Kim jest mąż byłej wicepremier Jadwigi Emilewicz, Marcin Emilewicz?
redakcja naTemat
21 kwietnia 2022, 10:45·6 minut czytania
Publikacja artykułu: 21 kwietnia 2022, 10:45
O mężu Jadwigi Emilewicz Marcinie Emilewiczu zrobiło się głośno po publikacji "Newsweeka" na temat jego pracy w spółkach Skarbu Państwa. Do artykułu odniosła się sama ówczesna wicepremier, która zdradziła sporo z życiorysu swojego męża.
Reklama.
O mężu Jadwigi Emilewicz przez długi czas nie wiadomo było zbyt wiele.
Prowadził swoją firmę, ma wykształcenie wyższe politologiczne, a od 2017 roku pracuje w Orlenie.
Po publikacji "Newsweeka" na jego temat dowiedzieliśmy się o nim o wiele więcej. Sporo z tych informacji pochodzi z oświadczenia Jadwigi Emilewicz.
Kim jest Jadwiga Emilewicz?
Według informacji podanych na jej własnej stronie internetowejJadwiga Emilewicz urodziła się 27 sierpnia 1974 w Krakowie jako córka Antoniego i Zdzisławy Szylerów. W 1993 z wyróżnieniem zdała maturę w II Liceum Ogólnokształcącym im. Króla Jana III Sobieskiego w Krakowie.
Ukończyła studia z tytułem doktora Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. Doktoryzowała się na podstawie analizy polityczności i władzy na przykładzie reformy samorządowej z 1998 roku. Od 2003 roku wykłada w Wyższej Szkole Europejskiej im. ks. Józefa Tischnera w Krakowie oraz pełni stanowisko dyrektor Muzeum PRL-u w Nowej Hucie. Jest współzałożycielką kwartalnika "Pressje". Warto tez podkreślić, że Jadwiga Emilewicz jest stypendystką Uniwersytetu Oksfordzkiego.
"Urodziłam się w Krakowie. Dzieciństwo w latach `80 wspominam jako czas zabaw 'w noża', harcerskich wypraw i przyjaźni, sklepu wielobranżowego 'Hermes' z piramidami z przecieru pomidorowego 'Łowicz' odbijającymi się w lustrach na filarach i marmoladą twardą, krojoną na papier. Ze smutnym panem w kwadratowych słonecznych okularach, który zabrał Teleranek, wyłączył prąd i zabił ks. Popiełuszkę.
Każda pełniona przeze mnie funkcja silnie naznaczona jest tym, co wyniosłam z Szarej Siódemki – jednego z najstarszych środowisk harcerskich w Krakowie. Jako instruktor w latach 80 i do połowy lat 90 doświadczyłam/poznałam/nauczyłam się odpowiedzialności, pracy zespołowej, dziś powiedzielibyśmy – nowoczesnego patriotyzmu. To przyjaźnie z tamtego czasu są najtrwalsze" – pisze o sobie na swojej stronie internetowej Jadwiga Emilewicz.
Emilewicz napisała wraz z Arturem Wołkiem książkę "Reformatorzy i politycy. Gra o reformę ustrojową roku 1998 widziana oczami jej aktorów", która dotyczy przemiany samorządowej.
Od 1999 do 2002 roku pracowała w Departamencie Spraw Zagranicznych Kancelarii Prezesa Rady Ministrów kiedy premierem był Jerzy Buzek, gdzie bardzo szybko podłapała czym jest polityka w praktyce.
Sama z polityką związała się w 2014 roku. Wtedy właśnie została wybrana do Sejmiku Województwa Małopolskiego jako członkini Komisji ds. Innowacji i Nowoczesnych Technologii, Komisji Kultury i Komisji Rozwoju Regionu, Promocji i Współpracy z Zagranicą.
Zaledwie rok później powołano ją na stanowisko podsekretarza stanu w Ministerstwie Rozwoju. Po rekonstrukcji rządu w 2018 roku ponownie trafiła do rady ministrów. Tym razem jednak jako minister przedsiębiorczości i technologii.
15 listopada 2019 została ministrem rozwoju w drugim gabinecie Mateusza Morawieckiego, a 9 kwietnia 2020 objęła dodatkowo urząd wiceprezesa Rady Ministrów. Po kolejnej rekonstrukcji rządu nie utrzymała stanowiska.
Wraz z Marcinem Emilewiczem Jadwiga Emilewicz ma trójkę dzieci: Iwo, Ignacego i Benka, o których zrobiło się głośno na początku pandemii koronawirusa. To wtedy wybuchła afera związana z tym, że przy lockdownie jej synowie mogli wybrać się na narty.
Synowie Jadwigi Emilewicz od 2 stycznia 2021 roku pojawiali się na treningach zakopiańskiej szkółki narciarskiej w miejscowości Suche pod Poroninem. Na miejsce dowiozła ich osobiście była wicepremier wraz z mężem. Trójka synów Emilewicz jest na liście zawodników szkółki, podobnie zresztą jak sama polityk PiS.
Była członkini Rady Ministrów przekazała TVN24, że jej synowie od wielu lat trenują narciarstwo i z sukcesami startują w zawodach, a na zgrupowaniu stawili się, ponieważ zostali na nie powołani.
Ona sama miała z kolei nie korzystać ze stoku, a jedynie poruszać się na skiturach w czasie treningów synów. "Wczoraj podchodziłam w Suchem na drugim, nie działającym stoku. Dziś rano – przed komisją zdrowia – też udało mi się podejść dwa razy. Nie wyjeżdżałam na wyciągu, nie jeździłam na slalomie" – wyjaśniła polityk.
Nie wie, kto wpisał ją na listę ćwiczących w szkółce. Utrzymuje, że w żaden sposób nie złamała rządowych restrykcji. Właściciel szkółki potwierdza, że sama Emilewicz nie jeździła na nartach.
Kim jest Marcin Emilewicz?
Ale to nie pierwszy raz, kiedy rodzina Emilewiczów znalazła się na pierwszych stronach gazet. W 2020 roku "Newsweek" ujawnił, że "nieznany politolog"Marcin Emilewicz, który trafił do funduszu PZU z dziesiątkami milionów złotych, dostał intratną posadę w Orlenie. Była wicepremier odpowiedziała na zarzuty i broniła męża, że nie dostał pracy ze względu na znajomości, a swoje kwalifikacje.
Postanowiła wydać oświadczenie w tej sprawie i dokładnie opisała karierę zawodową męża. Pierwsza była współpraca z Grupą Azoty, którą Marcin Emilewicz rozpoczął w marcu 2013 roku, czyli przed dojściem do władzy Zjednoczonej Prawicy.
Pracował w niej do marca 2017 roku, jako doradca ds. europejskich a później specjalista w departamencie strategii i rozwoju. Zajmował się tam między innymi relacjami z instytucjami europejskimi oraz europejskim przemysłem - kontaktami Grupy z CEFIC Europejską Radą Przemystu Chemicznego.
Z Grupy odszedł w 2017, po przejściu spółki pod nadzór Ministra Rozwoju, w którym wiceministrem była Jadwiga Emilewicz. Powodem odejścia było właśnie chęć uniknięcia zarzutu o konflikt interesu, ponieważ jego żona pełniła funkcję wiceministra rozwoju.
Marcin Emilewicz zasiadał później w Komitecie Selekcyjnym Funduszu Witelo w Grupie PZU od marca 2017 do maja 2018 r. Propozycja ta wynikała z doświadczenia w pracy dla instytucji europejskich.
Fundusz Witelo chciał pozyskiwać środki z Europejskiego Funduszu Inwestycyjnego. Zadaniem Komitetu była analiza i ocena potencjalnych inwestycji funduszu w renomowane światowe fundusze typu venture capital. Ostateczne decyzje kolektywnie podejmowali członkowie Komitetu. Wynagrodzenie z tytułu zasiadania w komitecie wynosiło 4 tys. zł brutto miesięcznie. W czasie współpracy z komitetem selekcyjnym fundusz zainwestował w jedne z najlepszych światowych funduszy - Atomico,
Evolution i DN Captal, które dotychczas nie inwestowały na polskim rynku. W ich portfelu inwestorskim znajdują się takie spółki jak - Skype, Klarna, czy Royio.
Od grudnia 2017 roku Marcin Emilewicz pracuje w PKN Orlen jako ekspert w biurze zarządzania ryzykiem regulacyjnym. Stanowisko uzyskał w wyniku kilkuetapowej rekrutacji. Na stanowisku tym był odpowiedzialny za obszar regulacji europejskich związanych z przemysłem chemicznym, korzystając ze swoich poprzednich doświadczeń zawodowych.
Emilewicz jest także wspólnikiem spółki Koza Nostra Studio, jednak od połowy 2017 nie
angażuje się w jej działalność. Koza Nostra Studio zajmuje się kompleksowym projektowaniem wystaw muzealnych. W ciągu swojej działalności spółka zrealizowała tylko jedno zlecenie dla placówki podległej wyłącznie MKiDN - Muzeum Narodowego w Krakowie. W 2017 r. zaprojektowała czasową wystawę Damy z gronostajem.
Spółka, tworząc konsorcjum wraz z warszawską pracownią BDR Architekci, wzięła udział w konkursie na wystawę stałą Muzeum Dom Rodziny Pileckich w Ostrowi Mazowieckiej, które jest instytucją wspólną Miasta Ostrów Mazowiecka i MKIDN.
Przedstawiona praca zajęła I miejsce w konkursie i konsorcjum podpisało umowę na realizację projektu.
Przewodniczącym sądu konkursowego był Maciej Miłobędzki, wybitny architekt,
wspólnik JENS Architekci, który swoją opinię nt. wyselekcjonowanej pracy zdecydował się opublikować po zarzutach postawionych wobec transparentności konkursu w dzienniku Fakt.
Jak pisze Jadwiga Emilewicz, Spółka była także jednym z dwóch podmiotów, które ex aequo wygrały konkurs na projekt dla PZU. Spółka nie odnotowała z tego żadnego zysku i nie kontynuowała współpracy przy tym projekcie, w związku z czym nie pobierała od PZU żadnego wynagrodzenia.
Koza Nostra Studio startowała również w konkursie na zaprojektowanie wystawy stałej w Muzeum XX. Czartoryskich, ale nie przeszła do drugiego etapu konkursu.
"Koza Nostra Studio nie otrzymała nigdy żadnego zlecenia z wolnej ręki. Zawsze startowała w konkursach lub odpowiadała na zapytania o cenę. Spółka realizuje zlecenie głównie dla podmiotów samorządowych oraz prywatnych, które w żaden sposób nie podlegają administracji rządowej. W większości przypadków są to jednostki podległe władzom samorządowym reprezentującym różne opcje polityczne, a decyzje podejmują niezależne komisje, w których skład wchodzą znani architekci, artyści i muzealnicy" – czytamy w oświadczeniu Emilewicz.
Chcesz dowiedzieć się więcej na temat członków rodzin i bliskich polskich polityków? Przeczytaj nasze teksty: