilans zysków i strat ostatnich lat, gdy zaczęłaś zupełnie nowy etap w swoim życiu?
Bardzo pozytywnie. Wystarczy?
Rozwiń myśl.
Nie będę rzeczniczką uzależnionych. Ani „chłopcem do bicia”. Mam swoje plany i będę je realizowała. Dostałam konkretnie w tyłek, bolało. Teraz siniaki już poschodziły i nie ma co się oglądać za siebie. Mam pomysł na siebie – niestety nie jest standardowy, więc będzie jeszcze dużo załamywania rąk i pytań, co ta Ilona Felicjańska robi. Ale widać tak ma być.
Bierzesz udział w wielu sesjach zdjęciowych, często zdjęcia robią tobie młodzi ludzie, którzy rozpoczynają swoją przygodę z modą. Nie uważasz, że to degradacja dla jednej z najbardziej znanych polskich modelek?
Żartujesz? Zobacz moje zdjęcia z ostatniego roku! Pokaż mi chociaż jednego „uznanego” fotografa, który z minimalnym budżetem potrafiłby zrobić zdjęcia takie, jak Arcadius Mauritz, Katarzyna Wieczorek, Agata Grymuza, Jil La Monaca, Iza Urbaniak, Tomasz Haczyk, Ania Powierża, Karolina Chudyba i wielu innych, z którymi ostatnio pracowałam. Świat się zmienia. Powiem szczerze, że na miejscu tych „uznanych” zaczęłabym się mocno zastanawiać, co zrobić. Ci ludzie mają taką pasję i wyobraźnię, taką moc działania, że zdobędą rynek szybciej niż się wszystkim wydaje.
Czy dostajesz propozycje profesjonalnych sesji okładkowych czy modowych, jak kiedyś?
Tak. To jest trochę jak na początku. Ludzie odpowiedzialni za wizerunek marki mają swoje widzenia świata, więc proces odbudowywania wizerunku zajmie mi jeszcze trochę czasu. Zresztą nie wiem czy określenie „odbudowanie” jest właściwe. Nie chcę wracać do tego, co było. Jestem zupełnie inną, nową Iloną. Moje sesje powoli trafiają na łamy coraz ważniejszych tytułów. Nie spieszy mi się. Po tym, co przeszłam, mam siłę i wytrwałość żeby jeszcze poczekać. Mam też co robić.
Wydajesz się trochę rozgoryczona.
W Polsce pokutuje pewien sposób myślenia, który na świecie już nie funkcjonuje. Kate Moss, po tym jak sfotografowano ją zażywającą narkotyki, cały czas pracuje i przynosi wymierne korzyści markom, które w nią inwestują. To są kategorie oceny bazujące nie na tym, czy ktoś jest kryształowy, ale czy jest ciekawy. Myślę, że wiele wody upłynie w Wiśle, nim pewne stereotypy zostaną w Polsce przełamane.
Wzbudzasz bardzo dużo negatywnych emocji. Dziwi mnie to, bo jakkolwiek można oceniać twoją obecną działalność, o tyle nie jesteś agresywna, przyznajesz się do dawnych błędów i starasz się żyć radośnie, zdrowo i świadomie. Jak myślisz, skąd w ludziach tyle nienawiści?
Nie zastanawiam się nad tym. Ale jestem już tym znużona. Na pewno nie stanę się nagle, jak to określiłeś, agresywna, ale mam już dość. Ludzie mylą pokorę z bezwolnością. Żeby wytrwać w trzeźwości, trzeba pielęgnować w sobie pokorę i to robię. Ale coraz częściej mówię głośno i wyraźnie – nie zamierzam się zmieniać. Robię to, co uważam za słuszne i tak będzie nadal. Jeśli komuś się to nie podoba, to jest to jego problem, nie mój. Koniec i kropka.
Uważasz, że swoimi deklaracjami o trzeźwości pomagasz innym?
Są ludzie, którzy piszą do mnie jak wiele znaczy dla nich to, że jestem i mówię to, co mówię. Z pewnością jest jeszcze więcej takich, dla których to, co mówię i robię jest zadrą w oku. Bo oni nie mogą, nie mają siły, nie udaje im się. Chcieliby, żebym znów piła. Najlepiej, żebym zalana w trupa wylądowała na śmietniku – wtedy byłabym usprawiedliwieniem dla ich słabości. Wiesz, na zasadzie „O, patrz, nawet Felicjańska nie daje rady, to co dopiero ja.” No przykro mi.
Masz parcie na szkło? Słyszałem opinie, że twoje bywanie na imprezach i pokazach jest nie tylko próbą uratowania ginącej kariery, ale też zwykłym uzależnieniem. Jesteś uzależniona od "bywania"?
Czy ja mam parcie na szkło? Pewnie! A ty nie masz?
Oczywiście, że mam. To w jakiś sposób warunkuje sukces w mediach. Uważasz, że można być uzależnionym od „bywania”?
Myślisz, że wśród znanych osób wiele jest takich, które naprawdę chciałyby pozostać anonimowe? Nie zawsze musi być to uzależnienie, ale dla niektórych z pewnością jest. Wiesz, jak przejdziesz przez jedno uzależnienie – w moim przypadku alkohol – to dużo łatwiej jest ci ocenić czy wpadasz w inne. Wiem, że przed wypadkiem było to dla mnie dużo ważniejsze. Powiedziałabym, że byłam na granicy uzależnienia od obecności w mediach i od pokazywania się na ważnych imprezach. Teraz mam dużo więcej dystansu.
Co planujesz w najbliższym czasie?
Będą nowe zdjęcia, nowe filmy. Jestem zaangażowana w produkcję płyty muzycznej – ale nie zdradzę mojej roli, kombinujcie. Jest jeszcze kilka innych projektów, które z pewnością wzbudzą ogromną falę oburzenia, krytyki, zachwytów i Bóg wie czego jeszcze. Wiesz, tak naprawdę dla alkoholika bardzo ważne jest utrzymanie równowagi między tym, że dzieje się za dużo, a tym, że dzieje się za mało. Przepracowanie i zmęczenie są dla nas – osób uzależnionych – bardzo niebezpieczne. Ale tak samo niebezpieczna jest nuda. Więc mogę obiecać jedno – nie będzie nudno.