
Zagrożenie epidemią cholery w Europie. To skutek wojny w Ukrainie
Szefowa ukraińskiego oddziału WHO dr Dorit Nitzan zorganizowała briefieng w sprawie ryzyka wystąpienia epidemii cholery w Mariupolu. Powodem zagrożenia jest fatalna sytuacja sanitarna w mieście.
– WHO obawia się, że zniszczenie systemu wodociągowego w Mariupolu może doprowadzić do rozprzestrzeniania się w mieście chorób zakaźnych, w tym cholery – powiedziała. – Wiele instalacji komunalnych zostało uszkodzonych w wyniku rosyjskich ataków – dodała dr Nitzan. Z relacji medyków wynika, że w Mariupolu woda pitna miesza się z błotem i ściekami.
W zablokowanym mieście przebywa zaś około 100 tysięcy cywilów. Według nieoficjalnych szacunków, bandyci Władimira Putina zamordowali około 50 tysięcy niewinnych ludzi.
Sprawa jest na tyle poważna, że WHO już zaczęło przygotowywać się na czarny scenariusz. Pod Dnieprem pracownicy organizacji już rozpoczęli produkcję szczepionek przeciw cholerze. Przygotowywane są również specjalne zestawy medyczne.
Konkretne działania już podejmuje ukraiński rząd. Do 1 czerwca wszystkie placówki medyczne mają zostać przygotowane do leczenia i profilaktyki cholery. Zaplanowano między innymi wzmocnienie kontroli sanitarnej w miejscach dużego skupienia ludności.
W szpitalach medycznych mają znaleźć się testy na cholerę, a obywatele mają otrzymać niezbędne informacje dotyczące choroby zakaźnej.
Czytaj także: "Rosja odczuje tę siłę". Władze w Kijowie ujawniły, kiedy planowana jest kontrofensywa
Na początku maja pisaliśmy w naTemat o ryzyku wystąpienia cholery w niektórych regionach Ukrainy. Wówczas rząd w Kijowie ujawnił, że na infekcje już przygotowuje się strona rosyjska. Wystąpienie cholery może nie tylko doprowadzić do kolejnych śmierci, ale także dać Kremlowi pretekst do oskarżenia Zełenskiego o użycie broni biologicznej.
Przypomnijmy, że jeszcze przed wojną Rosja kłamała, mówiąc, że USA produkuje w specjalnych laboratoriach w Ukrainie broń masowego rażenia.