Co może być lepszego niż degustacja najlepszych roczników chianti w blasku zachodzącego południowego słońca? Długo by wymieniać, ale zacznijmy od wytrawnego, musującego wina gruszkowego. Zdaniem Wioletty Wilkos, prezes Fundacji Winiarnie Zamojskie, to właśnie tutejsze perrysecco będzie hitem nadchodzącego Festiwalu Win i Produktów Regionalnych.
Festiwal, który odbędzie się 13 sierpnia, to najlepsza okazja, aby przekonać się, jak szeroką i różnorodną ofertę proponuje dzisiaj jeden z najbardziej znanych winnych regionów w Polsce. Tutejsi producenci, słusznie z resztą, uznali, że nie muszą płynąć tylko i wyłącznie z klasycznym nurtem. Skoro Roztocze stoi owocami, dlaczego by nie sprawdzić się w produkcji win z porzeczki, agrestu, gruszek czy malin?
Efekty są obiecujące. Sprzedaż win owocowych z Zamojszczyzny rośnie z roku na rok, a producenci zaczynają coraz odważniej eksperymentować, czego dowodem jest choćby wspomniane gruszkowe “perrysecco” - wino musujące produkowane metodą Charmata, czyli dokładnie w ten sam sposób co prosecco.
Jakie będą kolejne kroki? Wioletta Wilkos zapewnia, że zarówno winiarze, jak i Fundacja Winiarnie Zamojskie, mają jeszcze spore pole do rozwoju.
Co jest najbardziej zaskakującą cechą win z Roztocza?
Myślę, że powinniśmy zacząć od początku, czyli od tego, co w ogóle sprawia, że winiarstwo pojawiło się na naszych terenach. Otóż mamy świetną glebę lessową, ogromną liczbę słonecznych dni w roku, pagórkowate ukształtowanie terenu — to wszystko wpływa na jakość naszych owoców. Zaznaczam, że nie chodzi tu tylko o winogrona.
Właśnie. Jak to się stało, że wina owocowe zaczęły tak odważnie wybijać się na tle gronowych?
Większość osób z branży kojarzy województwo lubelskie raczej z winem gronowym. Ale skoro region Roztocza jest liderem, jeśli chodzi o uprawę owoców, szczególnie miękkich (i to w skali światowej!) to dlaczego nie mieliśmy skorzystać z tej szansy? Mówimy tu szczególnie o porzeczce , która jest bardzo pozytywnie odbierana przez konsumentów. Ale na wino doskonale nadaje się też agrest czy gruszka.
Jak wina owocowe radzą sobie dzisiaj w skali kraju?
Zaznaczę, że jesteśmy pionierami w tej dziedzinie. Działania promocyjne na szeroką skalę rozpoczęliśmy w 2020 roku kampanią “Wspieraj polskie wino”. Okazało się, że wina owocowe są pożądane przez konsumentów z całej Polski, nie tylko z rejonu Lubelszczyzny.
Jeśli chodzi o sprzedaż, to zauważamy systematyczny wzrost. W 2020 roku sprzedaliśmy 350 tys. butelek win owocowych, a w 2021 około 900 tys. butelek. To prawie trzykrotny wzrost. Mamy powody przypuszczać, że ten rok będzie jeszcze lepszy. Przez pierwsze cztery miesiące sprzedaliśmy już 300 tysięcy butelek, co oznacza, że od stycznia do kwietnia 2022 możemy mówić o tej samej skali sprzedaży, co przez cały rok 2020.
Rynek win owocowych jest więc zdecydowanie rozwojowy: konsumenci poszukują nowości, atrakcyjnych alternatyw dla tradycji. Wina owocowe tę alternatywę zapewniają.
Czy wino owocowe ma jakieś szczególne wymagania? Winorośle potrafią być bardzo kapryśne, a jak jest z porzeczką, z agrestem?
Nasi sadownicy doszli już do perfekcji w tej dziedzinie. Mają swoje sekrety, które przekładają się na sukces.
To, o co na pewno szczególnie muszą dbać, to powtarzalność produktu. Kiedy wino znajdzie się już na rynku, konsument musi mieć pewność, że zawsze dostanie oczekiwany smak— bezwzględnie od roku produkcji, liczby słonecznych dni czy amplitudy opadów w danym roku.
W tym właśnie jest duża rola naszej Fundacji. Staramy się pomagać w usystematyzowaniu procesów produkcyjnych — od momentu zbioru, po moment dostarczenia owoców do wytwórni. Wspieramy winiarzy, którzy z nami współpracują. Wielu z nich równocześnie produkuje wina gronowe. Nasi technolodzy współpracują również bezpośrednio z winnicami, tak aby cały ten proces maksymalnie wspomóc merytorycznie czy laboratoryjnie, bo na początkowym etapie produkcji dość trudno pogodzić te kwestie z prowadzeniem winnicy.
Miejscowi właściciele winnic chętnie angażują się w nowe projekty?
Potencjał regionu, jeśli chodzi o produkcję wina, jest w dalszym ciągu ogromny. Zadaniem Fundacji jest wyławianie “perełek” - poszukiwanie osób, które dopiero startują w biznesie i wspomaganie ich merytorycznie.
A do wyłowienia jest jeszcze sporo: w Polsce, pod kątem produkcji wina, jest zagospodarowanych około tysiąca hektarów upraw. Tych zgłoszonych oficjalnie jako winnice jest jednak zaledwie połowa. Reszta to winnice, które są na etapie testowania, czy niezakończonego owocowania.
Nasza Fundacja chce być dla tych młodych, początkujących winnic, siłą napędową — pomóc im wejść na ścieżkę produkcji win gronowych, ale i win owocowych. Chcemy pokazać, że istnieje nawet możliwość jednoczesnego prowadzenia takiego przetwórstwa.
W skali Polski mamy do czynienia z ogromnym przeskokiem ilościowym, jeśli chodzi o branżę. W latach 2009-2010 mieliśmy około 30 zarejestrowanych winnic, dzisiaj mamy ich już 555. Winiarstwo to ogromnie rozwojowa gałąź rolnictwa.
Ale też bardzo trudna.
Tak, wymagająca nakładów pracy i cierpliwości, ciągłego podnoszenia swoich kwalifikacji i umiejętności. Dlatego też Fundacja prowadzi działania edukacyjne: staramy się podnosić kompetencje naszych winiarzy, poszerzać ich wiedzę.
W ubiegłym roku prowadziliśmy jedyny na terenie województwa projekt edukacyjny na tak wielką skalę. Uczestnicy szkoleń spotykali się ze specjalistami z branży, brali udział w szkoleniach. Odbył się też wyjazd, w ramach którego można było na miejscu, w winnicy, porozmawiać z producentem i skonfrontować wiedzę teoretyczną z praktyką.
Czy właściciele winnic angażują się w rozwój enoturystyki? Winne podróże są obecnie bardzo modne, ale być może nie wszyscy zdają sobie sprawę, że aby odwiedzić winnicę, wcale nie trzeba lecieć do Toskanii — wystarczy pojechać pod Zamość.
Dokładnie. W tym roku obserwujemy ogromną wzmożoną popularność enoturystyki — ze strony konsumentów, jak i producentów. I nic w tym dziwnego: osobisty kontakt z osobą, która zajmuje się produkcją wina, zna się na tym, przekłada się na większe zaufanie do produktu.
To jest bardzo prężnie rozwijający się sektor, bo czy można sobie wyobrazić lepszą pamiątkę z podróży niż unikalny smak, zapach czy aromat zamknięty w butelce wina?
W skali kraju mamy już kilka dużych winiarni, w których zaplecze enoturystyczne niczym nie odbiega od tych w najpopularniejszych krajach winiarskich. Trzeba jednak zaznaczyć, że na razie, większość winnic to gospodarstwa jednohektarowe, dla których atrakcje w postaci degustacji win własnego wyrobu są dodatkiem do działalności.
Wina z Roztocza będzie można degustować już niedługo, podczas Festiwalu Win i Produktów Regionalnych. Jakie atrakcje czekają nas 13 sierpnia?
Cieszymy się, że we współpracy z miastem Zamość możemy po raz kolejny zaprosić wszystkich miłośników win polskich i produktów regionalnych na Festiwal„ W poszukiwaniu Prawdziwego Smaku”. Pierwsza edycja odbyła się w 2020 roku i już wtedy frekwencja i zainteresowanie wydarzeniem było miłym zaskoczeniem dla nas, jako organizatorów, oraz dla winiarzy uczestniczących w naszym wydarzeniu.
W tym roku czeka nas jeszcze więcej atrakcji. Do współpracy zaprosiliśmy aż 11 polskich producentów wina. Dodatkowo współpracujemy również z dziesięcioma restauracjami z Zamościa, które znajdują się wokół rynku. Lokale te, w dniach 12 - 14 sierpnia, będą serwowały specjalne, festiwalowe menu. Zaproponują dania, które będą świetnie łączyć się z naszymi, lokalnymi winami.
Przed przyjazdem zapraszamy do odwiedzenia naszej strony internetowej: wposzukiwaniuprawdziwegosmaku.pl. Można tam zakupić wejściówki, które będą uprawniały do zniżek m.in. na atrakcje turystyczne Zamościa. Posiadacze karnetów będą mogli skorzystać m.in. z oferty z lokalnych przewodników, a także przebywać bez ograniczeń w specjalnej strefie festiwalowej.
Dodam, że wystrój wspomnianej strefy również będzie atrakcją: nasi goście będą odpoczywać w cieniu drzew, wiśni i gruszy — chcemy jak najlepiej oddać charakter naszych wyrobów.
Nie do przecenienia będzie również możliwość nawiązania osobistego kontaktu z producentami win, którzy z pewnością chętnie zdradza kilka tajemnic swojego fachu, a także doradzą, jakie produkty zakupić w naszym festiwalowym sklepie. Dodajmy, że w ofercie znajdą się również inne produkty regionalne, takie jak sery, miody, kiszonki czy przetwory.
Frekwencja zeszłorocznej edycji wyniosła 10 tysięcy osób. W tym roku spodziewamy się co najmniej 15 tysięcy.
Kiedy już dotrzemy na Festiwal, czego powinniśmy spróbować najpierw?
Oczywiście zachęcam do odwiedzin wszystkich stoisk naszych wystawców. Będą zarówno wina wytrawne, jak i deserowe — każdy na pewno znajdzie coś dla siebie. A mamy wiele produktów, które mogą zaskoczyć nawet profesjonalnych sommelierów.
Dla niektórych odkryciem może okazać się wino z czarnej porzeczki. Z win białych polecam wspomniane już musujące wytrawne wino gruszkowe, Wiążemy z tym produktem spore nadzieje: chcemy, aby Roztocze, wzorem włoskiego Veneto, stało się regionem polskiego perrysecco.