
Amerykanista prof. Longin Pastusiak ocenia, że teraz, w drugiej kadencji, nie należy spodziewać się po Obamie żadnych spektakularnych zmian. – Nie będzie radykalnego
Czy dla Polaków będzie mieć jakiekolwiek znaczenie, kto wygra wybory? Jak dowodzą eksperci – nie. Wzrok USA nie jest skupiony na Polsce i nie jesteśmy już państwem, które może odczuć zmianę władzy w Stanach.
CZYTAJ WIĘCEJ
Niestety, niezależnie od tego, czym chciałby zająć się sam Obama, najważniejsza dla niego będzie gospodarka. Hasło ukute przez Billa Clintona dzisiaj wciąż jest aktualne. A może szczególnie dzisiaj, kiedy o popularności Obamy w słupkach sondaży nierzadko decydowały dane o bezrobociu w USA. Nikt nie ukrywa, że gospodarka to jedna z najważniejszych rzeczy – zarówno dla polityków, jak i mieszkańców Stanów. Na tej płaszczyźnie za sprawniejszego uważany był, w trakcie kampanii, Mitt Romney, ale teraz to Obama będzie musiał wykazać się zdolnościami organizacyjnymi.
Według amerykańskiego instytutu badania opinii YouGov Europejczycy w 90 proc. głosowaliby na Baracka Obamę. Niestety, to wybrakowana opinia – w sondażu uwzględniono bowiem tylko państwa z Zachodu Europy.
CZYTAJ WIĘCEJ
W parze z planem opodatkowania najbogatszych idzie u Obamy chęć ograniczenia deficytu budżetowego. – Proces ten w zamierzeniu Obamy ma być jednak stopniowy i łagodny, bo nie przyświeca mu idea tak szybkiego osiągnięcia nadwyżki budżetowej, o jakiej mówił Romney – tłumaczy Ignacy Morawski. Barack Obama, na szczęście dla swojej partii, nie obiecywał gruszek na wierzbie – i jego plan ograniczenia deficytu może się powieść.
To wszystko jednak sprawy wewnętrzne. A co z polityką międzynarodową? Tutaj, jak mówi nam prof. Longin Pastusiak, nie będzie wielkich zmian. – Raczej kontynuacja tego, co było do tej pory. Obama nie chce się wikłać w konflikty i będzie wolał najpierw używać dyplomacji, a dopiero potem, ewentualnie, siły – przekonuje amerykanista.
Barack Obama miał przewagę nad Mittem Romneyem między innymi wśród kobiet, imigrantów i najbiedniejszych.
Romney z kolei przeważał w głosach tak zwanej wyższej klasy średniej, najbogatszych, a także osób starszych i mężczyzn.
Oczywiście, to tylko wierzchołek góry lodowej problemów, z którymi musi zmierzyć się Obama. Ale są to też kwestie najważniejsze. Profesor Tadeusz Iwiński wskazuje też, że w tej kampanii prezydent składał mniej obietnic i były one bardziej
Mittowi Romneyowi nie pomogło nawet wsparcie od jednego z największych banków świata – Goldman Sachs. Bankierzy z tej instytucji przekazali komitetom Romneya ponad milion dolarów, Obamie – nieco ponad 100 tysięcy. Chociaż w 2008 pracownicy Goldmana preferowali właśnie obecnego prezydenta USA.
CZYTAJ WIĘCEJ