Reklama.
Prezes Presspubliki Grzegorz Hajdarowicz spotkał się z wieloma głosami krytycznymi po zwolnieniu Cezarego Gmyza i Tomasza Wróblewskiego. Ale tak ostrego ataku chyba jeszcze nie było. "Na mieście grasuje pan, który za pieniądze pewnego bankiera i przy pełnym wsparciu kierownictwa rządzącej partii skupuje gazety, a potem je niszczy" – pisze wicenaczelny "Forbesa" Eryk Stankunowicz.
Media to też biznes, jednak trochę inny niż pozostałe. Pracując w nim przez dwie dekady, nie spotkałem się z sytuacją, by właściciel gazety nocą informował kogoś z rządu, co rano w niej znajdzie.
Komuś się chyba pomyliła gazeta z piekarnią, z całym szacunkiem dla piekarzy. I to jaka gazeta. Osoby, które być może jeszcze nie zauważyły, chciałbym ostrzec: na mieście grasuje pan, który za pieniądze pewnego bankiera i przy pełnym wsparciu kierownictwa rządzącej partii skupuje gazety, a potem je niszczy.