Kamil Nosel w radiu wkręcał wszystkich: Wojewódzkiego, Muchę, Pazurę, a nawet panią Basię. "Najtrudniej utrzymać absurd"
Michał Mańkowski
21 listopada 2012, 20:02·6 minut czytania
Publikacja artykułu: 21 listopada 2012, 20:02
Radiowe audycje to nie tylko poważne społeczno-polityczne dyskusje. Polskie radiostacje ścigają się również w tych, które będą śmieszniejsze. A śmiesznie jest podczas wkręcania ludzi przez telefon. Tym właśnie zajmuje się Kamil Nosel, który na antenie Radia ZET wkręca nie tylko "panie z okienka", ale także celebrytów. Jego "ofiarą" padli już m.in.: Kuba Wojewódzki, Anna Mucha, Maja Sablewska, Cezary Pazura, Zbigniew Zamachowski, Doda, czy nawet znana z YouTube… Pani Basia.
Reklama.
Przyznam, że wcześniej o tobie nie słyszałem. Kim w ogóle jest Kamil Nosel?
Mam niestety "tylko aż" 31 lat. Od ośmiu uprawiam radio, od roku w Radiu ZET, a wcześniej przez siedem lat w Radiu Złote Przeboje. W międzyczasie bawię się w internet, a także miałem krótki romans z wykładaniem dziennikarstwa na jednej z wrocławskich uczelni. Ot taki zwykły smutny człowiek.
Nie taki smutny, przed wywiadem przesłuchałem kilkanaście Twoich audycji…
Lepiej uważać, bo jak się ich długo posłucha to mogą "zryć beret".
Ludzie na mieście mówią o mnie... nadpobudliwy, nieznoszący nudy, z wrodzonym ADHD, HBO i USB. Znajomi twierdzą, że kiedyś musieli mnie porwać kosmici i poprzestawiali mi tranzystory w mózgu.
Swoją energię rozładowuję pracując w radiu, w którym jestem zakochany od dziecka. Zaczynałem od nadawania w nicość - przy pomocy mikrofalówek. Nikt mnie nie słyszał. Może to i dobrze?? CZYTAJ WIĘCEJ
Kamil Nosel o sobie na stronie Radia ZET
W Radiu Złote Przeboje też wkręcałeś ludzi?
Tak, tam była audycja tego samego typu z tą różnicą, że znajomy wkręcał znajomego, a ja w pewnym sensie realizowałem ich zlecenia. Przykładowo, dzwonisz do mnie z prośbą, żebym wkręcił Twojego znajomego z redakcji. Dajesz przydatne informacje, ja robię research i wymyślałem jakąś abstrakcyjną, możliwie głupią sytuację. Natomiast w Radiu ZET to ja od początku do końca knuję cały pomysł.
No właśnie, pomysły. Przyznam, że jestem pod wrażeniem ile absurdalnych, głupich i nierealnych sytuacji tworzysz. Jak to wszystko wymyślasz?
Wszystko rodzi się w mojej głowie. Pewnie spytasz mnie zaraz, co mnie inspiruje, więc już odpowiadam. Inspiruje mnie samo życie i absurdy, które spotykają nas każdego dnia. Obserwuję to, co dzieje się na zewnątrz i staram się wyłuskać problem, który da się ugryźć w wyjątkowo absurdalny sposób.
Ostatnia historia: stoję w kolejce na poczcie i patrzę na te wielkie szyby, przez które rozmawia się z pracowniczką poczty. I już coś mi dzwoni, szyba, ja noszę okulary, więc można pokombinować coś w stylu obowiązkowej wymiany szyb na takie, które będą miały ileś tam dioptrii. Teraz wystarczy tylko trafić na oddział, który to łyknie i jazda. Jest spore pole do popisu, bo jest cała masa instytucji, z którymi ma do czynienia zwykły człowiek.
Zazwyczaj jestem centralą i w hierarchii instytucji stoję wyżej, więc generalnie mi ufają i kupują te moje bajki. Poza tym czasami boją się swoich przełożonych, a wiedząc, że jestem kimś "wyżej" wolą się podporządkować. Wystarczy ubrać absurd w realną sytuację.
Niedawno zadzwoniłem do ośrodka zdrowia i przedstawiłem się, jako podporucznik z V Brygady Lotnictwa Podziemnego i Nadziemnego. Wyjaśniłem, że na trajektorii lotu ich ośrodek pokrywa się z miejscem, w którym nastąpi zrzut paliwa z naszego samolotu Perszing 487. Kobieta w totalnej panice uwierzyła i pytała, czy musi kogoś alarmować itd. Koniec końców całkowicie uwierzyła, że wraz z żandarmerią wojskową kilka ich pracowników będzie musiało stać z miskami nad głową i łapać spadające paliwo.
Ja śmieję się słuchając tego w trakcie rozmowy z tobą, a jak ty wytrzymujesz podczas nagrania? Czasami trudno nie wybuchnąć śmiechem.
W trakcie nagrania mnie to w ogóle nie bawi. Ja się nakręcam tak samo, jak moi rozmówcy. Przewiduję ich ewentualne odpowiedzi i przygotowuję ewentualną ripostę. Ciągle myślę, więc nie mam czasu na to, żeby się z tego śmiać. Uśmiech pojawia się dopiero podczas montażu, wtedy dowiaduję się, że z moich ust padło coś, o czym nawet nie wiedziałem.
Czyli audycja nie jest żywo?
Wszystko jest nagrywane wcześniej, mam ograniczony czas antenowy, a słuchaczom chcę dać to, co najzabawniejsze, a nie męczyć ich mało zabawnymi kwestiami.
I chyba nie zawsze wszystko od razu wychodzi? Ktoś zawsze może nie odebrać lub nie dać się wkręcić.
Ten problem mam zwłaszcza z celebrytami, ich molestuję non stop. Z Kubą Wojewódzkim udało się dopiero za którymś razem, raz nie odebrał, potem od razu się zorientował, że coś jest na rzeczy i rzucił słuchawką, ale w końcu połknął haczyk. Pewnie miał zły dzień, albo na chwilę wyłączył myślenie.
Z Kubą chodziło chyba o wkręt dotyczący jego wykształcenia?
Dokładnie tak, próbowałem zweryfikować jego wykształcenie. Nie skumał absurdalnego pomysłu i mojego nazwiska, ale szedłem w zaparte udając, że nie wiem kim jest.
Częściej dzwonisz do celebrytów czy "zwykłych ludzi"?
Jeszcze do wakacji codziennie miałem ludzi z showbiznesu, ale po wakacjach dzwonię także do pracowników instytucji, więc jest w miarę równo.
Kogo łatwiej wkręcić?
Zwykła pani z okienka jest dużo lepsza.Celebryci mają swoje fochy i jazdy. Czasami trafisz na gorszy dzień, albo się nie dodzwonisz. Pamiętam za to, że idealnie trafiłem z Dodą, do której przez długi czas nie mogłem się dodzwonić. Raz odebrała podczas pobytu w USA, tam wtedy była 4 nad ranem i Doda chyba nieźle popiła. Dopiero wtedy się udało. Z moich statystyk wynika, że najlepszym dniem na wkręcanie jest środa, wtedy najwięcej odcinków mi wychodziło. Teraz muszę to zmodyfikować, bo lepszy okazuje się poniedziałek.
A nie piątek, kiedy wszyscy już żyją weekendem?
No właśnie nie. Wtedy celebrytów nie można już w ogóle złapać, ludzie wcześniej wychodzą z pracy i ciężko coś dobrego nagrać.
Kiedy posłuchać audycji?
Od poniedziałku do piątku o 7:45 i 15.25, w soboty o 8:40 i w niedzielę o 7:40 na antenie Radia ZET.
Zdarza się, że ktoś ciebie zagnie lub w ogóle się nie nabierze?
Bardzo bystry jest Piotr Kraśko, który już na początku powiedział "panie Kamilu, znam pana audycję, nie ze mną te numery". Podobnie Justyna Pochanke i Kamil Durczok, oni się nie dają – czapki z głów. Przysłowiowe panie z okienka raczej nie rozpoznają, ale jak zaczynają się orientować, że coś jest nie tak to po prostu się wycofuję.
W większości audycji podszywasz się pod kobietę. Dlaczego?
Babka jest bardziej wiarygodna, poza tym zazwyczaj to kobiety są urzędniczkami, a w takiej roli często dzwonię. Gdy gram faceta to wcielam się w idiotę i obieram daną ścieżkę rozmowy, którą idę w zaparte. Ciekawe, że udając kobietę nigdy nie zdarzyło mi się przypadkiem mówić o sobie w męskiej osobie.
Mówisz dość specyficznym głosem. Wspomagasz się jakimś syntezatorem, czy to kwestia praktyki?
To mój głos, żaden komputer mi nie pomaga.
W polskich rozgłośniach było już sporo audycji o tym formacie. Wzorujesz się na kimś?
Na pewno śledzę konkurencję i słucham ich show, ale na nikim się nie wzoruję. Wychodzę z założenia, że nie ma sensu robić czegoś gorzej niż jego autor. Zdecydowanie lepiej robić coś swojego.
Rozmawiając z tobą mam wrażenie, że pamiętasz każde swoje nagranie.
Oj nie, za dużo ich już było. Pamiętam tylko te charakterystyczne lub wyjątkowo absurdalne.
W takim razie, która najbardziej utkwiła ci w pamięci?
Odcinek z Cezarym Pazura. Łyknął, że dzwonię ze spółdzielni mieszkaniowej z pytaniem czy "wymieszkuje" w swoim mieszkaniu godziny opłacone w czynszu, bo jeżeli nie to musi je "domieszkać". Pazura pozytywnie się zdenerwował i naprawdę bardzo fajnie ze mną rozmawiał, mimo że był moment, w którym prawie rzucił już słuchawką. Gdy wyjaśniłem, że to tylko żarty nie obraził się, ale śmiał się razem ze mną.
Ktoś reaguje negatywnie?
Rzadko, najczęściej reakcje są naprawdę pozytywne i nikt nie ma problemu, żeby nagranie poszło na antenę. Fajny jest ten moment, gdy słuchać dowiaduje się, że jest wkręcany i nie wiadomo jak zareaguje. Niektórzy się śmieją, inni potrzebują trochę czasu, żeby połapać się o co chodzi, a jeszcze inni łapią focha. Kiedyś zupełnie przypadkiem miałem zgrzyt z Hirkiem Wroną i numer nie poleciał w radiu.
Sprawdź też: Absurd, groteska, zabawa. Mr. Oizo lubi mordercze opony, żółte pluszaki i Marylina Mansona
Dlaczego?
To był totalny zbieg okoliczności. Wymyśliłem historię związaną z domofonem, tak się złożyło, że Hirek Wrona naprawdę miał jakieś problemy ze swoją administracją mieszkaniową. Niesamowicie się nakręcił, jechał na nich tak mocno, że w pewnym momencie padło nawet coś o sądzie. Wtedy zorientowałem się, że czas kończyć numer. Hirek zareagował soczystym bluzgiem, ale wspólnie doszliśmy do wniosku, że lepiej tego nie puszczać, bo było zbyt hardkorowe. Sam Hirek Wrona był bardzo w porządku, po prostu niechcący trafiłem na temat, który go przejął.
Jeżeli chodzi o przypadki... Jak wybierasz osoby, do których dzwonisz?
Mam listę telefonów i praktycznie jadę od góry do dołu aż ktoś odbierze. Czasami przeglądam też plotkarskie portale, żeby wiedzieć kto jest aktualnie na świeczniku. Zabawne, że niektóre gwiazdy chętnie współpracują i same daję namiary na swoje koleżanki i kolegów po fachu, które mógłbym wkręcić. Nic nie działa tak dobrze jak namacalna rzeczywistość, która dotyka każdego, nawet celebrytów.
Co jest najtrudniejsze w twojej pracy?
Zdecydowanie przetrzymać rozmówcę w absurdzie do samego końca. Poza tym trzeba być ciągle na tyle kreatywnym, żeby co chwilę dorzucać coś do pieca. Zaczynam temat, rozwijam go i w końcu nabijam ćwieka czymś mega absurdalnym. Wtedy koniec, ujawniam się.