Niektórym wyjaśnienia prokuratury wystarczyły – ci jednoznacznie uznali Gmyza i Wróblewskiego za kłamców. Inni jednak pytali: a co z Andrzejem Talagą, który również był wicenaczelnym, a pozostał na stanowisku? Co z innymi osobami, które pracowały nad tekstem, bo nigdy nie jest tak, że wszystko od początku do końca robi autor? Takie pytania stawiali, między innymi, pracownicy Presspubliki w swoim liście do Grzegorza Hajdarowicza.
Dzisiaj w Sejmie, przyłapany przez dziennikarzy, Paweł Graś w ten sposób tłumaczył się z nocnej schadzki: – Hajdarowicz powiedział mi o tezach artykułu "Rz", przyjąłem je, ciężko mi się z tym spało. Rano przeczytałem tekst, a potem jak wszyscy czekałem na ustalenia prokuratury.
Kiedy dowiadujemy się różnych dziwnych rzeczy na temat okoliczności publikacji tekstu "Rz" i rozmowy rzecznika rządu z właścicielem Presspubliki, to mniej interesuje mnie, czy był trotyl czy go nie było, natomiast bardziej to, jaki był naprawdę przebieg zdarzeń w noc przed publikacją.
CZYTAJ WIĘCEJ
Wielu komentujących tę sprawę również pyta: po co przekazywanie takich informacji? Czyżby Hajdarowicz chciał dać rządowi czas na przygotowanie reakcji na artykuł?
Również posłanka PiS Elżbieta Witek z sejmowej komisji etyki uważa, że to spotkanie Grasia z Hajdarowiczem budzi spore wątpliwości. – Trzeba zapytać: czy to normalna sytuacja, żeby spotkania pana Grzegorza Hajdarowicza i pana Pawła Grasia odbywały
Gdyby zadzwonił do mnie o 2 w nocy, że się spotyka z dziennikarzem czy wydawcą, to urwałbym mu głowę. Mamy podział ról. Domyślam się, jak zdenerwowany był wydawca gazety, usiłował zawiadomić rzecznika rządu i zrobił to skutecznie. Nie było powodu, żeby wszczynać alarm.
Nie wszyscy jednak uważają, że takie zachowanie Pawła Grasia jest nie w porządku. Stefan Niesiołowski pyta: – Jaki tu jest problem? Znają się, spotkali się, porozmawiali. Jeden drugiemu powiedział, że pojawi się taki artykuł. Zadzwonił kolega do kolei i tyle – kwituje polityk PO.
Tomasz Wróblewski, były naczelny "Rzeczpospolitej", w specjalnym oświadczeniu na YouTube opisuje krok po kroku kulisy przygotowania tekstu o trotylu na wraku tupolewa. Pyta też o rolę Grzegorza Hajdarowicza w całej aferze. CZYTAJ WIĘCEJ
O ile jednak obrona ze strony partyjnych kolegów i krytyka ze strony opozycji jest oczywista, to również politolog dr Rafał Chwedoruk nie pochwala zachowania Pawła Grasia. – Rzecznik jest od tego, by dawać proste wyjaśnienia. W tym przypadku tego nie ma. Dopóki nie wyjaśnimy całej sprawy, to będziemy mogli tylko snuć domysły. Ale minister Graś nie powinien już nic wyjaśniać, tylko zacząć sobie przygotowywać następcę – ocenia dr Rafał Chwedoruk.
Zdaniem dr. Chwedoruka, sytuacja ta pokazuje szerszy obraz polskiej władzy. – Nie dostrzegliśmy tu większego problemu: styku świata biznesu i polityki, drogi z jednej do drugiego. W ciągu ostatnich kilkunastu lat te kontakty były mało transparentne – wyjaśnia politolog.