Nie lubi, gdy piszą o niej, że jest maszyną do zabijania. Bo zadawanie bólu to żadna przyjemność. Co innego walka, trening, sparing. Karolina Kowalkiewicz to piękna twarz polskiego MMA. Na sobotniej gali KSW21 zmierzy się Pauliną Bońkowską. Karolina kocha sport: w wolnym czasie strzela, wspina się i skacze ze spadochronem. Gdy przestanie walczyć, chce podróżować po świecie. Jak jej idolka, Martyna Wojciechowska.
Czym jest dla ciebie walka? Bijesz się dla przyjemności?
Ciężkie pytanie. Lubię treningi, sparingi, lubię też same walki. Ale nie lubię zadawać innym bólu. W klubie zawsze jak w czasie sparingu uderzę za mocno jakiegoś chłopaka, to go od razu przepraszam.
Czasami jest za co. Widziałem wywiad z twoim sparingpartnerem, Marcinem Lasotą. Miał śliwę przy oku.
Tak. On wtedy powiedział w wywiadzie, że to ja zrobiłam. Ale to nieprawda. Była inna przyczyna.
Pytam o tę przemoc, bo podobno kiedyś brano cię za jej ofiarę. Litowano się nad tobą, dostawałaś pączka.
Trzykrotnie takie coś miałam. Kiedyś, jak jeszcze nie uprawiałam MMA, tylko trenowałam Krav Maga, miałam całe posiniaczone nogi. Akurat byłam wtedy w krótkiej spódniczce, jechałam tramwajem. Podeszła do mnie jakaś pani i powiedziała, że moje życie wcale nie musi tak wyglądać. I że może mi jakoś pomóc.
Zaczęłaś się śmiać?
Ona była autentycznie przejęta, więc po prostu wytłumaczyłam, że to od treningów i nikt mnie nie bije w domu.
Innym razem w cukierni dostałaś pączka.
Pączka, a w innym miejscu kawę (śmiech).
Wtedy już twarz?
Miałam podbite oko, ale wcale nie w wyniku odbytego sparingu. Siedziałam sobie na macie, koledzy sparowali i wpadli we mnie. Dostałam od nich przypadkiem.
Karolina pokonuje Marzenę Wojas:
Nie tylko walczysz. Chodzisz po górach, wspinasz się, skaczesz ze spadochronem, trenujesz na strzelnicy. Niczego nie przegapiłem?
Chyba nie.
Skąd u ciebie taka pasja do sportu?
Szczerze? Tu chyba nie ma jakiejś głębszej przyczyny. Po prostu już jako dziecko pociągały mnie sporty ekstremalne i tak zostało do dziś. Nie wiem, może jakiś psycholog, dobrze mnie znający, by ci to lepiej wytłumaczył.
Przed igrzyskami w Londynie koleżanka z redakcji rozmawiała z bokserką Karoliną Mikołajczyk. Usłyszała od niej, że w wolnym czasie lubi ze swoim chłopakiem oglądać kreskówki. Ty masz jakąś pozasportową pasję?
Kilka mam takich dziwactw. Na przykład od dziecka zbieram zielone, szklane butelki. Po wodzie mineralnej, po winie, w różnych rozmiarach. Nigdy ich nie liczyłam, stoją sobie w kuchni, na szafkach, w różnych miejscach w domu. Pewnie już niezły kurz się na nich zebrał (śmiech). Poza tym lubię iść na zakupy z koleżankami.
Mamy. Nie ma takiego problemu, że rozmowa schodzi na temat, w którym dużo gorzej się odnajduję.
Wiesz, jak nazwał cię "Super Express"?
Musisz o to pytać?
"Maszyna do zabijania".
Nie no, tego w ogóle nie chce mi się komentować. Nie jestem maszynką, jestem sportowcem.
Lead artykułu na stronie se.pl:
Niech nikogo nie zwiedzie jej anielski wygląd, bo ta niebieskooka blondynka to prawdziwa maszyna do zabijania. Uwodzi wzrokiem, masakruje pięściami. Nie wierzycie? Tylko spróbujcie, a zobaczycie, co Karolina Kowalkiewicz (27 l.) potrafi zrobić tymi małymi rączkami. Ostatnio w trzy minuty znokautowała konkurentkę, bo ta piękność walczy w MMA, a tam nie wiedzą, co to litość.
CZYTAJ WIĘCEJ
Ale uprawiasz sport, którym wielu się brzydzi. Bo brutalny, bo nie dla kobiet. Często się słyszy, że MMA to taka bijatyka w remizie. W przeciwieństwie do szlachetnego boksu
Ale przecież w MMA są zasady, są reguły. Nie wiem, czemu ludzie uważają ten sport za brutalny. Może dlatego, że walczymy w małych rękawicach. Może dlatego, że czasami okłada się rywala w parterze, co w innych sportach jest niedozwolone. Jestem jednak przekonana, że MMA jest dużo bezpieczniejsze od boksu. Tam prawie wszystkie uderzenia dostajesz na głowę, a tutaj to się rozkłada na wszystkie części ciała.
Bokserzy po zakończeniu kariery nie wyglądają najlepiej.
Dochodzi do mikrourazów mózgu i wielu z nich po kilkunastu latach kariery staje się warzywami. Jest sobie gość, stoczył trzydzieści walk zawodowych i nie skleci zdania. A zawodnik MMA po tylu samych starciach wypowiada się jak normalny człowiek.
Jak to w ogóle się stało, że walczysz w najbliższą sobotę?
Zaczęłam trenować MMA cztery lata temu. Jeden z trenerów namawiał mnie do startu w zawodach. Wahałam się, nie byłam przekonana, zastanawiałam się, czy na taki ruch nie jestem za stara. Dziewczyny zaczynają walczyć w bardzo młodym wieku, a ja miałam już 25-26 lat. Ale wystartowałam, było fajnie, spodobało mi się. Od dwóch lat trenuję intensywnie. Zmobilizowała mnie wiadomość, że KSW organizuje turniej kobiet. Wszystkie miejsca były już obstawione. A tu nagle wiadomość, że jedna z dziewczyn zrezygnowała. Gdzieś tam sobie pomyślałam, że może wskoczę w jej miejsce. I udało się.
Będzie trema?
Na razie się nie denerwuję. Na walkę czekam z niecierpliwością i traktuję ją jak spełnienie moich marzeń. To, że pokażę się całej Polsce, ludziom na Torwarze i milionom przed telewizorami, to jest coś tak niesamowitego, że nerwy nie mają sensu.
Karolina odpowiada na pytania:
Jak wygrasz, będziesz tak wysoko, jak jeszcze nie byłaś.
Ale można być jeszcze wyżej. Po KSW można przecież powalczyć w Stanach, dla federacji IFC, Bellator, Strike Force, UFC. I wydaje mi się, że takie coś można by nazwać szczytem marzeń.
Myślisz o tym?
Jeżeli dobrze mi pójdzie na KSW i będę się dalej rozwijać, będzie to moim celem.
Dużo trenowałaś przed walką?
Dwa razy dziennie - rano i wieczorem. W soboty raz dziennie. Siłownia, wydolność, do tego często robimy CrossFit, czyli trening wytrzymałościowo-siłowy. Biegamy, mamy specjalnego trenera od boksu, od judo. Robimy zapasy, brazylijskie jiu-jitsu. Wszystko to łączymy w całość i robimy sparingi zadaniowe, normalne sparingi MMA.
Masz jakiś swój ulubiony utwór, przy którym wyjdziesz w sobotę na ring?
Mam, ale nie powiem.
Przynajmniej gatunek.
Zobaczysz (śmiech). Ale zdradzę ci motto, którym się kieruję w sporcie. "Rób to, co kochasz, a sukces przyjdzie sam".
Mówisz o ciężkim treningu, ambitnych planach na przyszłość i o tym, że nie możesz doczekać się walki. Ciekawi mnie, czy jest coś, czego się boisz.
Tak w ogóle? W życiu?
Tak.
Wody. Do basenu jeszcze wejdę popływać, ale boję się otwartych zbiorników. I nienawidzę pająków.
Kojarzysz Barbarę Nalepkę?
Tak.
Zrobiliśmy z nią wywiad. Też walczy w MMA. I też się boi pająków.
Widzisz, to częste u dziewczyn.
Gdzie będzie Karolina Kowalkiewicz za dziesięć lat?
Mam nadzieję, że kariera się uda, za parę lat przejdę na sportową emeryturę i będę jeździć po świecie jak Martyna Wojciechowska (śmiech). Ona jest moją wielką idolką.