
Nie lubi, gdy piszą o niej, że jest maszyną do zabijania. Bo zadawanie bólu to żadna przyjemność. Co innego walka, trening, sparing. Karolina Kowalkiewicz to piękna twarz polskiego MMA. Na sobotniej gali KSW21 zmierzy się Pauliną Bońkowską. Karolina kocha sport: w wolnym czasie strzela, wspina się i skacze ze spadochronem. Gdy przestanie walczyć, chce podróżować po świecie. Jak jej idolka, Martyna Wojciechowska.
Czasami jest za co. Widziałem wywiad z twoim sparingpartnerem, Marcinem Lasotą. Miał śliwę przy oku.
Nie tylko walczysz. Chodzisz po górach, wspinasz się, skaczesz ze spadochronem, trenujesz na strzelnicy. Niczego nie przegapiłem?
Niech nikogo nie zwiedzie jej anielski wygląd, bo ta niebieskooka blondynka to prawdziwa maszyna do zabijania. Uwodzi wzrokiem, masakruje pięściami. Nie wierzycie? Tylko spróbujcie, a zobaczycie, co Karolina Kowalkiewicz (27 l.) potrafi zrobić tymi małymi rączkami. Ostatnio w trzy minuty znokautowała konkurentkę, bo ta piękność walczy w MMA, a tam nie wiedzą, co to litość. CZYTAJ WIĘCEJ
Ale uprawiasz sport, którym wielu się brzydzi. Bo brutalny, bo nie dla kobiet. Często się słyszy, że MMA to taka bijatyka w remizie. W przeciwieństwie do szlachetnego boksu
Na razie się nie denerwuję. Na walkę czekam z niecierpliwością i traktuję ją jak spełnienie moich marzeń. To, że pokażę się całej Polsce, ludziom na Torwarze i milionom przed telewizorami, to jest coś tak niesamowitego, że nerwy nie mają sensu.
Jak wygrasz, będziesz tak wysoko, jak jeszcze nie byłaś.
Ale można być jeszcze wyżej. Po KSW można przecież powalczyć w Stanach, dla federacji IFC, Bellator, Strike Force, UFC. I wydaje mi się, że takie coś można by nazwać szczytem marzeń.
JAKUB RADOMSKI
