Co dziesiąty wypalany w Polsce papieros pochodzi z przemytu, a w niektórych miejscach przy wschodniej granicy pali się niemal wyłącznie tytoń bez akcyzy. Co sprawia, że palaczom tak łatwo przychodzi łamanie prawa? - Dorabiają sobie ideologię do czegoś, co tak naprawdę jest brakiem szacunku dla prawa - komentuje w rozmowie z naTemat prof. Paweł Łuków, etyk z Uniwersytetu Warszawskiego.
Nazwałby pan przestępcami ludzi, którzy palą papierosy bez akcyzy?
Prof. Paweł Łuków: "Przestępca" - to brzmi strasznie. Ale tak, na pewno nie robią nic chwalebnego, nad czym moglibyśmy przejść do porządku dziennego.
Dlaczego więc świadomie stają się przestępcami?
Przede wszystkim w Polsce istnieje dosyć niewielkie poszanowanie prawa. Kultura prawna u przeciętnego obywatela stoi dużo niżej niż w innych krajach. U nas prawo traktuje się jako narzędzie opresji, za pomocą którego ewentualnie możemy załatwić swoje sprawy, dobić się do tego, na czym nam zależy. To właśnie z braku szacunku dla prawa wynika handel papierosami bez akcyzy.
Palacze i ich obrońcy twierdzą inaczej. Ich zdaniem wynika to ze sprzeciwu wobec obowiązku zapłaty "haraczu" w postaci podatków, które zawiera cena legalnych papierosów. Są usprawiedliwieni?
To trochę tak jak z naruszaniem przepisów drogowych. Też to robimy i sami siebie rozgrzeszamy, co z etycznego punktu widzenia nie jest właściwe. Gdyby osoby, które tłumaczą się, że palą nielegalne papierosy, bo państwo zdziera z nich podatki, naprawdę nie miały sobie nic do zarzucenia, nie widziałyby powodu do tłumaczenia się z tego. A tak nie jest. Doskonale mają świadomość, że robią coś nagannego. Niedopuszczalne jest to tym bardziej, że z premedytacją łamią prawo.
Może to po prostu akt obywatelskiego nieposłuszeństwa...
Tak, istnieje coś takiego jak nieposłuszeństwo obywatelskie, czyli rodzaj protestu zwracającego uwagę na to, że przepis jest niewłaściwy i niemądry. Tyle że zwykle dotyczy no rzeczy dosyć poważnych, a nie tak błahych jak schlebianie potrzebom palaczy. Nie można więc palenia papierosów z przemytu scharakteryzować jako sprzeciw wobec opresji władzy. To jest dorabianie ideologii do czegoś, co tak naprawdę jest brakiem szacunku dla prawa.
Niektórych po prostu nie stać na legalne papierosy, wolą więc kupić paczkę dwa razy tańszą, ale bez polskiej akcyzy. Dziwi to pana?
Ale co to za usprawiedliwienie? Normalnie jest tak, że jak kogoś na coś nie stać, to po prostu z tego rezygnuje. W przypadku papierosów z przemytu nie mamy przecież do czynienia z sytuacją, gdy kogoś nie stać na chleb i kradnie. Tutaj ktoś kupuje używkę i przez to uszczupla dochody państwa. Wszyscy się chyba zgadzamy, że lepszym rozwiązaniem aniżeli notoryczne łamanie prawa jest po prostu zerwanie z nałogiem.
Problem w tym, że zwykle łamanie prawa wiąże się z konsekwencjami. Są miejsca w Polsce, gdzie 100 proc. wypalanych papierosów pochodzi z przemytu. Dlaczego palacze mają czuć się winni, skoro nikt ich nie ściga?
No właśnie, odpowiedzialność za to etyczne usprawiedliwianie się palaczy ponosi także władza. Łatwiej im przychodzi powiedzieć "nie jesteśmy przestępcami", jeśli odpowiednie służby przymykają oko na masowy handel papierosami. To jest taka logika: "władza się nie stara, władzy nie zależy, więc widocznie nam wszystko wolno".
Jest też druga strona tego medalu. Masa osób zarabia na życie w roli "mrówek", przemycając przez granice takie papierosy. Ich trudniej nazwać przestępcami?
Przede wszystkim ogromną hipokryzją wykazują się ci, którzy kupując nielegalne papierosy od "mrówek" przedstawiają się jako ich dobroczyńcy. Jeśli chcą pomóc, mogą to zrobić inaczej. Co do samych handlarzy, rzeczywiście, jeśli obrót papierosami z przemytu jest jedynym sposobem na utrzymanie, z pewnością musimy spojrzeć na to łagodniej. Ale tutaj też trzeba zarysować granicę, bo nie jest tak, że przemytem zajmują się osoby, których bieda przyparła do muru.
Jak przekonać Polaków do tego, by nie kantowali państwa na przemycanych papierosach? Może ostatnią deską ratunku jest Kościół i katolicka moralność?
Niestety, skala handlu papierosami z przemytu, szczególnie w małych ośrodkach, świadczy o tym, że katolickie wychowanie ma niewielki wpływ na rzeczywiste działania człowieka. Jeśli katecheci mają ambicję wychowywania Polaków, to masowe zakupy papierosów z przemytu dowodzą, że ich skuteczność jest średnia. Jak to się dzieje, że w katolickim kraju z taką łatwością przychodzi obywatelom oszukiwanie państwa? Po prostu nigdy nie jest tak, że wszyscy postępują zgodnie z wyznawanymi wartościami. A niezgodność między czynami a deklaracjami wśród katolików jest większa.
Reklama.
Marek
Gwałtu, rety system się wali dotknięty ręką wolnego rynku. Takie to dziwne, że ludzie nie chcą płacić 85% haraczu? Krzywa Laffera się kłania. A pieniądze, których państwo nie ukradnie i tak wrócą na rynek i zostaną wydane wg. woli tych co je zarobili, a nie urzędasów. CZYTAJ WIĘCEJ