W czasie gdy Andrzej Duda spotkał się z Wołodymyrem Zełenskim, Agata Duda udała się do Lublina na spotkanie z żołnierzami, którzy udzielają pomocy uchodźcom z Ukrainy. W oficjalnym wystąpieniu wyjątkowo ostro skomentowała brutalną inwazję Władimira Putina. – Trzeba nazwać sprawę po imieniu – powiedziała. W ciągu ostatnich siedmiu lat pierwsza dama po raz pierwszy użyła tak mocnych słów.
Agata Duda ponownie zniknęła z przestrzenii publicznej po interwencji w sprawie "Lex Czarnek". Po wybuchu wojny w Ukrainie zaangażowała się w pomoc uchodźcom, choć nie pokazywała się przed kamerami
W czasie gdy Andrzej Duda wyruszył z litewsko-łotewsko-estońską delegacją, Agata Duda wyruszyła do Lublina, gdzie spotkała się ze strażakami, strażnikami granicznymi, polcjantami, a także żołnierzami Brygady im. Wielkiego Hetmana Konstantego Ostrogskiego
– To jest bestialstwo i akt ludobójstwa – powiedziała
Agata Duda o inwazji Władimira Putina: Akt ludobójstwa
– Jak każda żona, każda matka, każda kobieta nie godzę się na to, co dzieje się podczas tej wojny – powiedziała w LublinieAgata Duda. Chwilę później żona Andrzeja Dudy oceniła działa Rosjan jako ludobójstwo.
– Nie godzę się na to, by kobiety były gwałcone przez rosyjskich żołnierzy. Trzeba nazwać sprawę po imieniu: to jest bestialstwo i akt ludobójstwa, które muszą zostać przez wszystkich potępione, a sprawcy powinni zostać ukarani – dodała.
– Obserwowałam strażaków noszących na własnych rękach niepełnosprawne dzieci, będące w takim stanie, że baliśmy się, czy dowieziemy je żywe do Niemiec – wspomniała.
Od 2015 roku Agata Duda dała się poznać jako milcząca pierwsza dama, która stroniła od stanowczych i mocnych deklaracji. Pierwsze ostre przemówienie wygłosiła dopiero, gdy Andrzej Duda został wybrany na drugą kadencję. Wówczas tłumaczyła, że prowadzi "milczący protest".
Za sprawą pierwszej damy minister edukacji musiał tłumaczyć się ze swojego projektu przed prezydentem. Ostatecznie ustawa została zawetowana.
Agata Duda spotkała się żołnierzami brygady litewsko-polsko-ukraińskiej
Jak pisaliśmy w naTemat, Dowództwo litewsko-polsko-ukraińskie jest niezwykle ważną organizacją dla armii Wołodymyra Zełenskiego. Ministerstwo Obrony Narodowej poinformowało nas, że od 2016 roku jest zaangażowane w działania szkoleniowe na terenie Ukrainy.
Większość kosztów codziennego funkcjonowania formacji pokrywa Polska. Co więcej, jest to jedyna tego typu jednostka z udziałem Ukrainy oraz państw członkowskich NATO. Dzięki temu rozwiązaniu ukraińscy oficerowie mogą działać zgodnie z procedurami Sojuszu Północnoatlantyckiego.