nt_logo

Brutalne zatrzymania nie pomogły. Rosjanie wciąż protestują przeciw wojnie z Ukrainą

redakcja naTemat

24 lutego 2022, 21:35 · 2 minuty czytania
Rosjanie najwidoczniej nie boją się brutalnych zatrzymań. Nadal tłumnie wychodzą na ulice, by okazać swój sprzeciw wobec wojennej polityki prezydenta Władimira Putina.


Brutalne zatrzymania nie pomogły. Rosjanie wciąż protestują przeciw wojnie z Ukrainą

redakcja naTemat
24 lutego 2022, 21:35 • 1 minuta czytania
Rosjanie najwidoczniej nie boją się brutalnych zatrzymań. Nadal tłumnie wychodzą na ulice, by okazać swój sprzeciw wobec wojennej polityki prezydenta Władimira Putina.
@Bielsat_pl/TT
  • Rosjanie, mimo brutalnych zatrzymań, wciąż protestują.
  • Nie zgadzają się oni z brutalną polityką Władimira Putina.
  • Według doniesień zatrzymano już ponad 1,5 tys. osób.

Jak już pisaliśmy dziś w naTemat, nie wszyscy Rosjanie są entuzjastycznie nastawieni do polityki Władimira Putina. W Moskwie i Sankt Petersburgu miały miejsce protesty mieszkańców, którzy mówią wyraźne "nie" agresji swojego kraju na Ukrainę.

O protestach przeciw inwazji na Ukrainę informował wcześniej Kevin Rothrock, wydawca niezależnego rosyjskiego portalu śledczego meduza.io. Wówczas grupa manifestantów zebrała się przed ukraińską ambasadą w Moskwie. Jednak szybko zostali aresztowani przez rosyjskie służby.

Jak się okazuje zatrzymań było więcej. Wcześniej informowano o 852 protestujących, których zostało zatrzymanych w 44 rosyjskich miastach. Później pojawiły się informacje o ponad 1,5 tys. zatrzymanych.

Mimo to Rosjanie nie boją się i – mimo brutalnych zatrzymań – protestują dalej.

Władza ostrzega przed aresztem i karami za protestowanie. Putin jednak nie zdaje się jakkolwiek przejmować protestami - nie liczy się bowiem z opinią publiczną.

Czytaj więcej: Duda w specjalnym orędziu: Zapewniam o gotowości zapewnienia bezpieczeństwa granicom

Putin zadecydował o inwazji na Ukrainę

Nad ranem polskiego czasu 24 lutego, Władimir Putin wydał rozkaz przeprowadzenia - jak to określił - specjalnej operacji wojskowej w Donbasie. Jego działania to de facto wypowiedzenie wojny Ukrainie i atak na szeroką skalę. Z tego powodu wielu mieszkańców Kijowa zdecydowało się opuścić ukraińską stolicę.

W stolicy Ukrainy co chwilę da się usłyszeć syreny alarmowe. Wcześniej reporter BBC z Kijowa relacjonował, że na ulicach jest jeszcze cicho i spokojnie. Sytuacja zmieniła się, kiedy pojawiły się kolejne doniesienia o rosyjskich atakach.

Dowiedz się więcej:

Czytaj także: https://natemat.pl/398935,prezydent-usa-joe-biden-zapowiada-nakladam-nowe-sankcje-na-rosje