Były dowódca NATO chce interwencji w Kijowie. "Tego nie da się zatrzymać"
Były dowódca NATO chce interwencji w Kijowie. "Tego nie da się zatrzymać" Fot. East News

Interwencja NATO w Ukrainie jest konieczna – powiedział Wesley Clark, były dowódca Połączonych Sił Zbrojnych NATO podczas dyskusji think tanku Atlantic Council. Jak dodał, bez wkroczenia do Kijowa nie uda się zatrzymać Władimira Putina. Jednak zdaniem innych ekspertów, może to być początek wielkiego międzynarodowego konfliktu zbrojnego.

REKLAMA

Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google

  • Po ponad 100 dniach brutalnej i nielegalnej inwazji w Ukrainie w debacie publicznej ponownie przewijają się postulaty interwencji NATO w Ukrainie
  • Jednym ze zwolenników tej propozycji jest gen. Wesley Clark. To on dowodził akcją sojuszu w Kosowie
  • – Tego nie da się zatrzymać bez interwencji – stwierdził Amerykanin
  • Były NATO-wski dowódca chce interwencji w Ukrainie

    Według Wesleya Clarka broń z NATO do Ukrainy płynie zbyt wolno, a całokształt pomocy kierowanej przez Zachód nie doprowadzi do powstrzymania Rosji. – Dokonajmy interwencji NATO. Ogłośmy ją, wejdźmy tam i powiedzmy Rosji, by wstrzymała ogień i zatrzymajmy to – powiedział.

    – Czas, by wrócić do wniosków, które wyciągnęliśmy. Tego nie da się zatrzymać bez interwencji NATO – dodał. Emerytowany generał podkreślił, że wspólnota międzynarodowa nie może dopuścić do scenariusza, w którym Władimir Putin ogłasza zwycięstwo.

    – Patrząc na bilans sił i ponoszone straty (...) oraz na fakt, że nie dostarczymy samolotów i nie dostarczymy obrony powietrznej, (...) to o czym my tak naprawdę mówimy? – stwierdził.

    Clark zapytał, jakie są oczekiwania Zachodu, skoro nie dostarcza się wystarczającej liczby broni do Kijowa, a równolegle nie zgadza się na zwycięstwo Rosji nad Ukrainą. Porównał także możliwą interwencję w Ukrainie do interwencji na terenach byłej Jugosławii.

    To Wesley Clark dowodził bowiem podczas interwencji Paktu Północnoatlantyckiego w Kosowie. Warto jednak podkreślić, że wówczas chodziło o zatrzymanie relatywnie małego i słabego państwa, jakim była rozpadająca się Jugosławia, a nie starcie z największym krajem na mapie świata, który posiada broń jądrową.

    Przypomnijmy, że o bliżej nieokreślonej misji NATO w Ukrainie mówił również Jarosław Kaczyński. Wówczas zarówno ta propozycja, jak i wszelkie idee międzynarodowej interwencji spotkały się z negatywną oceną ekspertów.

    – Jeśli wyślemy wojska NATO, czyli również nasze wojska, to zdecydujemy się na wojnę z Rosją – powiedział w rozmowie z naTemat gen. Waldemar Skrzypczak. W połowie marca o kwestię operacji pokojowej czy też interwencji zbrojnej zapytaliśmy także byłego dyrektora biura informacji NATO w Moskwie Roberta Pszczela.

    – Ta operacja mogłaby nie uzyskać konsensusu. Potwierdził to sekretarz generalny NATO, Jens Stoltenberg po spotkaniu ministrów obrony. Siłowe przejście do działań bojowych może prowadzić do otwartego konfliktu z Rosją – zauważył.

    Wielokrotnie wyjaśniano także, że do międzynarodowego konfliktu zbrojnego mogłoby doprowadzić już samo wprowadzenie strefy no-fly zone na Ukrainą.

    Czytaj także: