"Wspaniały to był rok, nie zapomnę go nigdy". A chciałbym zapomnieć bardzo
Michał Mańkowski
30 grudnia 2021, 21:58·4 minuty czytania
Publikacja artykułu: 30 grudnia 2021, 21:58
Mało tu powodów do dumy. Jaśnie nam panujący zaserwowali jednak kolejny rok jazdy bez trzymanki. I co? I... nic. Na razie. Na koniec 2021 zabieram Was w małą podróż po mijających 12 miesiącach. Tak, żeby pamiętać, bo ostatnie lata i poparcie dla PiS pokazują, że u Polaków z pamięcią krucho.
Reklama.
Tytuł to oczywiście cytat z uroczego i kultowego już filmu na YouTube, choć do śmiechu nam być nie powinno.
Mowa o 30-letniej Izabeli z Pszczyny, która zmarła w szpitalu pod okiem lekarzy. W płodzie wykryto wady, wody odeszły przedwcześnie, były wszystkie medyczne wskazania do wykonania aborcji, ale jej nie przeprowadzono. Kobieta w pełni świadoma ryzyka i tego co się dzieje relacjonowała to rodzinie. Kilka godzin później po powikłaniach zmarła. Czy musiała?
To najstraszniejszy skutek światopoglądowej dyktatury, którą serwują nam rządzący, ale podobnych historii może być więcej. O ilu z nich nie wiemy i nigdy się nie dowiemy?
Jeśli światopogląd nikogo nie rusza, to może coś bliżej ciału? Dajmy na to taka inflacja. Znalazłem ostatnio taki fajny cytat Beaty Szydło z 2015 roku. "Straszenie Polaków tym, że wzrośnie inflacja albo że będzie trzeba dodrukowywać pieniądze, nie ma sensu".
Jakże cudowny przykład na tweety, które zestarzały się źle. Bardzo źle. Bo oto jesteśmy w 2021 roku i "jakoś tak wyszło", że mamy najwyższą od 20 lat inflację na poziomie blisko 7 proc..
Tytułowy bohater w swoim filmie mówi, że w przyszłym roku życzy sobie tego samego co w ubiegłym. I trochę tak będzie z nami w tym przypadku, bo 2022 powita nas jeszcze większą inflacją na poziomie powyżej 7 proc.. ze szczytem w najgorszych miesiącach, nawet rzędu 8 proc.. I to nie żadne czary-mary, ale oficjalne przewidywania Narodowego Banku Polskiego.
Fajnie jest? Jeśli kogoś nie rusza słowo "inflacja" i jakieś tam procenty, polecam skoczyć do sklepu. Przeraża mnie, jak "za nic" płaci się nagle kilkadziesiąt złotych. I to tak naprawdę za nic. Mam to szczęście, że nie muszę na co dzień patrzeć na ceny i liczyć, czy starczy mi do pierwszego, ale czasami aż dwa razy sprawdzę paragon, bo nie dowierzam, ile kosztuje mnie baton, jogurt i wafle.
Zapraszam na stację benzynową po paliwo za 6 złotych za litr. Premier, słońce narodu, przed Świętami chwalił się, że dzięki tarczy inflacyjnej ceny paliw uda się obniżyć o 20-30 groszy. No cudownie. To tak jakby podpalić wielki dom, gasić jeden pokój pistoletem na wodę, chwalić się tym i czekać na pochwały.
Jeśli jeszcze nie odczuliście, to zaraz odczujecie momentami absurdalne wręcz wzrosty cen za prąd i gaz. Niektóre podwyżki sięgają kilkuset procent.
A skoro jesteśmy przy pieniądzach i płaceniu, to przypominam, że zgodnie z wyrokiem TSUE Polska od września 2021 roku każdego dnia musi płacić 500 tys. euro kary (powtarzam, dziennie!) za każdy dzień działania kopalni Turów. PiS w walce z Czechami postanowił jednak zastosować mentalność wewnątrzkrajową i w myśl zasady "nie mamy Pana płaszcza i co nam Pan zrobi", kary nie płaci, a węgiel nadal wydobywa. Tak pro forma zaznaczę, że to ponad 2 mln złotych dziennie.
"It's a match" – krzyczy Tinder, gdy masz nową parę. Pod względem straszności "it's a match" jest także pomiędzy 2021 a Michałem Dworczykiem. Ten Pan, choć nie tak znany jak inni koledzy z PiS, to szef kancelarii premiera. Jakby nie patrzeć, dość ważny urzędnik państwowy, który "dość ważne" państwowe sprawy załatwiał z prywatnego maila. Efekt? Skrzynka zhackowana, dostęp do jego wiadomości mają hakerzy, którzy regularnie publikują coraz to nowe smaczki. Straszne? No straszne, ale dla mnie straszniejsze jest to, że ten człowiek nadal jakby nigdy nic pełni swoje stanowisko.
Stanowisko (na szczęście) przestał pełnić inny pisowski as. Łukasz Mejza, wiceminister od moralnie i prawnie wątpliwych biznesów podał się do dymisji po serii tekstów ujawniających jego pozapolityczną działalność.
Czego nie można powiedzieć o złotym dziecku dobrej zmiany Danielu Obajtku. "Cesarz z Pcimia" trwa na stanowisku mimo że w normalnym kraju ktoś po serii takich materiałów już dawno poleciałby ze stołka.
Dlatego PiS, żeby nie mieć takich dylematów, postanowił sprawić, by "takich" niewygodnych materiałów dla nich w Polsce nie było. Najpierw rękami Orlenu przejął wydawnictwo lokalne Polska Press, gdzie mimo wcześniejszych zapowiedzi, pozbył się większości dotychczasowych redaktorów naczelnych, wsadzając tam swoich ludzi.
To jednak tylko przystawka, bo daniem głównym był przecież TVN i głośna już ustawa medialna znana jako "lex TVN". Podejść było kilka, protestów jeszcze więcej i ustawa upadła dopiero na ostatniej prostej, dzięki prezydenckiemu wetu. Nie z powodu tego, że Andrzeja Dudę ruszyło sumienie, ale z powodu amerykańskich nacisków i chłodnej kalkulacji.
I na koniec wisienka na torcie. Najpierw po serii absurdalnej serii obostrzeń, która zniszczyła życie i dorobek wielu przedsiębiorców przeskoczyliśmy do sytuacji, w której obostrzeń właściwie nie ma. W efekcie jesteśmy dziś na poziomie ok. 700 zgonów dziennie z powodu covid-19, a TVP, propagandowa maszynka PiS za pieniądze podatników, organizuje "Sylwestra Marzeń" na kilkadziesiąt tysięcy osób. Ja to tu tylko tak zostawię.
Życzę Wam wszystkim spokojnego zakończenia 2021 roku i tego, by w takiej wersji nigdy się nie powtórzył.