Reklama.
– Może być generałem, może być Bogiem. Chyba o tym marzy każdy polityk. Ale wieczny recenzent zaczął hamletyzować. Wejdzie do rządu, nie wejdzie – w tak ostrych słowach Katarzyna Kolenda-Zaleska na łamach "Gazety Wyborczej" ocenia zachowanie Janusza Piechocińskiego po tym, jak został prezesem koalicyjnego PSL.
Łatwo jest być krytykiem z tylnego siedzenia, ale gdy się przesiada za kierownicę, trzeba wdepnąć pedał gazu i jechać. A on tak się przestraszył szybkości, że aż się pogubił. Sprawiał wrażenie zdezorientowanego i niezdecydowanego. CZYTAJ WIĘCEJ
Jedyne, co udowodnił, to to, że stanowisko prezesa dostał na wyrost, wystawił na pośmiewisko ludowców, którzy go wybrali, oraz siebie samego i całą swoją karierę. (...) Rozumiem, że musi sobie pewne sprawy przemyśleć czy nawet przekalkulować - czy jest opłacalne dla niego i partii jego wejście do rządu. Ale na litość boską, trochę powagi w tym wszystkim, a nie marnego kabaretu CZYTAJ WIĘCEJ